Rozmiary tego obrazka -.-
Tak więc panie i panowie oświadczam że znowu zmieniam
używany styl w rozdziałach. Teraz będą pisane według CGI.
(Rok po wydarzeniach z The Chipmunk Musical II)
- Co oni tam robią tak długo?
- O czym mówią? Słychać coś?
- Przestań krzyczeć mi do ucha bo wtedy nic nie słyszę!
Piramida z wiewiórek ustawiona pod drzwiami chwiała się
niebezpiecznie. Alvin przytknął ucho do zaklejonej od środka dziurki od klucza.
- Coś cicho gadają… przestańcie się trząść, zaraz spadnę! –
krzyknął do niższych pięter piramidy.
- Co on tam, uff, gada? – spytała Brittany ocierając czoło.
Razem z Żanetą stały na samym dole.
- Mówi że mamy się nie trząść po spadnie!- powtórzył Teodor
stojący na ramionach dziewczyn. Brittany przewróciła oczami. Była coraz
bardziej zła.
- Zaraz ja go zrzucę jak on chce… Teodor! Zamień się
miejscem! – zakomenderowała i zaczęła gramolić się na górę.
- Um, Brittany, to chyba nie jest najlepszy pomysł… -
zaczęła Żaneta ale nie dopowiedziała nic więcej bo spadł na nią Teodor.
- Ała!
- Uważajcie tam trooochę na dole!
- Alvin, idę na górę, nastąp się!
- A co ja, koń żeby się nastąpić? Sama się nastąp, i po co
tu w ogóle włazisz?!
- Ciiicho, zaraz nas usłyszą!
Brittany jedną łapką trzymała się drzwi (po raz kolejny w
myślach złorzecząc przezorności Dave’a który zamontował klamki na tyle wysoko,
żeby żadna wiewiórka nie mogła do takowej doskoczyć) co było mało bezpiecznym
punktem oparcia, a drugą trzymała się
Alvina. On sam nie miał już się czego złapać więc wieża chwiała się jeszcze
bardziej.
- Alvin, złaź, albo sama cię zwalę!
- Spróbuj!
- Tak? Mam na serio?
- A tak!
- No to dobra!
Alvin i Brittany zaczęli się szamotać co spotkało się ze
stanowczym protestem reszty chwiejnej konstrukcji.
- Przestańcie bo zaraz… zaraz…
- AAAAAAA!!!
Trzy wiewiórki nie mogły po prostu utrzymać wiercącej się
dwójki i wieża się przewróciła, wszyscy wylądowali na ziemi. Alvin zerwał się
pierwszy, ale Brittany pierwsza się odezwała.
- To wszystko twoja wina! – zaczęła.
-Nie, nie prawda!
- Właśnie ze prawda!
-Wcale nie!
-Wcale tak!
- O co wy się właściwie kłócicie? – spytała Eleonora
podnosząc się z ziemi i rozglądając się za Teodorem który potoczył się aż w kąt
korytarza –Alvin, słyszałeś tam cokolwiek?
- Um, że co? – Alvin dopiero teraz zwrócił na nią uwagę.
- No Dave i Szymon, miałeś słuchać o czym mówią- wtrąciła
się Żaneta. Alvin zrobił głupią minę.
- Nooo… i tak nic nie było słychać! – znalazł wymówkę.
Dziewczyny spojrzały po sobie i westchnęły ciężko. W takim tempie nigdy się nie
dowiedzą o czym właściwie rozmawia Szymon i Dave i co za sekret ukrywają. Alvin
chciał się jakoś zrehabilitować w ich oczach więc zaczął intensywnie myśleć.
- Czekajcie!- wykrzyknął nagle- Mam pomysł!
Popędził do kuchni i po chwili wrócił niosąc zwykłą
szklankę.
- O! O! Ja wiem!- Żaneta podskoczyła w miejscu – W ten
sposób lepiej usłyszysz to, co dzieje się za ścianą!
- Szymon kiedyś tak robił żeby usłyszeć jak Dave wyrzuca
Ieanowi… hehe, nie wiedziałem że Dave tak umie! – Alvin z cwanym uśmieszkiem
przystawił szklankę do drzwi i zaczął nasłuchiwać. Brittany przyglądała się
temu z kwaśną miną.
- Hej, szpiegu za dychę! Robisz to złą stroną – odezwała się
w końcu. Alvin spojrzał na szklankę.
- Ups… no fakt- nie zdążył jednak poprawić bo usłyszał
tupanie za drzwiami. Dave i Szymon chcieli wyjść.
- W nogi! – zawołał głośnym szeptem i wszyscy rozbiegli się
po kątach. Drzwi uchyliły się i wyjrzał zza nich Szymon. Rozejrzał się i
mruknął cos widząc porzuconą szklankę na podłodze.
- Wiedziałem że będą podsłuchiwać.
Jakiś czas później Szymon przyszedł do salonu w którym
siedziała reszta wiewiórek. Bez większego zainteresowania oglądali w półmroku
jakiś program przyrodniczy.
- Jakie to nuuuuudneeee! – Brittany przewróciła się na plecy
i omal nie spadła z oparcia kanapy na którym leżała.
- To po co to oglądacie? – spytał Szymon wskakując na kanapę
i siadając obok Żanety. Alvin przysypiał na fotelu a Teodor zwinięty w kłębek
już spał od dawna na poduszce leżącej na kanapie. Obok sennie kiwała głową
Eleonora.
- Nikt nie wie… - przerwało jej ziewnięcie – gdzie jest
pilot i nie możemy przełączyć….
- Przecież można podejść do telewizora i przełączyć
przyciskiem…
-To za daleko- zaprotestował Alvin rozglądając się – Gdzie
chrupki?
- Widzę tylko pustą torbę – Szymon zajrzał pod stół –
Czekajcie, przyniosę drugą ale włączcie coś normalnego.
Wyszedł i po chwili wrócił niosąc spora paczkę orzechowych
chrupek.
- Nie mam pojęcia co w tym orzechowego, ale niech będzie –
stwierdził tonem filozofa ale prędko go zmienił – Nie przełączyliście.
- To… za daleko! – Alvin z trudem wyciągnął łapkę – Nie dam
rady dojść… Szymuś, bądź dobrym braciszkiem i przełącz.
- Pfff, sam sobie przełącz… idę do kuchni, może Dave
wykombinuje jakąś kolacje.
Alvinowi coś zaświtało w głowie.
- Właśnie! – Podniósł się – O czym gadaliście z Davem za
zamkniętymi drzwiami?
- O niczym specjalnym- Szymon roztropnie chciał się wymknąć
ale Alvin poderwał się z miejsca i doskoczył do niego.
- Coś ukrywasz- oznajmił trzymając brata za kołnierz.
- Ani trochę!
- Ja to wiem.
- Alvin, puść mnie natychmiast! – Szymon wyrwał się i chciał
czmychnąć do kuchni, ale Alvin jak cień poszedł za nim. Stał za nim gdy Szymon
zaglądał do lodówki, stał za nim gdy zamknął lodówkę, ale nie stał gdy Szymek
podszedł do zlewu. Drzwi od lodówki przycięły mu ogon.
- I tak się dowiem! – krzyknął gdy Szymon z uśmiechem
politowania minął go i poszedł do pokoju.
Przez cały następny dzień już nie tylko Alvin, ale wszystkie
wiewiórki męczyły Szymona o to, co mówił mu Dave. Najwyraźniej gorliwe
ukrywanie tajemnicy wyjątkowo pobudziło ich wyobraźnię. Jednak nie długo Szymon
musiał się ukrywać, jeszcze tego samego dnia co innego przykuło uwagę
wszystkich.
- Chłopcy, Vinny przyjechała! – oznajmił Dave po południu.
Chłopaki na te słowa wybiegli z krzykiem przed drzwi, gdzie czekała już ich
mama.
- Jesteś, jesteś!
- Tęskniliśmy!
-Czemu dopiero teraz, miałaś być wcześniej!
- Chłopcy… zadusicie mnie!
Vinny śmiała się, a chłopcy musieli się odsunąć i dać mamie
wejść do środka. Ciągnęła za sobą jakiś pakunek zawinięty w siwy papier i
związany sznurkiem.
- Co to jest?
- Coś dla nas?
- Dla was wszystkich, podzielcie się z dziewczynkami dobrze?
Chłopaki wzięli torbę i zanieśli ją na stół w kuchni. Vinny
uśmiechnęła się. Zawsze tak samo żywiołowi.
- Mamo, siadaj a my już się podzielimy po równo – oznajmił
Szymon podając Vinny rękę gdy wchodziła na stół. Alvin już rozdzierał torbę
nożem.
- Alvin, uważaj!
- Spoko mamo, uważam przecież.
- Oddaj ten nóż Szymkowi!
- Ale ja już przeciąłem, zobacz, nikomu nic się nie stało –
Alvin rozdarł papier mocniej. Ze środka wysypały się…
- ORZESZKI!
- Przyniosłam dla was z lasu, takie jak wam smakowały.
Smacznego – Vinny usiadła sobie z boku podczas gdy chłopaki hałaśliwie się
kłócili o podział. Tymczasem do kuchni weszły dziewczyny.
- Dzień dobry! – powiedziały chórem widząc Vinny która im
pomachała.
- Dzień dobry, dziewczynki, chodźcie tutaj, Alvin, Szymon i
Teodor coś dla was mają!
Alvin się skrzywił.
- Mamo! Musiałaś im mówić, byłoby więcej dla nas! – zawołał
z wyrzutem, ale Vinny pogroziła mu palcem.
- Alvin, nie wolno być skąpiradłem. Podziel się z
dziewczynkami – powiedziała surowo. Alvin spuścił wzrok ale mruczał pod nosem
coś mało przyjemnego – Nie myśl że tego nie słyszę Alvin!
- Dobrze, dobrze… Britt, podzielę się z tobą moją częścią,
może tak być? – powiedział wymuszonym tonem. Brittany wskoczyła na stół.
- Dziękuję Alvin, jakież to uprzejme! – powiedziała tonem
absolutnej pogardy. Vinny już tego nie słyszała bo rozmawiała z Dave’m.
- Czy chłopcy sprawują się dobrze, nie rozrabiają za dużo?
Powinnam częściej ich odwiedzać.
- Powinnaś! – pisnął Teodor.
- To daleka droga, nie ma sensu żebyś tak często ją
pokonywała – powiedział Dave – skoro nie chcesz przeprowadzać się do miasta.
Ale chłopcy dojrzewają, mniej z nimi problemu, łatwiej się dogadać-
odpowiedział Dave. Vinny jednak miała pewne zastrzeżenia.
- Nawet z Alvinem?
- Alvin zawsze był kłopotliwy… i zawsze będzie zachowywał
się jak dziecko.
- Mam nadzieję że nie – odpowiedziała pojednawczo Vinny-
Każdy kiedyś musi zmądrzeć, chociaż trochę. A jak idzie chłopcom w szkole?
- Całkiem dobrze, Szymon ostatnio wygrał nawet konkurs…
Wiewiórki i Wiewióretki zajadały się orzechami i kombinowały
co z nimi można zrobić. Teodor przyniósł słoik miodu, Eleonora cukier i posypkę
do ciastek, którą notorycznie wyjadał Teo.
- Zabraknie do orzechów! – marudziła Ela, kiedy Teodor się tłumaczył
że posypka jest za dobra.
Tak minęło im popołudnie i wieczór, na wygłupianiu się i
cieszeniu dniem z mamą. Wieczorem, gdy już wszyscy leżeli w łóżkach, Alvin
znowu spytał Szymona.
- O czym rozmawialiście z Dave’m?
- Czy to ważne? – Szymek przewrócił się na drugi bok i
zakrył głowę kołdrą- Daj spać.
- No ale ja chcę wiedzieć! – Alvin zeskoczył aż na sam dół,
na łóżko Szymona – Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Nikomu nie chcę powiedzieć.
- No to dlaczego?
- Bo Dave nie pozwolił? Daj mi w końcu spokój!
- No ale co ci szkodzi?
Szymon na serio już chciał spać, ale Alvin nie miał zamiaru
odpuścić, co gorsza, uczepił się na dobre. Czy on miał go zamiar męczyć przez
całą noc?
- Gdybym ci powiedział – Szymon odrzucił kołdrę i usiadł na
łóżku – powiedziałbyś wszystkim innym. Może Dave nie chce żebyście wiedzieli,
może właśnie dlatego powiedział tylko mi – przewrócił oczami.
- Aha! Więc to coś ważnego tak? – Alvin roześmiał się- Teraz
nie licz na to że ci odpuszczę. Ni-GDY!
- Chcę spać…
- No to powiedz.
- Nie ma mowy.
- A idź w...
- Alvin!
- Co? Mówię: idź spać.
Szymon zagrzebał się w pościeli i prędko zasnął, Alvin też z niewinną miną pomaszerował na swoje łóżko... żeby wrócić jakieś pół godziny później pchając stołek na kółkach, ze stojącym na nim starym dyktafonem. Założył bratu słuchawki na uszy i nacisnął włącznik. Stary sprzęt zaterkotał cicho a szpula zaczęła się obracać.
- Pooowiedz Szymek... Coo powieeeeedział ci Daaaaaave? - dziwne nagranie brzęczało w słuchawkach zapętlone. Szymon pokrecił głową i mruknął coś.
- Davechcesięoświadczyćclaire...
- Co? - Alvin pochylił się żeby usłyszeć lepiej.
- Davechcesięoświadczyćclaire...
- Co?!
- Davechcesięoświadczyćclaire..
- Dave chce się oświadczyć Claire... - powtórzył Alvin bezgłośnie - Ale będzie jazda!
Następnego dnia wiedział już o tym cały dom. Każdy szeptał słówko komuś innemu, a gdy ta informacja w końcu okrężną drogą wróciła do Szymona, ten nie mógł uwierzyć że dał się złapać na własny haczyk*.
- Alvin, to było podłe, wetrętne, oszukańcze i samolubne - oznajmił ze złością.
- Mówiłem: genialne! - Alvin był z siebie bardzo dumny - Britt mało nie zzieleniała ze złości że ja pierwszy się o tym dowiedziałem!
- Dave nie bez powodu nie pozwolił mi jeszcze o tym mówić - Szymon usiłował przemówić Alvinowi do rozumu - My tu wszyscy się nastawimy, a co jak Claire powie nie?
- Ups... no fakt, głupio by było - Alvin schował łapki w kieszeni bluzy - O tym nie pomyślałem...
- O czym? - spytała Brittany - I Szymon, nigdy ci nie wybaczę że dałeś się podejść Alvinowi a nie mnie!
Szymon już nawet nie wiedział co powiedzieć, więc głos zabrał Alvin.
- Szymek miał trochę, tak trooooszeeeeczkę racji z tym żeby nam nie mówić o tym przyszłym weselu. No bo Dave się jeszcze nie oświadczył, więc...
- Claire może się nie zgodzić! - wykrzyknęła Britt - O nie, musze powiedzieć Teodorowi żeby jeszcze nie wysyłał!
- Wysyłał co?
- No bo on już wysyławiadomości do całej rodziny że będzie ślub...
- TEO!!! - trzy wiewiórki z krzykiem pobiegły do salonu gdzie Teodor, Żaneta i Eleonora z zapałem wysyłali maile i smsy do całej rodziny Dave'a.
-Teodor, błagam, powiedz że nie wysłałeś tego dużo! - krzyknął Szymon. Teo spojrzał na nich zdziwiony.
- Dużo to znaczy ile? - spytał niepewnie.
- Inaczej: Ile wysłałeś?
- No, do wszystkich co byli w ksiażce z adresami... to źle?
- Bardzo źle Teodorze! Teraz wszyscy wiedzą że Dave i Claire biorą ślub... z wyjątkiem Dave'a i Claire!
- Aha, i jeszcze jedno: maile wysyłaliśmy z profilu Alvina bo on ma najwięcej kontaktów - dopowiedziała Eleonora.
- Chwila, skąd wy macie moje hasło?!
Zanim Alvin zdążył coś dodać, wszystkie telefony w domu zaczęły dzwonić.
- Ja odbiorę! - oznajmił wychodząc ze swojego pokoju Dave. Wiewiórki spojrzały po sobie.
- Co nam pozostało? - spytał Alvin śmiejąc się nerwowo.
- Chyba tylko... uciekać i to prędko! - Szymon pierwszy się odwrócił widząc kątem oka jak Dave zmienił się na twarzy. Wiewiórki zwiały do swojego pokoju, ale nawet tam dogonił ich ryk Dave'a.
- AAAAAAALVIIIIIINNN!!!
_________
* W Walentynkowym odcinku specjalnym Alvin wstydził się zaprosić Brittany na Bal Walentynkowy więc Szymon kazał mu spać ze słuchowiskiem włączonym z dyktafonu.
Ale było super, kiedy druga część ?
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ!!! Hurra, moja ulubiona część bloga powraca! Czadowo!
OdpowiedzUsuńJanette:3
ale super :D bardzo mi się podobało ;3
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie tylko kto to jest Vinny?
OdpowiedzUsuń