sobota, 21 marca 2015

Rozdział Neverend- Pierwsze Uderzenie

by piggykit- jak dla mnie, to całkiem ładna tapeta

Przyznaję, zaskoczyliście mnie... tak po całości O.o Ledwie zdążyłam przepisać wszystko, co chwilę pojawiały się nowe części... tak czy inaczej, cieszę się że wam się spodobało :) Oto co mamy na ten moment: Rozdział Neverend autorstwa:
Charlenki
Anonima 1
Kasi Tasi
Iskierki Zmierzchu
Michaliny Firysiuk
Weroniki Lewandowskiej
Krwawej Marry

    Szymon tego popołudnia postanowił dokonać nowego odkrycia w bibliotece (słyszał że właśnie ktoś przywiózł kilka pudeł z książkami) więc od razu udał się do miasta. Dookoła ludzie, mijają go na chodniku, ktoś jedzie na rowerze dzwoniąc dzwonkiem, za nim ktoś jeszcze, jakaś mama z dzieckiem w wózku coś do niego mówi. Wszystko jak codziennie. 
Szymek otworzył drzwi i wziął głęboki oddech. Książki tak cudownie pachną... 
- Dzień dobry!- powiedział a osoba stojąca przy stoliku odwróciła się, ukazując znajomą twarz. 
      - A-Alvin... co ty tu... Przecież ty nie chodzisz do biblioteki!!!... Czekaj zrobię ci zdjęcie bo mi nie uwierzą...- I już miał sięgnąć po telefon gdy...
- N-nie waż się...!!!
- Bo co??!!
-Ćśśś... To jest biblioteka, za chwilę będę musiała was wyrzucić- Usłyszeli za sobą głos starej pani bibliotekarki, po sześćdziesiątce.
- Przepraszamy... - Powiedzieli lekko... przestraszeni przez... starą,zmarszczoną, starą twarz bibliotekarki.
- No mam nadzieję, że się to nie powtórzy.. - pogroziła im palcem i odeszła.. Chłopcy odetchnęli z ulgą...
Dobra, wracając- pierwszy odezwał się Szymon- Co ty tu robisz Alvin??? - Spytał chowając telefon ( który cały czas trzymał w łapce)
Ja..no ten...-zająkał się -...
       Ja no ten... - zająkał się- Przyszedłem poczytać książki! - Odezwał się z dumą Alvin.
Szymon popatrzył się na niego wzrokiem mówiącym ,, serio? ''
- Ty i książki? Mów mi i to jak na spowiedzi po co tak naprawdę tu przyszedłeś? - Zapytał Szymek
- A co cię to? To moja prywatna sprawa i tobie nic do tego. - Rzek Alvin już lekko poddenerwowany
- No dobra jak chcesz, ja idę zagłębić się w lekturze.
- Ok - odpowiedzał Alvin, gdy Szymon zniknął za regałami Alvin uciekł czym prędzej z biblioteki.
- Uff... Było blisko... - Pomyślał Alvin, wyciągając zza pleców śliczny wisiorek w kształcie serca. Kupił go dla Brittany z okazji jej urodzin, niby był jeszcze cały tydzień, ale on postanowił wcześniej kupić prezent, aby potem mógł spokojnie... Zrobić coś innego. A dlaczego wszedł do Biblioteki? Cóż, właśnie wracał z sklepu niosąc w łapce wisiorek, gdy zza rogu wyszła Brit. Alvin nie chcąc, aby się skapneła, że to dla niej i że wogóle aby nie zobaczyła tego prezentu wbiegł do najbliższego budynku. Który na nieszczęście okazał się biblioteką. Chłopak porozglądał się jeszcze czy aby napewno nigdzie nie ma Brittany i pobiegł do domu, aby dobrze schować prezent. A wracając do Szymona... Właśnie patrzył książkę pt. Romeo i Julia, gdy wtem zauważył, że po drugiej stronie regału siedzą dziewczyny. Między innymi Brittany ( która weszła drugim wejściem do biblioteki ), Eleonora, Majka oraz Żaneta. Wzrok chłopaka zatrzymał się na ostatnio wymienionej dziewczynie. Miała takie śliczne fiołkowe, hipnotyzujące oczy... I by tak stał dalej patrząc się jak zahipnotyzowany, ale ktoś go szturchnął w ramię. To był Olek. Chłopak z jego klasy. Jest on Brunetem o piwnych oczach i cwanym uśmieszku... Nie był on zbyt mądry, był za to bardzo ,, niegrzeczny''. Olek odezwał się do Szymona z tym jego cwaniaczkim uśmiechem.
- Hej co ty robisz? Podglądasz dziewczyny?
- C-co? N-nie! Niby po co miałbym je podglądać?- odpowiedział Szymon poprawiając okulary.
- Na przykład po to, aby posłuchać co ona - wskazał wzrokiem na dziewczyny- o tobie sądzą.
- C-co? Nie ja taki nie jestem, nie podsłuchuję oraz nie podglądam dziewczyn!
- Jasne... A co przed chwilą robiłeś? Gapiłeś się na nie jak zahipnotyzowany. - Powiedział z tym jego uśmiechem..
- Eee... Ja... Ten.. - Szymon nie wiedział co powiedzieć, ponieważ Olek miał rację...
- Ha! Wiedziałem! A teraz cicho! I słuchaj. - Powiedział po czym przeniósł wzrok z chłopaka na plotkujące dziewczyny.
- Ale ja nie mogę!
- Możesz! A teraz siedź cicho i słuchaj!- Rzekł juz trochę wkurzony Olek ponieważ Szymon przeszkadzał mu podsłuchiwać.
Zrezygnowany Szymon przystawił ucho do regału. Z jednej strony wiedział, że źle robi, ale z drugiej... Był ciekawy co o nim sądzi Żaneta.
- Więc dziewczyny- Odezwała się Brit- może pogadamy o... chłopakach!
- Hmm... możemy. To skoro ty to zaproponowałaś to może ty zacznij - odparła Żaneta.
- Ok. A o kim mam wam powiedzieć? - Powiedziała roześmiana Brit.
- O Alvinie! - Powiedziały chórem dziewczyny
- Hmm... no dobra jak chcecie. No więc sądzę, że Alvin...
       -Hmm...no dobra jak chcecie.No więc sądze,że Alvin..
Szymon aż nie mógł wyczekać tej chwili.Wreszcie będzie mógł usłyszeć od kogoś innego, że jest wkurzający i bałaganiarski, a w dodatku nieodpowiedzialny i rozkojarzony....Już chciał sięgać po dyktafon w komórce, gdy nagle....
- Alvin jest bardzo słodki.Ma takie piękne, niebieskie oczy łobuza....mogłabym na nie patrzeć godzinami.... ah.Szkoda, że chłopacy nie są tacy czuli jak my.....Z Alvinem w ogóle nie ma co próbować! Cały czas ma w głowie inne głupoty.Mógłby się mną trochę zainteresować...
Szymon nie mógł uwierzyć własnym uszom.Alvin-słodki? To chyba jakieś żarty!! Mimo tak niesprawiedliwego wroku na temat znienawidzonego brata słuchał dalej..
-Masz całkowitą rację!-odparła Eleonora- Ostatnio Teodor zajmuję się tylko i wyłączne swoimi braćmi.Nawet nie usiadł ze mną na stołówce....a szkoda.Były klopsiki.Hi hi.Uwielbiam patrzeć jak on zawsze jest umazany sosem i muszę mu pożyczać chusteczki...
-Wy to macie fajnie- zaczęła Żaneta.W tym momencie Olek postanowił nieco bardziej się skupić.A Szymon zaczął się pocić,serce mu szybciej zabiło.A co jeśli powie,że jest nudny? Albo,że nie chce go znać?Nie...może cos bardziej realnego.....hm..a co jeśli powie,że też się nią nie interesuję? To były narazie pytania bez odpowiedzi.Trzeba poczekać na werdykt...
-Chciałabym też mieć chłopaka...
-CO!?-zdziwiła się Brittany-to wy nie jesteście parą?
-W sumie to nie.To znaczy...jesteśmy dobrymi przyjaciółmi,ale nie w tym sensie.Słuchajcie,Szymon jest cudownym chłopakiem,bardzo mądrym i ....przystojnym? hi hi....Jednak jest też nieśmiały i zbyt zapatrzony w naukę by się mną przejmować.
-No coś ty.-dodała Eleo- Gdyby chciał to dawno blibyście już na jakiejś randce.
-Najpierw to on musi mnie zauważyć.....
-To może....sprawimy aby to zrobił!
-Że co? - w tym momencie Żaneta się zaniepokoiła.Pomysły Brittany zawsze przynosiły jakieś kłopoty i niemiłe konsekwencje.W tym przypadku nie mogło byc inaczej...
-Sprawimy,że staniesz się jego Afrodytą.No wiesz będziesz się słodko i przymilnie zachowywać w jego towarzystwie,śmiać...lecz najpierw trzeba trochę zmienić twój wizerunek....
W tym momencie Żaneta wstała od stołu, przeprosiła i udała się do innego działu z książkami pod pretekstem wizyty w toalecie.
Szymon stał jak wryty.Był cały spocony i zmieszany...To wkońcu ona go lubi czy nie? Lubi, ale nie w tym sensie.....może trzeba jednak nad sobą też popracować? Porozmawia z nią i wszystko wyjaśni, że nie musi już robić tej szopki....że jest wyjątkowa taka jaka jest....
Olek znudzony już sytuacją powoli odchodził od miejsca zdarzenia, szturchając przy tym Szymka....
-Szymek! -odezwał się nagle głos Eleonory.
       -Cccoo. ...-zapytał wystraszony.
-Co ty tu robisz?!-zapytała Britt
-Czytam książki...-odpowiedział wystraszony
-Patrząc się na nas...?!-krzyknęła Maja
-Wiecie kogo tu widziałem?-spytał Szymek
-Nie zmieniaj tematu!-odparła wściekła Ela
-Ale to jest godne uwagi-kontynułował
-Powiedziałam nie zmieniaj tematu!!-Eleonora była zła, nie była wściekła.
-Daj mu dokończyć-poprosiła Żaneta która wróciła z "toalety"
-Widziałem Alvina
-Tutaj Ale Tutaj?!-zdziwiła się Brittany
-W bibliotece?-zdziwiła się Maja
-Wiem też się zdziwiłem zdziwiłem... A najdziwniejsze jest to kieszeni wystawiał mu złoty sznurek...
-Pewnie kupował struny do gitary-wtrąciła się Ela
-Złote?-zapytała Maja
-Jesteśmy gwiazdami rocka stać nas-stwierdziła Żan
-Tak... A za tydzień moje urodziny a on na 100% nie pamięta-powiedziała Britt
-Musimy wracać do domu... Dave pewnie się martwi
-rzekł okularnik
-Racja-stwierdziła Żaneta i wyszli z budynku.
        Maja przed budynkiem pożegnała się z nimi i poszła do domu. Postanowili zrobić to samo. Gdy dotarli do domu, dziewczyny poszły do siebie do pokoju. Szymek postanowił poszukać Alvina. Gdy już go znalazł opowiedział mu o wszystkim i na sam koniec dodał:
-To nie była złota struna do gitary, nie?
Alvin przytaknął.
-Niech zgadnę! Prezent urodzinowy dla Brittany?
-Tak! Skąd wiesz?
-Domyśliłem się! Ty nigdy nie poszedłbyś do biblioteki z własnej woli.
-Tak. Zobaczyłem ją i ze strachu, że mogłaby mnie zobaczyć, weszłem do pierwszego lepszego budynku.
-Wszedłem, braciszku, wszedłem.
Alvin tylko przewrócił oczami.
-Posłuchaj, Alvin. Muszę ci coś powiedzieć.-Zaczął Szymon.-Gdy podsłuchiwałem dziewczyny, Brittany powiedziała, że jesteś, hmm, słodki, ale nie ma co z tobą zaczynać bo, no cóż, ty..........Ciebie obchodzą tylko głupoty. I że mógłbyś się nią trochę zainteresować.
Alvina zamurowało. Brittany powiedziała o nim coś takiego. Łał!.
Gdy Alvin rozmyślał nad zmianą dla Brittany, Szymuś postanowił pogadać z Teosiem. Kazał mu zaprosić Eleonorę na randkę. Obiecał również, że mu pomoże.
Następnego dnia chłopaki wstali skoro świt i przygotowali Wiewióretkom ich ulubione śniadanie. Dziewczyny już wstały, toteż gdy usłyszały pukanie nie zdziwiło ich to wcale. Pierwszą myślą było, że przyszedł Dave aby ich obudzić. Przecież chłopaki w wakacje spali do dwunastej.
-Wejdź Dave.-Powiedziała Brittany znad gazety, którą właśnie przeglądała. Ale gdy drzwi się otworzyły nie zauważyły Dave'a tylko Szymona.
-Zapraszam na śniadanie, drogie panie.-Obwieścił chłopiec. Wstały i poszły za Szymkiem. Gdy weszły do kuchni oniemiały z wrażenia. Na stole stały...................
        Na stole stała zwyczajne śniadanie. Płatki, gofry i jajka smażone, ale mimo to dziewczyny były zaskoczone. Szczególnie Brit i Żaneta, bo one nawet sie nie spodziewały, że wiewórki potrafią coś upichcić. Więc stały chwile oniemiałe, pierwsza ockneła się Ela. Podeszła do Teodora i go przytuliła, a zadowolony Teo odwzajemnił uścisk. Brit i Żaneta też po chwili się ockneły i poszły przytulić chłopaków.
-mmm... Pyszne!- zawołała Ela z pyszczkiem pełnym gofrów.
- No, no chłopaki nie myślałam, że umiecie tak dobrze gotować - Rzekła Brit i uśmiechneła się do chłopaków. No.. głownie do Alvina.
- Właśnie - potwierdziła Żaneta- Teraz będziecie nam codziennie robić śniadanka!
Wiewióretki zaczęły się śmiać, a wiewiórkom zrzedły miny. Po chwili odezwał się Alvin.
- O nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie ma tak dobrze! - Powiedział już lekko zły Alvin
- haha... czekaj chwila... hahha - próbowała się wysłowić Brittany, ale za bardzo się z tego wszystkiego śmiała.
Alvin się na nią popatrzył, jakby uciekła z psychiatryka. Ale zaraz wyobraził ją sobie w takiej różowej sukience..
- Alvin czemu patrzysz takim rozmarzonym wzrokiem na Brittany? - odezwała się uśmiechnięta Ela.
C-co?? Wcale nie! Coś ci się wydaje.- Próbował się wymigać Alvin. A kiedy dziewczyny go zostawily w spokoju oczywiście jego kochany braciszek musiał cos wtrącić...
- uu.. Alvin czuję jakąś chemię między tobą i Brit. - rzekł z cwaniackim uśmieszkiem Szymek
- Oj.. oberwie ci się! - odpowiedział wkurzony Alvin i rzucił się na swojego starszego brata.
- Proszę przestańcie! - Poprosił Teoś. Nie lubił kiedy jego braci się biją. Kiedy Ela zobaczyła mine Teo. Wzieła dziewczyny i rozdzielili chłopaków. Chociaż... Alvina Trzymała Brit i Żaneta. I nadal cały czas sie wyrywał..
- Spokojnie Alvin! Uspokój się! - Krzykneła mu do ucha Żaneta. Właściwie nie wiedziała dlaczego była zła na Alvina za to, że się rzucił na Szymka. Wtedy przypomniała sobie co Brit wymyśliła. Miała nadzieję, że sobie nie przypomni. Mimo, że chciała, aby Szymon zwrócił na nią uwagę, nie umiała udawać słodkiej, niegrzecznej dziewczynki. Czy coś w tym stylu. Niestety kiedy spojrzała na Brittany. Ta sobie przypomniała swój plan. Puściła nagle Alvina, aż ten upadł i walną w ścianę. Rudowłosa wzieła Ela i Żanete pod ramię i powiedzał do chłopaków:
- Idziemy teraz na górę, macie nie wchodzić, ani nie podsłuchiwać. Zrozumiano? - Rzekła z groźną miną Brit.
Niby chłopacy kiwneli głowami, ale rzecz jasna, kiedy dziewczyny znikneły za drzwiami, Alvin już zaczął iść w kierunku pokoju dziewczyn. Ale zatrzymał go Szymon.
- Co ty robisz? Brit wyraźnie powiedziała, żebyśmy tam nie wchodzili.
- A co zabronisz mi? Poza tym Brittany nie będzie mi rozkazywać.
- Ja ci radze zostać, wjemy już dość, a jak Brit cię przyłapie to dopiero będziesz miał..
- No z drugiej strony... niech ci będzie. ten jeden raz! - Powiedzał zrezygnowany Alvin. A potem chłopaki poszli na telewizje.
Tymczasem w pokoju dziewczyn...
- Auł.. Brit to boli! - pisneła Żan, której Brit czesała włosy, raczej wyrywała..
- chcesz być piękna? Musisz trochę pocierpieć. O! jest juz okey. teraz ubranka, potem jeszcze makijać i cię przestuduiujemy z bycia słodką, uroczą itd.
- W co ja się wkopałam.. - pisneła Żaneta
- Coś mówiłaś? - spytała Brittany.
-n-nie nic..
- To dobrze najpierw przygotujemy ciebie, a potem same się przygotujemy, w końcu słyszałam, że w centrum ma się odbyć Koncert!
- Serio? Super a o której? - Rzekła podekscytowana Ela
- O 17! - Odpowiedziała również podekscytowana Brittany
- Podzielam was entuzjazm, ale Dave nas na pewno nie puści...
- Dave się nawet o tym nie dowie... - Powiedziała z cwaniackim uśmiechem Brittany..
          -Dave się nawet o tym nie dowie...-Powiedziała z cwaniaków uśmiechem Brittany...- bo nic mu nie powiemy!
-Co...? Britt ale nie możemy być takie dla niego... po prostu go poprośmy- Żaneta zaproponowała bardziej "grzeczny" wariant
-A jak powie nie to będzie nas pilnował i nie wyjdziemy na 100%-Brittany zawzięcie broniła swojego pomysłu
-Brit ma chyba rację Żaneta-zabrała głos Eleonora
-No nie wiem...-powiedziała Żan i właśnie sobie uświadomiła... Jak dziewczyny skupiął się na tym wypadzie to może zapomną o pomyśle metamorfozy dla Szymona. Warto było zaryzykować-No dobra zgadzam się-powiedziała- Ale to nie był mój pomysł-dodała szybko. Chwilę potem siedziały z chłopakami w ich pokoju i omawiały szczegóły.
-Dobra pomożemy wam-Alvin jak zwykle decydował o losie grupy-Ale pod jednym warunkiem-Brittany wstrzymała oddech-będziecie musiały odsączyć nam całe wasze miesięczne kieszonkowe
-Jesteś okropny-krzyknęła Brittany i wyszła z pokoju urządzając drzwiami. Szła na dwór. Musiała ochłonąć. Było już po 20 ale było jeszcze wodno. Jak to w czerwcu. Usiadła pod drzewem. Lubiła drzewa. Zawsze było w ich pobliżu spokojnie i cicho.
-Jak mogłam im wtedy powiedzieć że jest słodki. To tylko wredny bachor nie umiejących pomagać, który w wszystkim musi mieć korzyść.-Mówiła te słowa na głos nie przeszkadzało jej to że po ulicy chodzą ludzie. Nie wiedziała że Alvinowi zrobiło się jej żal żal, wyszedł na dwór i słuchał tego co mówiła. Było mu głupio, bardzo głupio.
-A ja go tak lubiłam...-nie mogła dłużej hamować łez. Zaczęła płakać... Alvin nie mógł już dłużej patrzeć na jej rozpacz z ukrycia ukrycia, podszedł do niej...
-Brittany...
-Czego chcesz-warknęła wiewióretka
-Chcę Cię przeprosić...że czasem jestem głąbem szukającym dla siebie korzyści nie zawyrażający że to kogoś rani... przepraszam
-Ty mnie słyszałeś?
-No tak
-I po raz pierwszy w życiu chcesz pszeprosić?
-No tak... wybaczysz? -zapytał. A ona bez słowa go przytuliła. Wszystko było by pięknie gdyby całej tej sytułacji nie widział Szymon. Wrócili do domu śmiejąc i rozmawiając.
-Pomogę wam. Bezinteresownie .-ogłosił Alvin. Pewnie rozległ by się wiwat gdyby wszyscy nie patrzyli na kartkę którą trzymał Szymek. Alvin odetchnąć Eleonorę i był przy papierze. Zabrał go Szymonowi i zaczną uciekać.
-Choć Britt! Przyjrzymy się temu U mnie w pokoju!-zawołał a koleżanka dobiegła za nim. Wbiegli do pokoju, zamknęli go na klucz i spojrzenie na karteczkę. Brittany zrobiło się słabo. Na papierze byli napisane "Czyżby Alvitanny?".
-Zabije Cię Szymon-krzyknął Alvin i wybiegł z pokoju. Britt poszła za nim. Nie próbowała go powstrzymać. Uważała że tym razem Szymonowi się należy.
-Zabije, uduszę, zamorduję!-krzyczał Alvin składając brata. Może spełnił by swoją wróżbę gdyby nie zbił pięścią okularów Szymona. Szkło się rozprysło a biedny Alvin rozciąga sobie rękę.
-Kreww...-sięgnęła Brittany i... zemdlała upadła by na podłogę gdyby Alvin w ostatniej chwili jej nie złapał. Wyobraźcie sobie co musiał czuć Dave wchodząc do pokoju widząc na podłodze okulary i pełzającego Szymona bez okularów krzyczącego "nic nie widzę zróbcie coś" (nie mógł wstać był za bardzo obolały po bójce z Alvinem) , Alvina z wielką ranĄ na ręce w której jest szkło trzymającego na rękach nie przytomną Britt, łączącego Teodora dokumentujące Żanetę i Elę. Godzinę późmie wracali ze szpitala: Alvin ze zabandarzowaną ręką, Szymona z nowymi okularami i Brittany pytającą "co się stało?". Potem siedzieli na kanapie rozmawiając:
-Dzienki że mnie uratowałeś. Gdyby nie ty była bym cała w szkle.
-Nie ma za co.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Alvinem-zażartował BritT
-Sory Alvin i Brittany za tą kartkę ale widziałem a raczej słyszałem waszą rozmowę na dworze...-powiedział Szymon
-Spoko-odpowiedział Alvin
-Alvin zaczynam się o Ciebie bać... masz gorączkę-żartowała Britt
-Apropo to jaki mamy plan na ten jutrzejszy koncert?-spytał Teo
-Zrobimy tak...
         -Zrobimy tak....-zaczął Alvin.
-O nie! Nie ma mowy! Zero szans!- zaprotestował Szymon
-O co ci chodzi, stary?
-O to,że za każdym razem jak masz jakieś pomysły to wszyscy mamy kłopoty!
-Daj spokój.Tym razem nie będzie aż tak źle.
-Dać spokój!-Szymonowi aż para leciała z uszu i cały już był czerwony ze złości.Gdyby nie Żaneta kładąca ręke na ramieniu i patrząca pytająco na mędrka to pewnie nastąpiłoby apogeum nerwów.-Posłuchaj mnie Alvin i wy także.Za tydzień jest przedstawienie w szkole.Gram jedną z ważniejszych ról i mam BARDZO DUŻO tekstu do nauczenia.Jeżeli przez jakiś twój głupi pomysł z koncertem nie będe miał czasu uczyć się roli, bo będe wykonywał prace domowe to pożałujesz.
-A ta ważna rola to?-spytał powątpiewając jednocześnie Alvin
-Ta rola to rola księcia z ''Balladyny''.I ja-
-Ja jestem Elfem!-dodał dumny Teo.
-Aha! Jeżeli będziemy odrabiali prace domowe za kare, to jeszcze Teo się nie nauczy roli!
-Wrzućcie na luz....Mój plan wypali.
-No to może się podzielisz tym planem z nami?-spytała ziecierpliwiona Britt.
-Otóż....jeszcze nic nie wymysliłem.
-CO?!?!?-krzyknęli wszyscy jak dzieci na próbie chóru
-Spoko,spoko.Dajcie wi chwile pomyśleć i nabrać sił! Muszę...ym...coś wszamać,pójść na przechadzkę na boisko do kosza,zagrać w kosza....
-Koncert ma się odbyć za dwa dni, Alvin.-powiedziała Żaneta-Jeżeli nic nie wymyślisz do jutra,do 11.00 to ja wymyślę jakis plan.Koniec i kropka.
-Czemu ty?-zapytał zdziwony Alvin
-A dlaczego nie?W końcu nie tylko Szymon ma tu dobre pomysły,prawda?-odrzekła okularnica i oddaliła się do ogrodu.
Wszyscy byli bardzo zdziwieni.Alvin'owi opadła kopara,a Szymon tak wytrzeszczył oczy,że przy okularach wydawał się bardzo zabawny.Britt natomiast była tym faktem ucieszona.''pewnie już weszła w rolę stanowczej miłej dziewczynki.I dobrze'' pomyślała.
Pod kochanym drzewem w blasku zachodzącego słońca okulary Żanety pięknie sięieniły ciepłymi kolorami nieba.Włosy lekko powiewały....oczy migotały.A wyraz twarzy był taki słodki....niczym cukierek.Taki oto obrazek miał przed sobą Szymon.Poczuł się w tej chwili wielkim szczęściarzem,mieć u boku taką piękność....taką Afrodytę....Pomarzył przez chwilę,że tak siada koło niej, a ona na niego patrzy i się uśmecha, a on ją......nie.Jeszcze nie pora.Trzeba się najpierw zmienić.zmiany....zmiany....ZMIANY!!! Nie porozmiawiał z Żaneta o tym,że nie musi się wcale zmieniać.No ale wtedy musiałby się przyznać do tego podsłuchiwania w bibliotece.....kurcze blade.Głupia sytuacja.
-Szymon..-zabrzmiał głos Żanety-Czemu tak stoisz?Choć tu,usiądź koło mnie.
Nie trzeba było mu dwarazy powtarzać,Usiadł z wielką chęcią.Wpatrzony w zachodzące słońce...siedział obok najcudniejszej wiewiórki na swiecie.....
-Wiesz co Żaneta? Jest taka jedna, a właściwie dwie sprawy,które muszę omówić.Z tobą....Bo widzisz......
         -Tak...
-A więc wtedy w bibliotece...
-Mam plan!!!-krzyknął Alvin.-polecimy tam helikopterem. Tym zdalnie sterowanym!!
-Tym co uciekaliśmy przed Ien'em ?!-zapytała Britt przypominając sobie tamtą sytuację
-Tak tym-odpowiedział Alvin.
-To super pomysł!!-ucieszyło się Teodor i Eleonora.
-No wiem!!-autor pomysłu był z siebie bardzo dumny
-Jestem głodny!-narodził Teo
-Ja też chodźmy zrobić kolację-powiedziała Ela. Po tych słowach razem z Teosiem i resztą pączki poszli robić kolację. Po kolacji ;
-Alvin! Odrobiłeś lekcje? Jutro poniedziałek!-krzyknął Szymon.
-Tak-odpowiedział pisaliśmy głosem lider
-To idź je teraz zrób-Szymek dobrze znał Alvina. Jeśli mówił coś pisaliśmy głosem to znaczyło że albo kłamie albo nie mówi całej prawdy. Godzinę później:
-Brittany...
-Nie. Nie napiszę za Ciebie wypracowania.
-Żaneta...
-Nie, odpada to przecież oszustwo
-Szy...
-Nawet o tym nie myśl-biedny Alvin. Musiał sam napisać wypracowanie. Godzwinę późmie.dzieło było gotowe. Następnego dnia:
-AAAAAAAllllllllvvvvvvviiiiiiiiiinnnnnnnnn!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknął Dave. Właśnie mieli iść do szkoły.
-TTTTTTToooooo jjjjjjjjjjjjaaaaaaaa!!!!!!!!
-Tylko mi tu nie pyskuj! !! Mniejsza z tym. Patrz co tu mam.
-To kartka
-Nie taka zwykła kartka proszę Pana. Tu są wypisane Pana oceny. I co Pan powie? Co ma Pan z historii ??
-Ocenę a nie widać?
-Alvin musisz się poprawić bo nie zdasz do następnej klasy.
-Wiemmm...
-To jak wrócisz do domu poprosiła grzecznie Szymona O pomoc w nauce. Zrozumiano??
-Tak jest-odparł Alvin bez entuzjazmu.
-A teraz marsz do szkoły.-powiedział Dave.
W szkole na angielskim:
Britt siedzi z Alvinem.
-Jeszcze tylko 10 minut i koniec Lekcjii-myśli Britt. Alvin podzielał jej zdanie tylko trochę w inny sposób.
-Jeszcze aż 10 minut lekcji i idziemy do domu.
-Może przeczytam temat-myśli Brittany-przydała by się jakąś dobrą ocena-już miała zacząć czytać gdy zobaczyła że Alvin wyjmuje z plecaka korektor i rozgląda się po klasie za ofiarą-To już nie mój problem-pomyślała. Nagle poczuła muśnięcie w rękę. Dotknęła tego miejsca i zobaczyła że jej ręką jest biała-zapłacisz mi za to Alvin-wtedy zadzwonił dzwonek. W domu;
-Czy ktoś widział moją bluzę!!!!?????-drze się lider na cały dom
-Nie-usłyszał tylko w odpowiedzi
-Alvin idŹ się uczyć-powiedział Dave
Kilka minut ppóźniej;
-Britt pożyczysz się ze mną??
-Dobrze tylko przynieś mi mój piórnik z kuchni-myślicie że Brittany tak łatwo wybaczyła Alvinowi zniszczony jacket.
-BBBBBrrrrrrrrriiiiiiiiitttttttt!!!!-krzyczy Alvin-zapłacisz mi za to-na stole w kuchni leżała jego bluza. To czemu Alvin jest wściekły?? Bo ta bluza jest w brokacie
-To jesteśmy kwita kwita. Choć pomogę ci się uczyć. Z czego jesteś zagrożony?
-Z historii, przyrody i matematyki.
Następnego dnia po szkole.
-Choć Brittany!! Musimy przygotować się na koncert!-Krzykneła Ela i weszła z siostrami do łazienki-po dwóch godzinach były gotowe
-I jak?-zapytały si€ chłopaków.
-Jest BOMBA!!-wymusił z siebie Alvin. Miał racjE wyglądały pięknie. Miały opaski w ulubionych kolorach, czarne buty i piękne sukienki które miały czarną górę i dół z trenem (dla tych co nie wiedzą tren to jest gdy tył sukienki jest dłuższy od przodu) W ulubionych kolorach. złote bransoletki i kolczyki oraz czerwone usta i paznokcie.
Wsiedli do helikoptera Żaneta prowadziła (jak w 2 części) gdy wylecieli przez okno okazało się że są za ciężcy ciężcy, helikopter zaczną się niebezpiecznie trząść i niestety spadli z niego Alvin i Britt. Mieli szczęście . Wpadli do plecaka szkolnego jakiejś dziewczynki. Z jej rozmowy z mamą zrozumieli że idą na te mm sam koncert co oni. Alvin szybko Zadzwonił do Szymka i powiedział mu że pojadą na koncert w tym plecaku. Alvin powiedział Brittany:
-Pojedziemy na koncert w tym plecaku.
-Alvin...
-Co!
-Jest jeden mały problem..
-Jaki?
-Mam...
-Co masz?
-Mam klaustofobję
-Co??
-No tak.-pięć minut później
-Alvin nie musisz mnie zamykać w piórniku!!-tym czasem u reszty
-Żaneto muszę ci coś powiedzieć...-rzekł Szymon
          -Ja w sumie też..-odparła
-No cóż..damy przodem.
-Nie masz dziwnego wrażenia,że to wszystko stało się tak szybko? Nawet nie pamiętam już kiedy wsiedliśmy do tego helikoptera...i mam dziwne wrażenie,że nie powinno mnie tu być.I że nie powinnam W TYM być.
-Co ty pleciesz?Gdzie ja-znaczy gdzie cała nasza brygada tam i ja! Znaczy ty...Ale jeżeli...nie masz ochoty na koncert...to możemy...powiedzieć Alvinowi, że zostaniemy w domu.
-Nie...wolę pójść gdzieś indziej.....Bo w domu czeka Dave i myśli,że jesteśmy w parku....a może...pójdziemy do parku?
W tym momencie Szymon nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć.Jednak po chwili namysłu dodał: Masz bardzo dobry pomysł.
Od razu Żaneta się uśmiechnęła.Był to uśmiech pełen radości, policzki lśniły w całej swej okazałości, a ząbki były niczym ostre perły.Przy najbliższym drzewie para okularników zeskoczyła z helikoptera.Jednak czujność Teo nie pozwoliła im tak szybko zwiać.
-Ela! Zatrzymaj helikopter!-po czym Eleo wykonała polecenie.
-My nie idziemy na koncert-powiedział Szymek
-Dlaczego? Co się stało?-spytali oboje
-Powiedzmy,że....mamy nieco inne plany.
-A co na to Alvin?
 -Teodorze,czy jest w tym jakiś problem? Wstęp na koncert jest za darmo, a jak nie będzie dwóch wiewiórek to się chyba świat nie załamie, prawda?
-Ale pozostali będą się niepokoić-zauważyła Ela
-A to już nasze zmartwienie-dodała Żaneta i pomachała na do widzenia siostrze.
Tak więc małe okularniki prędko dotarły do parku.Było już trochę późno i zimno.Wiatr wiał delikatnie,rozwiewając włosy Żanety..Niebo miało odcienie fioletu i niebieskiego...W parku znalazła się wolna ławka,pomalowana na biało.Wiewiórki spoczęły na niej.Szymon czuł się gotowy aby pogadać z jego Afrodytą.Wziął głęboki oddech..
-Wiesz,że ja wiem o wszystkim?-odparła Żaneta
-Że-...że co?
-Myślisz,że moje okulary są tylko do ozdoby? W porównaniu do ciebie ja mam prawdziwą wadę wzroku.Dzięki moim okularom widzę wyraźnie każdy szczegół.W bibliotece zaciekawiła mnie luka w książkach Szekspira.Ale zauważyłam twoją czuprynkę....I słyszałam też Olka,który coś do ciebie mówi.Zdajesz sobię sprawę,że podsłuchiwanie nie jest kulturalne?
-Ja ....ah.Ja wiem.Sam nawet nie wiem czemu to zrobiłem.Przyznać muszę,że to było mało inteligętne z mojej strony.Może..zrobiłem to dlatego, bo nie wiem co o mnie sądzisz?Ja-znaczy....ty i ..uh to nie ma sensu.Wybacz mi-hej!
W tym momencie dostał takieeeeeego wielkiego przytulasa od swojej jutrzni.
-Ty to umiesz przepraszać...
-Ale..wiesz,że nie musisz wogóle udawać,że jesteś jakaś...inna?
-Wiem.W końcu to był pomysł Britt.A ja nie czuję się dobrze w tej roli.
-Za dobrze też jej nie grałaś, he,he..
-ta..kiepski ze mnie akotr-to znaczy aktorka.
-Ja ....też nie jestem idealny.Słyszałem co mówiłaś i było mi trochę głupio.Może powinienem trochę bardziej się tobą zainteresować....Ale wiesz,Dave mówi ,że najpierw szkoła ,a potem dziewczyny.Głównie to mówi tak do Alvina,ale...ja to sobie chyba też wziąłem do serca.
-To my jesteśmy parą?
-Co?!?Nie ! znaczy-ja nie ten...tylko..UGH! Nie wiem!....
-Wiesz...Brott i Ela mają już chłopaków..
-Ty tak na serio? HA! One się tylko popisują! Jakbym zapytał o to Alvina lu Teo to y się tak ze mnie śmiali! A poza tym nie trzeba być od razu ''parą''.Wystarczą przyjaciele...
-Dobrzy przyjaciele..
-Bliscy przyjaciele...
-Hm...wiesz? Przypomniała mi się historia o Królowej Śniegu pana Andersena.Kojarzysz?
-y-hy...
-Tak jakoś mi się skojarzyło ,że ty to Kai a ja...
-Tak.Zabawne....
Szymon nagle nie wiedząc czemu chwycił Żanetę za rękę i tak ją do siebie przysunął....Żan opierała się na jego barkach.I tak siedzieli i patrzyli na ciemne niebo ( niestety bez gwiazd).
-Wiesz co mnie zastanawia?- odezwała się Żan-gdzie oni właściwie polecieli?
-Na koncert.
-Ale...ja przecież wyraźnie mówiłam,że jest za dwa dni...Czyli właściwie jutr...
W domu wiewiórek,gdy żaneta i Szymon po kryjomu weszli przez okno do pokoju dał się słyszeć głos Alvina..
       -Jak ja się mogłem pomylić?! Byliśmy w tym plecaku na Marne?! - Krzyczał bez opanowania Alvin. A czemu? Ponieważ pomylili się z dniem koncertu...
- Alvin spokojnie... W sumie to na jakimś koncercie byliśmy.. - Powiedzała Brittany, która próbowała uspokoić Alvina.
- Tak na koncercie Bulgotków ( niewiem jak to się piszę.. )!!! No przepraszam, ale ja nie gustuje w TAKIEJ muzyce! Wiecie co? Ugh.. Idę do pokoju posłuchać muzy. Jak ktoś wejdzie to nie ręczę! - Krzyknął Alvin po czym odszedł do swojego pokoju. Kiedy Alvin odszedł Brittany zauważyła Szymona i Żanete.
- A wy gdzie byliście? Nie widziałam was na koncercie. To podjerzane.. - Zapytała i uśmiechneła się cwaniacko Brit.
- My.. ee... No nieważne to nie wasza sprawa. A teraz przepraszam idę sie uczyć mojej roli.- Szymonowi jakoś udało się wymigać.
- Nie Szymek nie wchodź tam! oj... - Próbowała ratować sytuacje Ela, ale niestety było za późno. Szymon wszedł do pokoju, po czym dało sie słyszeć krzyki Alvina, potem Szymka, a po chwili dało sie słyszeć odgłosy bójki. Teodor popatrzył się na drzwi do pokoju tymi swoimi słodkimi oczami. Eli zrobiło sie go żal więc najpierw postanowiła zabrać go na lody, a po powrocie porozmawiać z jego braćmi. Nie cierpi kiedy Teodor jest smutny!
- Teo wyskoczymy na lody? - uśmiechneła się Eleonora
- Okey, ale chłopaki.. - zaczął Teodor, ale Ela mu przerwała
- Spokojnie nie martw się nimi, gwarantuję ci, że kiedy już wrócimy, oni napewno będą już pogodzeni. To jak idziemy? - nalegała dalej Elonora
- No.. Jasne, czekaj tylko wezme pieniądze.
- Okej ja też spotykamy się na dole! - krzyknęła Ela i już ich nie było. Brittany i Żaneta zostały samy stojąc i nasłuchując chłopców. Brittany w końcu postanowiła działać więc powiedziała do Żanety, że pójdą rozdzielić chłopaków. Jak powiedzała tak zrobiła. Dziewczyny weszły Szybkim ruchem do pokoju i zaczeły krzyczeć, aby się uspokoili. A kiedy to nie pomagało, złapały chłopaków za rece z tyłu ( tak jak policjanci przestępców :p) i trzymały ich mocno choć co raz się wyrywali..
- Puść mnie musze mu dokopać- darł się Alvin
- Ta co ty mi możesz zrobić? - odpowiedzał mu Szymon
- grr... Brit Puść mnie!!! - Wściekał się Alvin
- Uspokójcie się! Zawsze się musicie kłócić, o co tym razem? O to że Szymon wszedł do pokoju? Nie słyszał cię, a ty już z pazurami! I oczywiście odrazu bójka!- powiedzała Brit. Chłopakom zrobiło się głupio.
- A pomyśleliście o swoim bracie Teodorze? Wiecie, że on nie znosi jak się kłócicie, a co dopiero jak się bijecie! Oj coś czuje, że jeszcze wam się dostanie od Eleonory. Wstydzcie się!- Żaneta. Dziewczyny dały im niezłe kazanie. Alvin pomyślał, że nawet gorsze niż daje im Dave. A to już coś!
- Własnie! A teraz się przeproście to was puścimy - rzekła Brittany
- Ja go nie będę przepraszał - Alvin nadal się wyrywał. Brittany nie miała już do niego siły. Żaneta to zauważyła i... dała z liścia Alvinowi. Chłopaków oraz Brit zatkało.
- Ogarnij się mam juz was dosyć!- Powiedzała juz dość wkurzona Zan.
- Czemu sie tak an mnie gapicie?! Wiewióretki nie widzieliście? - Żaneta już hm.. wychodziła z siebie.
- Nie no poprostu.. ugh.. Szymon, Przepraszam.. - Alvin przeprosił pierwszy, a to się nieczęsto zdarza!
- No brawo! Szymon masz coś do powiedzenia Alvinowi? - Zapytała Brittany
- ja.. też się przepraszam Alvin... - przeprosił Szymon. - chociaż nie mam za co.. mruknął pod nosem Szymon. Co jakby nie patrzeć było prawdą, ale nie chciał sie narażać wkurzonym dziewczynom.
- Coś mówiłeś? - Zapytała cała trójka
- Ja? Nie ja nic. To jak puścicie nas w końcu? - Zapytał Szymon.
 - Ah no tak. Dobra Zaneta choć już do nas- powiedzała Brit
- Okey, powiedzała Żaneta po czym wyszła Za brittany i ,, zamkneła'' drzwi. W pokoju jeszcze chwile trwał dialog.
- Wow, to Żaneta tak potrafi? Ale mi przywaliła!.. - Powiedzał obolały Alvin
- Hah, no jak widzisz potrafi. - Zaśmiał się Szymon. Po czym oboje wrócili do swoich zajęć. Mam namyśli Szymon uczył się roli, natomiast Alvin siedział na komputerze.
A u dziewczyn...
- Ale przywaliłaś Alvinowi hahah - Brit kiedy przypomniała sobie mine Alvine padała ze śmiechu.
- heh, no dzięki, cóż miałam chwile słabości.. - odparła z rumieńcem Żaneta. Sama nie myślała, że potrafi tak przywalić...
- Już sama chciałam mu przywalić, ale mnie uprzedziłaś! - Powiedziała nadal śmiejąca się Brittany. Żaneta podeszła do okna i zauważyła Elonore, która wracała z Teodorem w jego bluzie.
- Brittany chodź tu! Ela ma na sobie bluze Teodora! - cicho krzykneła Żaneta
- Aww... to takie słodkie, pasują do siebie! Ciekawe co robili. Zapytam się Eli, ona nam opowie potem ty, a potem ja! I nie ma wykrętów! - powiedzała stanowczo Brittany.
- ehh.. no dobra... - Powiedzała zrezygnowana Żaneta. Wtedy do pokoju weszła uśmiechnięta Elonora. Kiedy zauważyła miny dziewczyn wiedzała, że będzie musiała im wszystko opowiedzieć, choć sama miała taki plan.
- No to jak było? - zapytały dwie wiewióretki
- Zaraz wam opowiem spokojnie! heh. Dobra jest już 22 no ale okey a więc było tak...
           -Dziweczynki-przerwał z nie nacka Dave-Wiecie która jest godzina?Nie wyśpicie się do szkoły.Idźcie umyć zęby,piżamki i do łóżek.Dobrze?
-Dobrze Dave-odpowiedziały chórem.
W drodze do łazienki Żaneta zatrzymała się na chwilę.Podbiebgła szybciutko do Dave i szepnęła:
-Dave ja....ja spoliczkowałam Alvina. Przepraszam.Wiem,że nie było to zbyt mądre ale miałam w sobie tyle negatywnych emocji i..musiałam go przywołać do porządku.Bo on miał sprzeczkę z Szymonem.Nie ma żadnego guza czy coś ja po prostu chciałam żebyś wiedział.Tylko nie mów chłopakom,że jestem kabel, bo nie będą mnie lubili.dostanę za to kare?
Dave uśmiechnął się i dodał:Nic się nie stało.To bardzo dobrze,że słuchasz się sumienia i że mi powiedziałaś.Nie jesteś żadnym kablem i nic im nie powiem.I nie dostaniesz kary.Jesteś bardzo grzeczna i to jest twój pierwszy wybryk więc....wydaję mi się,że mogę przymknąć oko.
-Dzięki Dave.Dobranoc.
Gdy dziewczynki były już w łóżeczkach i gotowe do snu Britt się nagle zerwała z łóżka:
-Ej! Nie opowiedzieliśmy sobie o dzisiejszym dniu!
-Jest już późno i oczka mi się kleją-oznajmiła Elka-Jutro w szkole wszystko obgadamy.Dobranoc...
-Ale ja nie wytrzymam! Te emocje będą dawały cały czas o sobie znać!Jak ja zasnę?!
Lecz dziewczynki nie zwróciły uwagi na zmartwioną Britt i smacznie drzemały.
W pokoju chłopaków wszyscy spali, a właściwie rozmyślali przez sen.Alvin cały czas dziwił się,że dziewczyny mogą tak mocno bić.Myślał też o tym niemożliwym wypadku z koncertem.Jak mógł się pomylić?? I to jeszcze kiedy chodziło o koncert!Też coś! Jednak jutro nie może znowu nawalić.Musi wykombinować jakiś inny środek transportu...i to szybko.Bo jakaś tam Żaneta nie mogła przecież dowodzić.To dziewczyna!
Szymon cały czas miał w głowie mętlik.Nie zrozumiał co się właściwie stało.Czyżby Żaneta nie zrozumiała co on powiedział jej w parku?Ale przecież to brzmiało tak wyraźnie..A może spodobała jej się ta rola uroczej lecz stanowczej?A co jeżeli....chce się przypodobać Alvinowi?Cały czas nie mógł się temu nadziwić...Nie...Alvin i Żaneta? Pf! Ale połączenie....oni wogóle do siebie nie pasują....Dobrze jednak,że Żaneta nie uderzyła właśnie jego...okulary by ucierpiały...A w piątek już przedstawienie ( jakby co jest jutro środa )....jednak rola jest dobrze znana i nie będzie żadnych pomyłek.Oby....
A Teo myślał o pysznych lodach jakie zajadał z Elką...i o tym jak musiała mu pożyczać chusteczki....ile taka dziewczyna może mieć chusteczek? A może ona chomikuje chusteczki?A co jeżeli je wygrała w jakimś konkursie? Albo...ukradła je ze sklepu! Nie...Elka jest na to za miła.
Rano przy śniadaniu..
 -Jeszcze tylko dwa tygodnie! JU-HU!-krzyknął Alvin
-Już się nie mogę doczekać ty wycieczek na basen,biwaków,koncertów...-rozmarzyła się Elka
-Tych promocji i wyprzedarzy..- chyba nie muszę mówić :)
-Tych lodów i pączków,sorbetów,napojów,kanapek.....lodów-Rzekł Teo
-I tej dawki witaminy D! Ho-ho! Bede rósł przez wakacje jak na drożdżach!-rzekł Szymek
-Jakiej witaminy D?-spytał Alvin
-Witamina D,którą wydzielają promienie słoneczne.Przyśpiesza ona rozwój kości.Można ją spotkać, np. w Danonkach.
-Danonki? Serio?
-Ej! Danonki są pyszne!
-Wiem Teodorze.Też je lubie jeść.Alvin po prostu chce być mikrusem tego lata.
-Wcale nie! Będe dwa razy wyższy od ciebie!
-Ale wiecie chłopaki,że to tak nie działa?-wtrąciła się Żaneta-To znaczy Szymon ma rację ale nie urosniecie tak szybko.Najpierw witamina D zwiększa w osteoblaście ekspresję RANKL, a ten z kolei aktywuje RANK w prekursorze osteoklasta, co prowadzi do powstania dojrzałego osteoklasta, który przez działanie resorpcyjne powoduje uwalnianie wapnia z kośćca.W naszym wieku ma to duże znaczenie bo przez niedobór taj witaminy możemy dostać krzywicę.
Wszyscy oczywiście patrzeli na małą geniuszkę ja na nie wiadomo co.
-Jejku niedość,że musimy chodzić do budy to jeszcze mamy wykłady z bologi w domu-zauważył Alvin.
W drodze do szkoły Szymon po cichu zaczął rozmawiać z Żanetą.
-Żanetko,powiedz mi proszę czy...
-hihihi...nazwałeś mnie ''Żanetką''
-Że co?
-Nie co tylko CO2 głuptasie!
Po tym sucharze Szymon był tak rozśmieszony,ze nie mógł nabrać tchu przez większość drogi.
A w szkole, gdy wszyscy gadali o różnych rzeczach zjawił się Olek:
-Hej! Wiecie,że dzisiaj jest w parku koncert? Kto nie przyjdzie ten frajer....
         -Hej! Wiecie,że dzisiaj jest w parku koncert? Kto nie przyjdzie ten frajer....
- Sądzę, że ty nie decydujesz o tym kto jest frajerem, a kto nie. - stwierdził madrze Szymon.
- Co nie zmienia faktu, że to najlepszy koncert w najbliższym czasie. Ale wy pewnie nie przyjdziecie, ten wasz Dave na pewno was nie puści!- Zaśmiał się Olek. Powiedział tak dlatego, aby podpuścić Alvina do pójścia na koncert.
- ha! Zobaczymy się na koncercie, no chyba że zostaniesz w domu na dobranockę! - Odpowiedział z uśmiechem Alvin
- A-ale nie zobaczymy dobranocki? - zmartwił się Teoś. Olek się tylko na to zaśmiał, ale... zanim odszedł puścił oczko Żanecie. Dlaczego akurat jej? Sam dokładnie nie wiedzał, może tylko dlatego, że chciał dopiec okularnikowi,a może ją po prostu lubi? Sam dokładnie nie wiedział. Kiedy tak szedł i rozmyślał u wiewiórek zaczęła sie gorąca dyskusja. Wszyscy się włączyli no może oprócz dwóch wiewiórek w okularach. Żaneta patrzyła w dal za Olkiem i myslała o co mu chodziło... W Szymonie natomiast wrzało. Wkurzył się, po trochu także nie wiedział czemu, w końcu to tylko oczko, ale z drugiej strony puścił to oczko jego Afrodycie! Miał nadzieję, że Żan tego nie widzi. Kiedy na nią spojrzał zobaczył że jest zamyślona, wtedy jeszcze bardziej się zdenerwował więc odszedł się uspokoić do lasu. Lubił tam przebywać. Było tam cicho i spokojnie. A tymczasem u reszty wiewiórek...
- No to teraz to na 100% musimy zjawić się na tym koncercie! - powiedział stanowczo Alvin
- Ale, ja chyba nie chcę.. Wolę posiedzieć w domu i zobaczyć dobranockę! - krzyknął radośnie Teodor
- Oj, Teodorze jesteś taki dziecinny... Jeśli ciebie nie będzie Olek powie, ze jesteś frajerem!- Alvin się naprawdę zawziął... Teoś zrobił te swoje słodkie oczka. Ela znowu go więc broniła.
- Zostaw go! Nie chce to nie pojedzie. Zresztą co go obchodzi co jakiś tam Olek myśli? Zresztą ja też nie pojadę, zostanę z Teodorem, a wy sobie jedzcie sami na ten koncert! - no to Ela się wykrzyczała, po czym usiadła z Teosiem pod drzewem i zaczeli rozmawiać.
- Ej, ej a gdzie jest Szymon?! - Brittany przypomniała sobie o Szymonie, a czemu nie Żaneta? Dalej rozmyślała. Ale gdy usłyszała że nie ma Szymona wtedy się ockneła i pomyślała, gdzie mógłby teraz być. Hmm.. Po chwili wykrzyknęła.
- Wjem! On pewnie jest w lesie! - Uśmiechneła się z dumą Żan.
- A czemu akurat tam? - zapytała z dziwieniem Brittany, ponieważ przyzwyczaiła się już do życia w mieście.
- a co cię to dziwi? Nigdy lasu nie widziałaś? Hello jesteśmy wiewiórkami! - powiedzał głośno Alvin machając rękami przed twarzą Brit. Brittany już miała mu cos zrobić, ale Żaneta ją powstrzymała po czym powiedzała:
- bo to jego ulubione miejsce.. Ale mniejsza chodźmy już!
- No ok, ok. Ale niech Brittany sie do mnie nie zbliża znam kung fu! - Powiedzał Alvin po czym zrobił dziwne ruchy rękami. Brittany tylko przewróciła oczami i powiedzała Żanecie żeby prowadziła i to szybko bo zaraz skończy się długa przerwa. Kiedy dotarli na polane ujrzeli tam...
         Kiedy dotarli na polane ujrzeli tam... bijących się Olka i Szymona. A raczej Szymona gryzącego Olka. O nic nie pytali. Po prostu unieruchomili Szymona, dali Olkowi sygnał do ucieczki i. ..
-Szymon! Co ty wyprawiasz!-powiedziała.Ela
-Nic ciekawego-odburkną Szymon.
-Pogadamy o tym puźniej. Teraz musimy wracać na lekcje.-zasugerowała Żaneta.
-Fakt-odpowiedział Teo. 5 minut później:
-Szymon... czemu w klasie nikogo nie ma?-zapytał Teodor.
-Nie wiem-luknął na zegar- Ups. .. Nie było nas całą lekcję
-To co robimy?- Zapytała Żaneta
-Idziemy do domu?-odpowiedziała pytaniem Ela
-Tylko co powiemy w szkole?-odpowiedział znowu pytaniem Szymek.
-Alvin wymyśl coś-syknęła Brittany
-Dobra ale po co teraz? Wymyślę gdy będzie taka potrzeba.-Alvinowi jak zwykle się nie chciało. W domu;
-Dzieciaki mam dla was niespodziankę! -Powiedział Dave-Zakończenie roku jest 26 prawda?
-Prawda-Szymon jak zwykle wiedział najlepiej
-27 wystąpicie w konkursie pod tytułem "Wakacje" każdy zespół zaśpiewa 2 piosenki. Może wystąpią bis o tematyce wybranej przez fanów. Zwycięzca śpiewa jeszcze jedną piosenkę.
-Taaaaaaaak!
5 minut później
-To co zaśpiewamy?-Zapytała Ela
-Na pewno Vacation-Powiedział Alvin
-I trouble-zaproponowała Britt
-A jak wygramy to Say Hay.-Wpadł na pomysł Szymon.
-Dobra to teraz tylko piosenka bonusowa-stwierdził Alvin.
-Mam pomysŁ. Napiszę na naszym facebooku i każdy będzie mógł dodać kategorię, jutro będzie głosowanie a pojutrze ogłoszenie wyników-powiedziała Brittany
-Dobry pomysł-pochwalił ją Teodor
-To idę pisać stwierdziła ruda.
-Dzieciaki jeszcze jedno konkurs jest w Paryżu.-krzyknął Dave-A teraz idźcie spać
-Aaaaaaa!-wiewióretki piszczały na cały dom. Następnego dnia był weekend..
-Boże zaraz koncert-powiedziała Britt i zepchnął Żanetę do łazienki(Ela nie idzie). Ubrały się tak jak wczoraj i wyszły.
-Alvin jak się tam dostaniemy?-Zapytała Britt
-Pojedziemy autobusem bo Dava nie ma w domu-powiedział Alvin.
Na koncercie
Britt dobrze się bawiła z Alvinem bo Żaneta z Szymkiem gdzieś przepadli. Był to koncert Katy Perry. Nagle podeszła do niej Vanessa. Klasowa lalka barbie.
-O jesteś tu gryzoniu. Ale nie wejdziesz na scenę. Możesz sobie pomażyć. Katy wybierze mnie-powiedziała
-Jeszcze zobaczymy-fukneła Brittany

-Alvin!! Muszę wejść na scenę gdy Katy Perry będzie zapraszała fanów- powiedziała na jednym oddechu- Bo założyłam się z Vanessą
-Da się załatwić-Powiedział chłopak i znikł. Chwilę puźniej:
-Zapraszam na scenę wiewióretkĘ Brittany!-ppowiedziała Katy . Britt weszła na scenę i zaśpiewała z nią Roal. Gdy ruda zeszła ze sceny;
-Jak ty to...-nie dokończyła
-Ma się znajomości
-Dzięki- Alvin nie odpowiedziAł. Stał jak zamurowany po tym Co właśnie nastąpiło. Brittany pocałowała bo w policzek!
-Woow-wymusił z siebie wreszcie chłopak

___ ___ ___

Ok, teraz uwaga do was:
1. Dalszą część opowiadanie piszcie pod tym postem, w komentarzach jak dotąd.
2. Nie piszcie dwa razy pod rząd- jeśli napisaliście kawałek, poczekajcie aż ktoś inny pociągnie go dalej, dopiero wtedy możecie znowu się włączyć.
3. BARDZO proszę, uważacie na ortografię! Ten post poprawię do niedzieli (w tej chwili nie mam na to siły) ale byłoby mi bardzo miło, gdybym następnym razem nie musiała korektorować waszych błędów.
4. Zachęcam do dalszego pisania naszego niekończącego się rozdziału :) Pamiętajcie, nie ma tu podziałów na części- jest tylko jedna historia zmieniająca się z czasem. 
Powodzenia :)

39 komentarzy:

  1. W międzyczasie Szymon z Żanetą zrezygnowali z bycia na koncercie i wybrali się do pobliskiej kawiarenki. Była to przytulna kawiarenka, zrobiona w stylu retro. Gdy zamówili po lemoniadzie, Szymon zaczął:
    - Wiesz Żaneto, ja wtedy, kiedy wszedłem po pokoju, gdzie przebywał Alvin, naprawdę niczego złego nie zrobiłem. Bo widzisz...Alvin to straszny nerwus, ja chciałem się tylko pouczyć do tej roli i tak to wyszło...ale nieźle mu przywaliłaś. Myślałem, że mnie też przywalisz - spuścił głowę.
    Żaneta tylko się uśmiechnęła.
    - A za co miałabym cię uderzyć? Wiem, że to nie była twoja wina, ale mogłeś posłuchać Eleonory, zanim otworzyłeś drzwi.
    - Tak, racja - przytaknął Szymon. Popatrzył się na Żanetę i już zaczynał marzyć. Taka oto piękność siedzi z gwiazdą rocka w kawiarence i pięknie się uśmiechała. A te oczy...istna hipnoza. Pewnie trwałoby to dłużej, aż wiewióretka oznajmiła:
    - Pora wracać, późno już - i wstała od stołu.
    Szymon ocknął się i podszedł do drzwi kawiarenki i otworzył je, by Żaneta mogła wyjść.
    - Dziękuję - powiedziała i chwyciła Szymona pod rękę, jak na starych filmach. Oboje się zarumienili, ale w takiej pozycji poszli do domu.
    Gdy weszli, Żaneta poszła się umyć, a Szymon wszedł do kuchni, gdzie czekał na niego Alvin.
    - Co romantyku, czyżby Simonette? - zaśmiał się Alvin.
    - Nie twój interes - mruknął Szymon - lepiej idź spać, bo znów nie wstaniesz.
    - Nie będziesz mi tu rozkazywał Romeo - znów zażartował i mimo wszystko poszedł do pokoju. Szymon zjadł kolację, poszedł się umyć i również się położył. Cały czas myślał o Żanecie, o tym, jak spoliczkowała jego brata i jak Olek do niej mrugnął. "Trzeba na tego typa uważać, za bardzo kombinuje" - pomyślał. W końcu po dziesięciu minutach zasnął.
    Tym czasem w pokoju wiewióretek:
    - Ani słowa na temat tego, co robiłam z Szymonem - zastrzegła szybko Żaneta i nie zwracając uwagi na protesty sióstr, położyła się spać.
    - No to pogadamy jutro - ucięła Brittany i również się położyła. Eleonora zrobiła tak samo.
    To był męczący wieczór.

    Krótkie, ale mam nadzieję, że może być. Jestem tu nowy i cieszę się, że dopisałem tę historyjkę. Jak będą inne pomysły, to dopiszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rano dziewczyny wstały niewypoczęte. Brittany już miała iść do łazienki, gdy spojrzała na budzik. Była 8:30. Już dawno powinni być w szkole.
    -Dziewczyny! Wstawajcie! Żaneta!!! Elka!!!-Zaczęła krzyczeć. Gdy Eleonora i Żaneta wstały, Brittany pobiegła do pokoju chłopaków.
    -Wstawajcie!! Alvin, Szymon, Teodor Seville!!-darła się wniebogłosy. Cud że nie ochrypła.
    -Co się drzesz?! Ja chcę spać!!-Odezwał się zaspany Alvin.
    -Już 8:30, geniuszu!
    -Serio?!-Szymon wyskoczył z łóżka jak oparzony i czym prędzej pognał do łazienki. Alvin zrobił to samo i zaczął się ścigać z bratem. Ostatecznie wygrał Szymon. Cała banda stała przed łazienką i czekała aż Szymon wyjdzie. Pół godziny później biegli ile sił w nogach. Brittany była zdziwiona tym, jak szybko wybrała idealny strój.
    Zdążyli akurat na koniec drugiej lekcji. Do końca dnia martwili się tym co Dave im powie.
    W domu po powrocie Dave'a:
    -Co ja wam mówiłem o chodeniu na koncert w środku tygodnia!!?
    -Przepraszamy Dave.
    -No dobrze, napiszę wam usprawiedliwienia. Ale to nigdy ma się nie powtórzyć! Jasne?!
    -Tak, Dave.
    -Dobrze Dave.
    -Aha.
    -Oczywiście.
    Dzisiaj Wiewiórki i Wiewióretki postanowiły pójść wcześniej spać, aby dobrze wypocząć.

    Co do ich wyglądu to jestem za wersją z filmu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Następnego dnia rano.Po zabawie w kucharza ( w którą bawili się najmłodsi) i po gonitwie Brittany za Alvinem ,szybko pojechali do szkoły, ponieważ było już późno i rozeszli się do swoich klas. Alvin i Brittany gadali na lekcji prawie nie zwracając uwagi na nauczyciela. Teodor i Ela malowali coś u siebie w zeszycie. Natomiast u Żanety i Szymka... Żaneta pilnie słuchała nauczyciela, Szymon też póki nie zauważył, że Olek ZNOWU przygląda się Żanecie. JEGO Żanecie! Spiorunował Olka wzrokiem, ale ten nawet tego nie zauważył, więc zrezygnował i wrócił do słuchania nauczyciela. Pod koniec lekcji nauczyciel od Matematyki poprosił o zostanie chwilkę na przerwie w klasie Olka i Żanete. Więc zostali, choć Szymon nie był tym zachwycony, wiedział, że nie może, ale... Chciał wiedzieć o co chodzi więc przyłożył ucho do drzwi i nasłuchiwał...
    - O co chodzi panie psorze? - Zapytała miłym głosem Żaneta
    - O to, że ten o to chłopak-wskazał na Olka- ni w ząb nie rozumie Matematyki, a że ty bardzo dobrze się uczysz, pomyślałem, że mogłabyś pomóc Olkowi zrozumieć ten przedmiot.
    -Uhm.. Nie zbyt rozumiem... - rzekła zakłopotana Żaneta
    - Chodzi o to, że masz mnie poduczyć matmy np. wpaść do mnie po szkole i mi wytłumaczyć to i owo. - powiedział po swojemu Olek. Przynajmniej Żaneta zrozumiała, albo i wcześniej rozumiała, ale nie chciała zrozumieć?
    - aaa... No dobrze, mogę mu pomóc. - uśmiechnęła się Żaneta
    - Dobrze, a więc jutro po szkole wpadniesz do tego młodzieńca i mu pomożesz - Rzekł Profesor
    - Mi to pasi, możemy już wyjść? - powiedział nudzący się Olek.
    - Możecie. Dowidzenia!
    Po tej lekcji nic ciekawego się nie działo. Za to w domu wieczorem...
    - Masz iśc do Olka do domu?! Wow, zazdroszczę, on ma taki fajny dom... - rozmarzyła się Brittany.
    - Ale, ja niewiem czy chce iśc. Sama z nim nie będę się dobrze czuła.. - mówiąc to Żaneta rzuciła się teatralnie na łóżko.
    - haha, dasz radę, jak coś to może Szymon z tobą pójśc - podsuneła pomysł Ela, choć najstarszej siostrze sie on nie spodobał..
    - Nie-e! Po ostatnim ,, wybryku '' wole, aby nie szedł ze mną do Olka. Wtedy to ja już wogóle się nie ruszała...
    - Oj dasz radę sama! A teraz nie wiem jak wam, ale mi się chce już spać.. - ziewnęła Brit - Dobranoc!
    - Dobranoc - szepnęła Żan chwilę jeszcze rozmyślała nad jutrem, ale zaraz zasnęła.
    Tymczasem u wiewiórek.
    - Ten Olek mnie wkurza, nie mogę jej pozwolić iśc do niego samej! Ale raczej nie będzie chciała, abym z nią szedł. uff.. spokój Szymon, spokój..
    - Stary spokojnie, mogę ci pomóc za przysługę - uśmiechnął się szatańsko Alvin
    - Jaką przysługę?- spytał Szymek poprawiając okulary
    - Zobaczymy w przyszłości, a wracając do twojej sprawy to mógłbym ich śledzić. Znam sie na tym. To jak zgadzasz się?
    - Ok, ale żeby cię nie nakryła!
    - Spokojnie, spokojnie.. - rzekł tajemniczo Alvin. Pytanie, dlaczego sie tak zachowywał. Ja tego nie wiem, może chodzi o to że Brittany ,, lubiła '' Olka i mu to przeszkadzało? Możliwe.
    - Dobra kładźmy się już spać jutro ciężki dzień - szepnął Szymon, po czym położył się do łóżka.
    Następnego dnia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, tu ja, ten nowy anonim. Będę się podpisywał jako Pablo w każdym komentarzu.

    Następnego dnia rano.
    - O nieeee! - wrzasnął Alvin - dzisiaj test z matmy! Co za porażka!
    - A co, nie uczyłeś się? - Brittany bardziej stwierdziła, niż zapytała.
    - No nie, bo byłem zajęty...z resztą nieważne - uciął Alvin, by nie wdawać się w żadne tłumaczenia. Brittany i tak wiedziała, że się nie uczy. Zauważyła, że Żaneta jest bardzo smutna.
    - Nie martw się Żan, dasz radę - poklepała siostrę po ramieniu.
    - Wiem - westchnęła Żaneta - chciałabym, żeby było po wszystkim.
    - Będzie, będzie - Brittany przytuliła Żanetę, by dodać jej otuchy. Wiedziała, że może tego nie przeżyć.
    Z kolei Szymon też miał nie wesołą minę. Był cały podenerwowany. Nie dość, że profesor poprosił właśnie JĄ o pomoc Olkowi z matematyki, a nie kogoś innego, to jeszcze Alvin zaproponował kolejną lawinę kłopotów. Tak, kłopoty to jego specjalność. Wykorzystał okazję, że Alvin wyszedł pierwszy z domu, wyszedł za nim i dogonił go po paru metrach.
    - Słuchaj, bo nie będę dwa razy powtarzał, jeżeli twój plan nie wypali, to lepiej nie wracaj do domu, bo nie przeżyjesz, rozumiesz? - spytał całkiem poważnie i groźnie Szymon.
    - Spoko wodza, wszystko będzie dobrze. To będzie bułka z margaryną - odparł beztrosko Alvin.
    - Bułka z masłem Alvin, z masłem! - okularnik zaczynał już prawie wybuchać.
    - Nie krzycz, bo Żaneta usłyszy - skarcił go Alvin - poza tym wyluzuj, ja mam poważniejszy kłopot, bo jest test, z którego mogę aż dwie pały zarobić.
    - Jak to dwie?! - zdziwił się Szymon - za co niby?
    - Pierwszą za to, że nic nie umiem, a drugą za salwę śmiechu - wyjaśnił bratu - widziałeś te śmieszne skróty? Bo co to niby jest za skrót sin, albo ten Pitagoras? Czy on kiedyś jadał gyrosa na papirusie, czy co? Hahaha - zaśmiał się.
    - Cicho już badź i pamiętaj, co masz robić! - Szymon przyspieszył, by swojej energii nie przekazać bratu.
    Na lekcji matematyki wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Profesor zdążył rozdać testy, a uczniowie (oczywiście, kto umiał) rozwiązywali. Alvin po pięciu minutach został wywalony z klasy za śmiech i przy okazji zarobił dwie jedynki, tak jak powiedział. Żaneta nie mogła się za bardzo skupić nad tym testem. Starała się nie myśleć o Olku, bo piątka z matmy to wszystko, o czym chciała pomyśleć. Szymon zauważył jej zdenerwowanie. Nie potrafił jej teraz pomóc, zwłaszcza, że profesor się na wszystkich patrzył. Miał tylko nadzieje, że nie zemdleje. Na szczęście tak się nie stało. Skończył wszystkie zadania i poszedł oddać test. Pozostali, wraz z Żanetą skończyli po dzwonku.
    Szymon widząc Żanetę, podszedł do niej i zapytał:
    - Jak ci poszło?
    - Coś mi mówi, że będę miała cztery - spuściła głowę.
    - Coś cię trapi. Powiesz mi co? - Szymon udał, że nie zna przyczyny jej zachowania.
    Żaneta popatrzyła na niego i powiedziała:
    - Profesor poprosił mnie, albym pouczyła Olka, ale ja za bardzo nie chcę...- oczy Żanety zaczynały łzawić.
    Szymon bez wahania ją przytulił.
    - Przykro mi - powiedział - chciałbym ci pomóc, tylko nie wiem jak.
    - Ty mi nie pomożesz, sama muszę sobie z tym poradzić - szlochała.
    - Ćśśśś...- Szymon ją uspakajał - chodźmy do domu, musisz się uspokoić - jak powiedział, tak zrobili.
    Dwie godziny później. Żaneta pożegnała się z resztą wiewiórek i poszła w stronę domu Olka. Szymon zawołał Alvina:
    - Dobra Alvin, już czas. Ale pamiętaj...
    - Spoko, wiem, co mam robić, zaufaj mojemu profesjonalizmowi - przerwał mu Alvin i nie czekając na dalsze wyjaśnienia, wyszedł.
    I tak podążał w bezpiecznej odległości za Żanetą, gdy poczuł, że ktoś go obserwuje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie pytanie:
    Można wprowadzić Charlene?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...byłoby to ciekawe :)

      Usuń
    2. Ja wprowadziłam Olka więc ty Charlene chyba też możesz ;D to w końcu my to piszemy :p

      Usuń
  7. Chyba tak... A czemu nie? Było by ciekawie. Nikt przecież nie zabrania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odwrócił się i zobaczył Charlene. Tak się wystraszył, że o mało nie spadł z drzewa na którym stał. -Charlene!! Nie masz nic lepszego do roboty, niż straszenie porządnych ludzi!? Dziewczyno znajdź sobie jakieś hobby!-Krzyknął oburzony Alvin.
    -Cześć Alvin! CIebie też miło widzieć. Porządnych jak porządnych, ale raczej porządny człowiek nie śledzi ludzi nie?-Spytała Charlene. Alvin nie wiedział co odpowiedzieć.
    -Yhyy, chyba tak, ale o kogo Ci chodzi? Przecież ja nikogo nie śledzę.-Odpowiedział lekko zmieszany.
    -Alvin, nie okłamuj najlepszej przyjaciółki. Widać, że ją śledzisz. Cud, że nic nie zauważyła, wtedy to miałbyś przerąbane. A tak w ogóle to czemu ją śledzisz?
    -Najpierw ty powiedz mi skąd do jasnej ciasnej się tu wzięłaś?
    -No dobra, byłam w mieście, bo ktoś tam organizuje casting do nowego serialu, więc postanowiłam, że wezmę udział. Zadowolony? Powiesz mi wreszcie czemu śledzisz Żanetę?
    -No dobra.-Alvin opowiedział jej całą historię, nie pomijając żadnego szczegółu. Nagle zadzwonił telefon Charlene.
    -Halo.-Odebrała.Po chwili dodała do Alvina.-Sorry Alvin! Muszę się zmywać. To paaa!
    Gdy Charlene odeszła, Alvin odwrócił się, a za nim stała Żaneta.
    -AAAAA! ŻANETA!! CO TY TU ROBISZ?!
    -Nie Alvin, pytanie do Ciebie, co ty tu robisz? Czy ty mnie śledziłeś? Nie jestem taka głupia, żeby nie zauważyć jakiejś postrzelonej wiewiórki w czerwonej bluzie. Szczególnie, że ta bluza ma napisane wielkie żółte A!!-Mówiąc to Żaneta znów strzeliła Alvina z liścia w twarz,po czym zeszła z drzewa i poszła do Olka. Alvin tymczasem nie wiedział co zrobić. Czy pójść do domu i schować się przed Szymkiem do spiżarni, czy iść na miasto. Wybrał jednak pierwszą opcję. No cóż, kiedyś będzie musiał wrócić do domu, a lepiej mieć już to za sobą.
    Tymczasem w domu:
    -Szymon, widziałeś gdzieś swojego stukniętego brata?-Spytała Brittany.
    -Gdzieś powinien być, a co?-Odparł Szymek.
    -A to, że ktoś wrzucił moją białą bluzkę do ciemnych rzeczy w praniu. A w tym tygodniu pranie robił Alvin.
    -Eeeee tam. Nie rozpaczaj.-Odezwała się Eleonora.
    Zanim Brittany zdołała coś powiedzieć, otworzyły się drzwi i wparował przez nie Alvin. Smutny i cały mokry.
    -Zaczęło padać.-Powiedział cicho i poszedł. Skinął tylko na Szymona aby poszedł za nim.
    Gdy już byli w pokoju Alvin opowiedział swojemu bratu całą historię. Szymuś był pod wrażeniem, jak Żaneta drugi już raz przyłożyła Alvinowi. I to jak mocno. Tymczasem wróciła Żaneta.


    No to jest Charlene. Podobało się?

    OdpowiedzUsuń
  9. -Szyyyyyymonnnnn!!!!!!!-krzyknęła w progu-ty kazałeś mu nas śledzić tak!!
    -ssskąd wieszak!?-Szymon się bał jej reakcji, bardzo bał
    -Bo co to Alvinowi co robię z Olkiem? Pomyśl Szymon. Nie jestem głupia.-To mówiąc dała mu liścia w policzek i poszła do pokoju. Siostry poszły za nią.
    -Żaneta nie dawaj im tak często liści!-powiedziała.Britt.
    -Czemu?!
    -Bo to ja jestem najgroźniejszą dziewczyną w tym domu
    -Phi-fuknęła Żaneta.Brittany wyszła z pokoju. Miała do załatwienia ważną sprawę
    -Alvin!! Czemu wkładasz moją białą koszulkę z napisem "Muzyka pasją i sensem życia" do ciemnych ubrań?!
    -A ubrania się segregacji!?-AlviN nie udawał przygłupa po prostu taki był. Chciał ją jakoś udobruchać
    -Jak chcesz mogę jutro z tobą iść na zakupy-co?? On tak powiedział-przygotujesz się tak na wyjazd do Paryża. Przecież to za 5 dni.
    -Zrobisz to dla mnie?!-powiedziała i zniknęła go w policzek
    -Zakochany wiewiór-pszenną Szymon Teodorowi. Na szczęście Alvin tego nie słyszał. Oczy Britt błyszczały w hipnozytujący sposób. Chwilę później,
    -Alvin!!
    - Co znowu
    -Odrób lekcję
    -Ale ja nie umiem
    -To Żaneta ci pomoże
    -Wolę nie ryzykować życia dla głupiej pracy domowej
    -To Szymon
    -Coooooo?! Nieeeeee!!!
    -Ja ci pomogę-do rozmowy wtrącił się Brittany
    -To choć do mojego pokoju-Alvin cieszył się z pomocy koleżanki

    -Masz przepisz
    -Co ty Britt, aniołek dajesz mi spisać
    -A czemu nie. Lubię Cię i chcę ci pomóc-To był jeden z najlepszych dni jego życia. Co że Charlene wróciła, co że Żaneta go zpoliczkowała, co że Szymon jest w$ciekły. Brittany przyznała że go lubi i dała mu buziaki w policzek.

    Następnego dnia.
    -Dzisiaj nie idziecie do szkoły bo pękła rura.-powiedział Dave
    -Takkkkkk!!!!!!!!!!!
    -To my idziemy na zakupy-Britt pociągnęła Alvina w stronę drzwi.

    5 godzin później. Brittany kupiła 2 sukienki, 5 t-shirtów, 2 pary jeansów, żakiet, 4 spódnice, koszulę, 3 pary legginsów, buty nike, balerinki, 2 swetry i 5 par rajstop.

    W drodze powrotnej
    -Idziemy do parku na lody?-zapytał Alvin
    -Ok, ale ty Stawiasz
    -Spk
    -Ile gałek?
    -Trzy
    -Dobrze. Poproszę 3 kulki, jedną czekoladową, jedną toffi i jedną mango. A ty?
    -jedną truskawkową, jedną orzechową i jedną jogurtową
    -12,50zł

    -Britt...
    -Tak...?
    -Możemy to uznawać za randkę?
    -Jak dla mnie tak
    -Spk

    W domu
    -Aww... jacy oni ją słodyczy
    -Tak-Żaneta i Eleonora rozdziały się nad Alvinem i Britt
    -Britt?
    -Tak
    -Co robiłaŚ Z Alvinem?
    -Powiem wam pod jednym... a nie Downa warunkami. Ty powiesz co robiłaś wtedy z bluzką Teodora a Żaneta co się działo jak znikała z Szymonem I czemu teraz si€ do niego nie odzywa
    -Stoi
    -Stoi...
    -A więc było tak...






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, to było mocne, serio. Najpierw Alvin spoliczkowany, a potem Szymon, ale jazda! :)

      Usuń
    2. Pewnie :) Masz talent :)

      Usuń
  10. A więc było tak... - Zaczeła Żaneta. Nie wiedziała czy powiedzieć siostrom o tym że Szymon je podsłuchiwał, przecież to jej najlepszy przyjaciel, ale z drugiej strony strasznie dziś ją wkurzył. Jak mógł kazać Alvinowi mnie śledzić?! Jak już koniecznie musiał to sam by mógł iśc. Eh..
    - Słuchamy Żaneta, będziemy mówić po kolei - Uśmiechnęła się Brittany
    - Ale czemu ja pierwsza? - Zrobiła smutną minkę Żaneta
    - No bo jesteś najstarsza! Wiec zaczynaj i bez dyskusji- Zaśmiała się Ela
    - Eh.. dobra niech wam będzie, ale cicho sza! Okey? - Spytała okularniczka
    - Okey! - krzykneły chórem siostry
    - Wieć, wtedy poszliśmy do parku, obserwowaliśmy gwiazdy, Szymon złapał mnie za rękę... Nic się takiego nie działo - Uśmiechnęła się nieśmiało Żanetka, postanowiła nie mówić im o tym że Szymon id podsłuchiwał. Nie chciała narobić mu jeszcze większych kłopotów. Wystarczy że jest na niego obrażona.
    - uuuuu... - pisneły młodsze siostry- czyli wy jesteście parą? - zapytała cwaniacko Brittany
    - Co?! Ja.. znaczy.. eh niewiem. Szymon mówił, że słucha się Dave czyli na 1 miejscu nauka..
    - Oj ty nasz biedaku.. - Przytuliła siostrę Eleonora i przypomniała sobie że miały zrobić.. - Wielką przemianę - krzykneła
    - Co-o? - Wytrzeszczyła oczy Żaneta. Myślała, że już zapomniały. - No na pewno nie teraz. Jestem zła na Szymona więc wiecie. Może jak już się pogodzimy.
    - Zgadzam się tylko dlatego, że chcę jeszcze wysłuchać co robiła Ela z Teodorem, ale i tak cię to spotka siostrzyczko - Zaśmiała się jak z horrorów Brittany
    - uff... ale nie teraz, dobra teraz ty Ela. Opowiadaj!- Żan chciała posłuchać
    - No dobra więc z Teodorem poszliśmy na lody, ja sie trochę zabrudziłam lodami, a Teodor otarł mi buzię... - Zarumieniła się Ela
    - Awwwwww.. - Wyrwało się dziewczynom
    - Cicho jeszcze nie skończyłam! - Uśmiechnęła się Ela - więc.. potem wracaliśmy do domu i niechcący się potknęłam, a Teoś mnie złapał, podziękowałam mu, dałam mu całusa... W policzek! - powiedzała głośniej Ela kiedy zauważyła spojrzenia swoich sióstr- Zauważyłam, że Teoś znieruchomiał cichutko powiedział nie ma za co, uśmiechnęłam się i zostawiłam go z tyłu.
    - AWWWWWWWWWWW - Pisneły głośno dwie wiewióretki - Jesteście słodcy!
    - Ta.... Dobra teraz ty Brit, słuchamy! - powiedzała Eleonora i nasłuchiwała z oczekiwaniem.
    Brittany opowiedziała po czym dodała:
    - Alvin spytał czy można to uznać jako randkę, więc.. uznaliśmy to jako randkę! heh
    -Omom...
    - Heh, Ej, a czy przypadkiem Dave jutro na noc nie wyjeżdża do Cioci? - spytała Brit
    - hmm.. no chyba tak, a co? - spytała Żaneta
    - Może pogramy w butelkę z chłopakami? - spytała cwaniacko Brit
    - uuu.. Ja w to wchodzę! - pisneła Ela
    - hmm.. nwm.. szczerze nie chcę całować Alvina. Sory Brit- stwierdziła Żaneta
    - Spoko, takie zasady. - uśmiechnęła się Brittany
    - To będziemy grali w całowane czy wyzwanie pytanie? - spytała się mądrze Ela
    - Może w pytanie wyzwanie? Wtedy w wyzwaniu też możemy kazać komuś pocałować i się o coś spytać, coś się ciekawego dowiedzieć i zobaczyć. - Pomyślała mądrze najstarsza
    - Dobry pomysł, mądrze myślisz- zaśmiała się Brit i Ela
    - Heh czyli zgoda jutro wieczorem będzie się działo! Aby tylko chłopaki się zgodzili- Myślała głośno Ela
    - Zgodzą się spokojnie - powiedziała tajemniczo Brittany- Dobra kładźmy się spać, musimy się wyspać.
    - Oki Dobranoc!
    Tymczasem u chłopaków..
    -----------------------------------------------------------------------
    Fajnie nam to wychodzi :D Czekam na next ;* :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tymczasem w pokoju chłopaków. Szymon siedział smutny na łóżku i nie miał już na nic ochoty. Alvin podszedł do niego:
    - Szymek, sorki za to, że mnie Żaneta nakryła, to przez Charlene. Gdyby mnie nie nakryła i w ogóle...
    - Nie przepraszaj - przerwał mu Szymon - to wszystko moja wina. Gdybym nie podsłuchiwał dziewczyn, ani nie posłuchał twojego pomysłu, to by się Żaneta na mnie nie obraziła. A teraz cierpi i to na moje własne życzenie. I do tego jeszcze oberwałem. Dobrze mi tak, dostałem to, na co sobie zasłużyłem, ech...- westchnął ciężko - teraz mnie pewnie nienawidzi...
    - Co ty opowiadasz?! - obruszył się Alvin - owszem, Żaneta jest na ciebie zła, ale to nie zmienia faktu, że cię lubi. Daj jej trochę czasu - poklepał brata po ramieniu.
    Szymon popatrzył na niego.
    - Masz rację - uśmiechnął się wreszcie - i to chyba po raz pierwszy - i oboje zaczęli się śmiać.
    Do pokoju wszedł Teodor.
    - Z czego się śmiejecie? - zapytał - mam nadzieję, że nie ze mnie - i już zrobił te swoje słodkie oczka.
    - Nie śmiejemy się z ciebie Teodorze - wyjaśnił Szymon - po prostu wyjaśniliśmy sobie z Alvinem parę spraw.
    - Tak - przytaknął Alvin - zagramy sobie w coś?
    - W Monopoly? - spytał Teodor.
    - Jasne - Szymon z Alvinem przytaknęli i zaczęli grać.
    Potem słychać było pukanie do pokoju.

    Faktycznie coraz lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. -Chłobcy idźcie spać-powiedział Dave. Chłobcy przytakneli ale nie poszli spać. Ponieważ Alvin sobie coś przypomniał....
    -Zapomniałem o czymś ważnym. Tylko nie wiem co to jest...-zwierzył się braciom.
    -Może nie odrobiłeś ppracy domowej. Albo zapomniałeś o teście-zaproponował Szymon
    -Mówię że o czymś WAŻNYM!!
    -Praca domowa nie jest ważna?!
    -Przestańcie!!-Teodor ucieszył towarzystwo. Alvin rozglondał się po pokoju. Czuł że znajdzie tam jakąś wskazówkę. Jego wzrok zatrzymał się na kalendarzu podsszedł do niego
    -Jutro 24 czerwca !!!!
    _No i co?
    -Urodziny Britt!!!-Alvin mógł iść spokojnie spać. Miał prezent dla Brittany i był z tego powodu bardzo zadowolony. Poczuł podmuch gorącego powietrza. ZBLIŻAJĄ SIĘ WAKACJE!!

    Następnego dnia Alvin Miał zebrać gdzieś Britt żeby siostry przygotowały przyjęcie. Miał nie mówiĆ że są jej urodziny.
    -Pobudka-powiedzia£ wchodząc do ppokoju wiewióretek. Żaneta i Eleonora już dawno nie spały,
    -Z jakiej racji mnie budzisz?!
    -Jest sobota
    -No i co?
    -No i idziemy do sklepu
    -Z Dave?
    -Nie. Ja i ty.
    -Ale już byliśmy wczoraj,
    -I zapomniałaś kupić rzeczy do makijażu.
    -Racja
    -To idziemy za 30 minut
    -WychodŹ muszę się przebrać
    -Dobrą a ja w tym czasie sprawdzę wyniki konkursu na piosenkę bonusową
    -ok to potem mi przekażesz- Alvin usiadł przed komputerem. Włączył Facebooka I...

    Dziesięć minut później przyszła BRITTANY I zobaczyła zastygniętygo Alvina należącego się w komputer. Popatrzyła się w ekran i zobaczy£A "Alvittany 75% głosów". Też zasTygła. OdoTknęło się po 5 minutach.
    -To Coco robbimmy? ?-zapytał Alvin
    -Powinienieneś spytać co zaśpiewajmy
    -Chcesz to zrobić?!
    -A ty chcesz zawieść fanów bo ci to nie na renkę
    -No dobra a teraz choć my wyluzować do centrum handlowego
    -No dobra- wrócili po 2 godzinach. Britt kupiła 3 zestawy cieni do powiek, 5 byłszczyków, 2 szminki, 1 róż na policzki i 8 lakierów do paznokci.
    -To co zaśpieewamy
    -Może nuestro camino z Violetty? -Zaproponowała Britt
    -poczekaj muszę sobie przypomnieć. To teraz zaśpiewamy?
    -Dobra- I zaczęli śpiewać. Pięknie im szło. Wrócili do domu o 16.05
    -Dave mogę.iść grać z kolegami w piłkę do parku.

    4 godziny później
    -Brittany chyba złamałem nogę-Alvin zadzwonił do rudej przyjaciółki
    -Co?! A koledzy nie mogą zanieść Cię do domu?!- Britt prawie płakała. Nie wiedziała dlaczego ale bardzo jej zależało żeby ten wiewiór by£ zdrowy.
    -Nie bo oni już poszli a ja chciałem jeszcze potrenować strzały na bramkę.
    -Już biegnę-gdyby zostało w niej trochę zdrowego rozsądku zawołała by Szymona albo Teodora by pomogli Alvinowi bo przecież sama nie da rady. Ale zdrowego rozsądku już W niej nie było od pierwszego esemesa. Gnła na oślep. Jakby Alvin gdzieś umierał a nie tylko złamał nogę. Znalazła go w parku na ławcę.
    -Alvin... Nic ci nie jest?
    -Oprócz tego że boli mnie noga to nic-Brittany pomogła mu wstać.
    -Zamknij oczy-powiedział wiewiór
    -To nie czas na żarty
    -Zamknij oczy-gdy Britt zamknęła oczy Alvin założył jeszcze na szyje wisiorek
    -Wszystkiego najlepszego-powiedział. Brittany się zarumieniła, zamknęła oczy, pochłonęła w policzek i mocno przystąpiła
    -Dziękuję...-wyszeptała wtulona w jego bluzę. Gdy wrócili do domu Dave powiedział że noga nie jest złamana i że Alvin do koncertu będzie mógł chodzić. Zaraz miało się zacząć przyjęcie urodzinowe dla Britt. Zaproszeni byli...



    Myślę że to opowiadanie jest super. Proszę niech ktoś się zajmie Elą i Teosiem bo ja nie mam na nich pomysłu.










    OdpowiedzUsuń
  13. Na przyjęcie urodzinowe Brittany zaproszeni byli niemal wszyscy przyjaciele.
    Ale wcześniej przed przyjęciem Teodor zrobił dla Eleonory mały prezent: własnoręcznie wykonany wisiorek z koralików w różnych kolorach. Gdy widział Eleonorę siedzącą samotnie na huśtawce w ogrodzie, podszedł do niej.
    - Nie przeszkadzam? - zapytał uprzejmie Teodor.
    - Ależ skąd - uśmiechnęła się Eleonora - siadaj - Teodor usiadł obok niej. Popatrzył na Eleonorę i zaczął:
    - Mam coś dla ciebie - wyjął z kieszeni bluzy wisiorek i podarował zarumienionej Eleonorze.
    - Jaki piękny, sam go zrobiłeś? - zapytała.
    - Tak - odpowiedział nieśmiało Teodor, który również się zarumienił.
    - Dziękuję - Eleonora pocałowała zarumienionego Teodora w policzek - jesteś moim the best friendem - i wtuliła się do niego. Teodor ją objął. Akurat mieli szczęście, że nikt ich nie widział, bo grzmiałaby gorąca dyskusja na temat tego, jak bardzo do siebie pasują i jacy są słodcy. I oczywiście wielkie AWWWWWWWW. Posiedzieli jeszcze chwilę, gdy Teodor zapytał:
    - Pójdziemy pomóc przy przyjęciu?
    - Jasne - Eleonora cały czas się uśmiechała. Bardzo lubiła Teodora. Choć mimo tego, że jest dziecinny i nieśmiały, potrafił podarować swojej przyjaciółce prezent i zachowywać się, jak dżentelmen. Eleonora cieszyła się, że ma takiego przyjaciela, jak Teodor.
    Weszli razem do domu i pomogli w kuchni przy napojach i torcie dla Brittany.
    Potem przyszła pora na składanie życzeń urodzinowych dla Brittany...

    A oto była Ela i Teoś :) Proszę bardzo i nie ma za co :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wieczorem
    -Jeszcze 3 dni i konkurs-powiedziała Eleonora
    -za 2 dni zakończenie roku i Paryż-zachwyciła się Brittany
    -Super prawda-Żaneta nie była do końca przekonana. Lubiła się uczyć. Bardzo lubiła się uczyć z Szymonem." Ale siostry nigdy tego nie zrozumieją" pomyślała okularnica. Z rozmyślań wyrwał ją głos Eli.
    -Britty co masz na szyi?
    -Naszyjnik od Alvina
    -Awwwwwww:-*- Mruknęły siostry
    -A co zazdrościcie
    -Jest piękny-powiedziały i przystąpiły siostrę.

    Rano
    -Niedddddziiiiielllla-krzyknął Brittany do ucha Alvin na pobudkę
    -Od kiedy robisz za mój budzik? Przyczyniają się do wzrostu bezrobocia.
    -Tym razem Dave mi kazał. Pojutrze koncert i zaraz robimy próbę.
    -Ok to zaraz przyjdę

    Na próbie
    Wszystkie piosenki przećwiczone teraz dziewczyny szły się spakować. Piosenkę biznesową mieli śpiewać tylko Alvin i Britt. Reszta tańczył i robiła chórki Żeby to nie wyglądało za bardzo Alvittany. Przynajmniej liderzy myśleli że to będzie tak wyglądać. Sami później zobaczycie.
    -Dziewczyny! Czas się spakować!-krzyknęła Brittany.-będziemy długo w Paryżu bo po koncercie mamy jeszcze tygodniowe wakacje-smakowały dużo ciuchów. NAjwięcej ruda. Całą ludzką walizkę. Żaneta i Eleonora zmieściły się w jednej. Trzech chłopaków też w jednej.

    Następnego dnia
    -Dzieci wsiadajcie do samochodu. Jedziemy na zakończenie roku-zakomenderował Dave. Dziewczyny były ubrane w szkolne stroje (jak w Alvin i wiewiórki 2) a chłopaki w czarne kamizelki i krawaty w ulubionych kolorach. Mieli ze sobą bagaże bo po wyjściu ze szkoły jechali od razu na lotnisko.

    W samolocie
    Jechali pierwszą klasą. Z Hollywood do Paryża leci się ok.9H. Była 15. Mieli dolecieć około 24 więc nie chciało im się spać, przez cały lot zastanawiali pasażerów piosenkami. Gdy dolecieli zatrzymali się w 5 gwiazdkowym hotelu "Micheale". Od razu poszli spać.

    Rano
    Koncert miał być o 14. Była 8.30 właśnie Brittany obudził "budzik" który wstał już godzinę wcześniej.
    Wiewióretki poszły na próbę potem miały iść wybrać stroje a następnie próba generalną i konkurs. Dziewczyny wybrały się w sukienki w cekiny w ulubionych kolorach A chłopaki w marynarki w ulubionych kolorach i czarne krawaty.

    Perfekcyjnie zaśpiewali Vacation i Trouble. Fani zaczęli krzyczeć bis. Przyszła kolej na piosenkę bonusową. Zaczęła grać muzyka. Nagle Eleonora, Teodor, Szymon i Żaneta zeszli ze sceny. Liderzy zostali sami. Nie mogli nic zrobić. Musieli we dwoje zmierzyć się z tą piosenką. Przy ostatnim "Amor" Alvin spojrzał na Brittany i ją POCAŁOWAŁ. Britt była w 7 niebie. Spełniły się jej marzenia. Te które mówiła w bibliotece, te co myślała podczas leniuchowania świeczek na torcie. Alvin się nią zainteresował. 3 dni od urodzin. Nie obchodziło ją nic. Co że fani skanowanie "Alvittany" co że Żaneta.i Ela piszczały "Awwwwwwww:-*" . Zcisneła w ręku złoty naszyjnik od chłopaka i się w niego wtuliła. To był najlepszy dzień w jej życiu. Poprawka. Ich życiu.

    Z rozmyślań wyrwał ich głos;
    -Wygrywają WIEWIÓRKI.-Do liderów dołączyli pozostali. Zaczęli tańczyć i śpiewać Say Hay. Ta piosenka idealnie oddawała sytułacji która przed chwilą miała miejsce. Na koniec krzykneli
    -VIVA PARIS!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  16. Po koncercie za kulisami..
    -Łu-hu! Daliście czadu moi mili.-powiedział Dave
    -Dzięki Dave-odpowiedzieli chórem wszyscy
    -Nie spodziewałem się takiego dojrzałego czynu z twojej strony Alvin.Nawet nie wiedziałem,że coś czujesz do koleżanki.
    W tym momencie wszyscy zrobili dobrze znane ''Uuuuuuu...''
    -E-eh! O co wam znowu chodzi?! Znacz..czy...ja
    -Alvin chciał powiedzieć,że po prostu się ustatkował.-rzekła Britt ratując sytuację.
    -Najwyższy czas.Te dziecinne wygłupy trwały już o wieeele za długo Alvin.No, a skoro już dojrzewasz to trzeba będzie wyrzucić te twoje zabawki i gry na konsole...
    -CO?!?!? D-Dave.Dave wiesz,że ja żartowałem.Ja jeszcze jestem małym dzieckiem! Ja j-wcale nie lubię Brittany!
    -A właśnie,że mnie lubisz!
    -Nie-e! Nie lubię!
    -Ta-ak! Lubisz! Ty...ty mały berku! BEREK! Gonisz!
    -Hej! Uważaj co mówisz do mistrza biegania!
    Gdy Alvin i Britt zaczęli się gonić Eleonora zapytała Dave'a:
    -um...czy pojedziemy coś zjeść do Mac'a? Jestem-znaczy pewnie wszyscy są głodni.
    -Eleonoro,dobrze wiesz,że nasz hotel jest niedaleko.Kolacja pewnie już na nas czeka.
    -Ale ja nawet mam kupony....
    W drodze powrotnej wszyscy byli skonani,spoceni i obsypani brokatem.A Britt miała cały makijaż...cóż...nawet tego nie można nazwać makijażem.
    Dave musiał nie dość,że znaleźć miejsce na zapchanym parkingu to jeszcze niósł małe dzieciaki do hotelu.Na rękach!( mówię tutaj o tych z 80 ,które wzrostem przypominały małe dziecko).Zabawny widok miała obsługa hotelu.Po niezliczonej ilości schodów Dave dotarł do pokoju w którym czekała kolacja.Chleb,masło, wszelakie produkty,mleko i cukier.Dodatkowo jeszcze były małe czekoladki,ale to Dave schował do szafy.Musiał niestety obudzić małe skrzaty na kolacje.Ospałe ledwo co się obudziły i wyglądały jak truposze nie umiejące jeść.Jednak mimo tej katorgi Dave i wiewiórki skończyli kolację bez problemu.Piżamki,łazienka i łóżeczko.Wszyscy byli padnięci.Dave z resztą też....I poszli spać.W hotelu była cisza cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Następnego dnia było niezbyt ładnie na dworzu.Chmury zakrywały niebo.Wiał wiatr,ale było ciepło.Widać było,że w nocy padał deszcz,bo cały chodnik (i nie tylko) był mokry.Dave zanim otworzył oczy wiedział co dzisiaj będzie robić z maluchami.Pójdzie z nimi na przechdzkę.Pozwiedzają trochę...ale najpierw trzeba zapłacić obsłudze za wczoraj..czyli szykowała się wycieczka do bankomatu..ale on przecież nie potrafi francuskiego....pewnie będzie opcja ''choose language''.Jeszcze trzeba będzie zjeść śniadanie i się ogarnąć.....ale najpierw trzeba bedzie pogadać z Alvinem o ''dojrzewaniu''.....
    Gdy wiewiórki wstały-nie było burzy aktywności.Były bardzo zmęczone...Mozolnie weszły do kuchni i zajęły miejsca jak starsi ludzie.I jak starsi ludzie zaczęli gawędzić..:
    -Ale mam zakwasy po wczorajszym występie-marudził Szymon
    -Tak ja też...I ja.....no.....ja w sume też.....-dodali wszyscy
    -Cześć moi mili! Gotowi na zwiedzanie?-przywitał ich Dave
    -Dave...jest ósma rano.Nie tak wcześnie....-ziewnął Alvin
    -O NIE!!! Nie zmyłam makijażu!!!-krzyknęła Britt i niczym struś Pędziwiatr pognała do łazienki.
    -Jak widać dla Brittny nie ma znaczenia,która jest godzina-ciągnał Dave-Skoro chcecie zostać w domu....to nie pójdziecie ze mną na wieżę Eiffla....nie odwiedzicie parku....ani nie popłyniecie La Manche..
    -Nu-Dy.....-dodali wszyscy ziewając
    -Nudy? Co wy opowiadacie? Nie byliście ani razu w Paryżu! Nie widzieliście tu niczego i..
    -Właściewie Dave-przerwał Szymon-To byliśmy.Pamietasz ten incydent z pluszakami wypchanymi diamentami?I z tą okrutną zozłą Klaudią która nas porwała?
    -Nie zapominaj,że przez to okrążyliśmy cały śwat balonami!-dodał Theo
    -Więc....chyba raczej już nie masz czym nas zaskoczyć-zauważył Alvin
    -Poprawka-już nie ma nas czym zaskoczyć.Bo ta baezludna wyspa też się liczy.-dodał Okularnik.
    -Ale ja tak bardzo chciałem z wami spędzić trochę czasu....wy to jednak jesteście rozpieszczone dzieciaki.Od teraz przyda wam się trochę dyscypliny.Hm...wyślę was na kolonie.
    -CO?!?!-krzyknęli wszyscy
    -Kolonie zaczynają się u nas w miasteczku za tydzień więc...myśle,że zdążymy wrócić na czas.
    -A-Ale Dave!-krzyknął Alvin
    -Nie sądzisz,że to by było nierozsądne?Musiałbyś niespodziewanie zapłacić dużo pieniędzy za bilety i bagaże! I w dodatku jeszcze opłata za hotel! A co jeżeli byśmy się zgubili na lotnisku?-dramatyzowała Żaneta
    -Wy się oto nie martwcie.Ja tu jestem tatą i ja tu o wszystko dbam.A teraz zjedzcie śniadanie i szykujcie się.Musimy jeszcze iść do sklepu....-po czym wyszedł z kuchni z miską płatków.
    -Słyszeliście? Ale checa! My i kolonie! HA! To było dobre-rzekł już obudzony Alvin.
    -Dave chyba nie żartował.Moim zdaniem to nawet nie jest aż taki zły pomysł-Powiedziała Ela-Kolonie nie są takie złe,no wiecie...łono natury,ognisko z piankami,zabawy w podchody....Ja bym nawet bardzo chętnie na to przystała.Jedna wycieczka więcej to nic złego nie? A pozatym możepoznamy tam kogoś nowego?
    -Właśnie! Spójrzcie na to trochę pozytywnie.Wiecie ile nowych rzeczy możemy się nauczyć?Wiązać węzły,pływać,sadzić kwiatki...-powiedziała Żaneta.
    -Hm...w sumie to nie brzmi aż tak źle.Mam tylko nadzieje,że bedziemy spali w DOMU i że bedzie tam przynajmniej CIEPŁA WODA.-odrzekł Alvin
    W tym momencie Britt wróciła z łazienki cała odświeżona i uczesana.
    -Co tam?
    -Dave nas zabiera na kolonie.Fajnie nie?
    -Ko-k-k-kolonie?I te...te r-robaki? I komary,pająki,pszczoły,stonogi i inne takie? O NIE! Muszę kupić spray na owady w takim razie...Fuj! nie chcę na kolonię! Bedziemy spali pewnie w jakiejś dziurze,obok siebie,na podłodze w tym kurzu! I na sto procent bedzie tam tylko jedna łazienka! Ochyda! Już nie wspomnę o jedzeniu....
    -Brittny,nie patrz na to z tak złej strony.Pomyśl o czymś dobrym...-powiedział Szymon
    -Hm...Na przykład o nocy pod gwiazdami,z ciepłym ogniskiem i kocykiem i pysznym kakałem BEZ KOMARÓW obok Alvina?
    -Już mówiłem,że cię nie lubię!!!-krzyknął Alvin i wylazł wściekły z kuchni.Po tym oczywiście była burza śmiechu.
    Brohoof!Derp!Chipmunk!

    OdpowiedzUsuń
  19. Alvin w końcu się uspokoił, poszedł do swojego pokoju. Uruchomił laptopa, odpalił grę Aces of the Luftwaffe i zapomniał o całym świecie, jednak cały świat nie mógł zapomnieć o nim. Wiedział, że i tak pojadą na kolonię, pytanie tylko gdzie? Nie chciał się teraz tym zamartwiać.
    Do pokoju wszedł Szymon.
    - Od kiedy grasz w Acesa? - zapytał podejrzliwie - Skyrim już nudny?
    - A spodobała mi się, to gram - uciął gadkę Alvin. Nie potrzebował jeszcze mądrali słuchać. Nie odwrócił nawet głowy znad laptopa.
    - Ciekaw jestem, gdzie Dave nas na kolonię wyśle - myślał głośno Szymon.
    - Mnie to teraz średnio interesuje. A teraz jakbyś mógł, to nie gadaj, bo mnie samoloty niszczą - Alvin z zaciętą miną próbował opanować grupę myśliwców. Szymon tylko pokręcił głową i wyszedł z pokoju.
    Kiedy szedł korytarzem tego pięknego hotelu, przyglądał się wywieszonym na ścianie obrazom. Pochodziły zapewne z XIX wieku. Jednak myśli o Żanecie sprawiły, że mało się nimi interesował. Akurat odwrócił głowę znad pobliskiego obrazu, przeszedł kilka kroków i zauważył Żanetę, która szła naprzeciwko. Nie wiedział, czy się do niej odezwać, spuścił więc głowę i przeszedł prosto. Żaneta przeszła obok niego, nawet na niego nie patrząc. Szymon oddalił się w stronę windy, wcisnął ostatni górny przycisk i jechał do góry. Później wysiadł i skierował się w stronę schodów prowadzących na mały taras. Tam usiadł na drewnianej ławie i się zamyślił.
    W tym czasie Teodor z Eleonorą grali w karty. We wojnę właściwie. Okazywało się, że Eleonora wygrywała, ale Teodorowi to nie przeszkadzało. Cieszył się, że może wspólnie z przyjaciółką spędzić czas bez kłótni braci, ani pouczeń Dave'a.
    - Naprawdę jesteś w tym dobra - uśmiechnął się Teodor.
    - Dziękuję - Eleonora odwzajemniła uśmiech - dobrze, że nie jesteś jak Alvin - puściła mu oczko.
    - Alvin zaraz by zrobił wojnę z powodu tego, że przegrywa - i oboje się zaśmiali. Po skończonej grze oboje usiedli na sofie i oglądali film.
    Żaneta siedziała na parapecie i patrzyła się na panoramę Paryża. Brittany usiadła obok niej.
    - Dalej gniewasz się na Szymona? - zapytała.
    - Jeszcze mu nie wybaczyłam - odparła sucho Żaneta - spotkałam go na korytarzu, ale przeszliśmy obok siebie, jakbyśmy się nie znali. Nawet mnie nie próbował przeprosić, ech...- westchnęła ciężko. Brittany położyła łapkę na jej ramieniu.
    - Na pewno przeprosi. Na ile znam Szymona, prędzej, czy później to zrobi.
    - Nie zrobi, bo się teraz mnie boi. Widzi, że się nie uśmiecham i mówię podniosłym tonem. Trudno, niech mnie przeprosi, potem pogadamy.
    Brittany zauważyła, że siostra się zamyśliła. Postanowiła jej nie rozpraszać.
    Tego wieczoru nie było żadnych nieprzyjemności, lecz nie wszyscy byli w takich nastrojach, jak zawsze. Dave na razie nie narzucał się z kolonią, bo wiedzieli, że i tak im załatwi. Po kolacji wiewiórki podzieliły się na dwie standardowe grupki - na chłopcy i na dziewczynki i każda z grup zajęła się sobą do czasu, gdy musieli iść spać.
    A następnego dnia nastąpiło to, co było nieuniknione...

    Coraz to lepsze mamy, nie przestawajcie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. A następnego dnia nastąpiło to, co było nieuniknione...
    - Dzieciaki zbierajcie się, za pół godziny będzie taksówka! - Krzyknął Dave
    - Ale, ja nie chcę wracać! Wole zostać tu i oglądać wieże Eiffla, niż jechać na obóz tam sa robaki i komary! - Pisneła Brit. Ona chyba najbardziej nie chciała wracać, chodź wiedziała, że to nie uniknione. Może wytrzyma, w końcu będzie tam Alvin i jej siostry. Spojrzała na Alvina i się uśmiechnęła. Wiedzała, że Alvin i tak ciągle będzie się wykręcać, ale to co zrobił wtedy na scenie jej wystarczyło.
    - Brittany chodź już wszyscy już siedzą w taksówce! - krzyknął Dave do Brittany. Ona wyrwała się z rozmyśleń i wsiadła do taksówki. Kiedy byli już w samolocie, przez chwilę zachwycali się widokami, ale za chwilę było marudzenie, że nudy, że nie ma co robić. Dave, zauważył w samolocie swojego dawnego przyjaciela Jack'a. Powiedział swoim kajtkom, aby zachowywali się grzecznie, a on pójdzie porozmawiać ze swoim przyjacielem. Alvin już chciał coś powiedziec, ale Szymon go powstrzymał.
    - Cicho Alvin nie chcę mieć przez ciebie kłopotów, może niech tym razem dziewczyny coś wymyślą? - tu Szymon spojrzał na Żanetę, a ona na niego, ale za chwile odwróciła zwrok. Szymon westchnął i zaczął słuchać brittany, która głośno myślała. W końcu sobie przypomniała.
    - Wiem! Może zagramy w... butelkę? - krzyknęła zadowolona Brittany
    - Chciałabyś, to gra dla dziewczyn! - powiedział tak ponieważ wiedział jakie miał szczęscie...
    - Mówisz tak tylko dlatego, że się cykasz! - powiedziała z chytrym uśmiechem Brit. Alvin się na to złapał.
    - Chyba śnisz! W takim razie dobra zagramy. A co!
    - hmm.. Alvin mów za siebie, ja nie mam zbytnio na to ochoty - powiedzał Szymek
    - Oj a masz coś lepszego do roboty?
    - Ja no.. Eh, niech ci będzie zagram Teodor pewnie też? - Spytał najstarszy z chłopaków
    - Jasne- powiedzał radośnie Teodor, jeszcze w to nie grał, więc chciał spróbować.
    - No to ok. hmm... O! Tu mam butelkę z tymbarka. To jeszcze 2 pytania gramy na pytania, wyzwanie czy na całusy? I.. Kto zaczyna?
    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Ugh, ostatnio napisałam i ktoś już coś wstawił ;-; ale prawda fajnie wychodzi c: Macie talent! :) Będzie całuśnie? :D Czekam na Ciąg Dalszy c:

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Na wszystko - odpowiedział Szymon.
    - Dobra, ja zaczynam - Alvin wziął butelkę i zaczął nią kręcić. Butelka w końcu się zatrzymała wskazując Szymona.
    - Mnie nie będziesz całował! - zastrzegł szybko - o nie!
    - No to będzie pytanie, mądralo - Alvin zrobił diabelską minę - Lubisz Żanetę?
    Żaneta popatrzyła na Alvina groźnym wzrokiem. Szymona zatkało.
    - Ja..eee...- zerknął na Żanetę, która odwróciła ostentacyjnie głową - Tak, lubię Żanetę i to bardzo! - wyrzucił z siebie - to moja najlepsza przyjaciółka świata, bez której nie poradziłbym sobie w wielu sytuacjach. To najpiękniejsza i najmądrzejsza wiewióretka, jaką poznałem Ja cię przepraszam...- popatrzył na Żanetę.
    Żaneta z kolei patrzyła na Szymona jak na największą atrakcję. Złość jej momentalnie przeszła, rzuciła się na szyję Szymonowi i go mocno przytuliła.
    - Wybaczam ci - powiedziała wtulając się do zarumienionego Szymona - ale nigdy więcej tego nie rób.
    - Obiecuję - zapewnił szybko - zero śledzenia.
    Żaneta dołączyła się do gry. Teraz była kolej Teodora, który zakręcił. Wypadło na Eleonorę.
    - Co wolisz? - zapytał.
    - Może wyzwanie? - Eleonora zamyśliła się - wiem, upiecz mi babeczki, jak wrócimy - uśmiechn ęła się do Teodora.
    - Załatwione - Teodor podał koleżance butelkę, kiedy Alvin wtrącił:
    - Ej, ale wyzwanie ma być na teraz, a nie...- zamilkł pod groźnymi spojrzeniami Szymona, Brittany i Eleonory.
    - Nie ma takiej zasady, żeby wyzwanie było wykonane zaraz! - podniosła ton Eleonora, wciąż patrząc na Alvina. Ten machnął ręką. Eleonora zakręciła i wypadło na Żanetę.
    - Wyzwanie - uśmiechnęła się Eleonora - pocałuj Szymka w policzek! - powiedziała radośnie.
    - No dobrze - Żaneta pocałowała Szymona w policzek. Ten już zrobił się czerwony jak burak. Alvin chciał wywołać uuuuuu...ale zaraz Szymon podniósł palec wskazujący:
    - Ani słowa! - zastrzegł.
    Tym razem Żaneta wylosowała Brittany.
    - Pocałuj Alvina - powiedziała. Brittany zatkało.
    - No nie wiem...ostatnio zachowywał się jak cham! - wskazała nudzącego się już Alvina.
    - Zaraz tam jak cham...- zbagatelizował Alvin - a jak cię poproszę? - zrobił słodkie oczka.
    Brittany w końcu uległa pokusie tych pięknych oczu Alvina i go pocałowała. Nie obyło się bez braw.
    - Ej, Szymonowi żeście nie klaskali, a na mnie już tak?! - spytał oburzony.
    - Daj spokój Alvin, nie rób scen - uciął Teodor. Pozostali wraz z Eleonorą patrzyli na niego z uznaniem.
    - Brawo Teo...- powiedział Szymon - Alvin wreszcie się uciszył.
    - Phi! - prychnął Alvin. Reszta się zaśmiała i skończyli grać.
    Eleonora podeszła do Teodora.
    - Jestem pod wrażeniem - uśmiechnęła się - ale Alvina zatkało. Teodor się zarumienił.
    - Dzięki, tak jakoś wyszło...- odwzajemnił uśmiech Teodor.
    - Nic się nie stało - Eleonora szturchła go łokciem i zaczęli się wygłupiać.
    I tak spędzili mile swój czas. Żaneta wybaczyła Szymonowi, Teodor zatkał Alvina. I pomyśleć, że wszystko wraca do normy, gdyby nie fakt, że zaraz mają kolonię. Dave w końcu wrócił.
    - Byliście grzeczni? - zapytał.
    - Taaaak - odpowiedziały chórkiem wiewiórki.
    - To dobrze - Dave wyciągnął czasopismo muzyczne i zaczął czytać.
    Alvin widząc zaczytanego Dave'a wpadł na kolejny genialny pomysł...

    Podobało się? :)

    OdpowiedzUsuń
  23. -Towarzystwo opieki nad zwierzętami prześladuje nas człowiek, chcę nas wy wieźĆ na obóz
    -Czy jesteś Alvin Seville?
    -Tak...
    -I czy już raz do nas dzwoniłeś ?
    -Tak. ..
    -Mówiąc że chcą Cię wywieźć do szkoły?
    -Tak...
    -DO WIDZENIA. I nie dzwoń więcej bo zapłacisz mandat.

    Chwilę potem;
    -Dave. Jak jest na tym obozie?-Zapytał Alvin
    -Jest stajnia gdzie będziecie się codziennie uczyć jazdy konnej na padoku, opiekować końmi i co dwa dni jeździć w teren, farma gdzie będziecie się uczyć opiekować zwierzętami karmić,doić itp. Będziecie tam do końca Lipca. Co tydzień ten obóz zdobywa szczyty Bieszczad. Bo jest to w Polsce w Bieszczadach, koło wodospadu i jeziora gdzie Będziecie uczyć się pływać i dobić ryby. Dotego co tydzień są wycieczki bryczką po szlakach do zwiedzania. Można tam też się uczyć gotować. Powinno się wam tam spodobać.-powiedział Dave

    Prawie dolecieli. Brittany miała ochotę sprawdzić Facebooka. Gdy włączyła komputer zobaczyła coś co rozwalił jej cały dzień. Oto teMaty wpisów na różne portale:
    Pudelek-Alvittany?
    Alvin i wiewiórki-pocałunek na koncercie?
    Viva-para wiewiórczych gwiazd
    Pomponik-To nie fotoshop. Pocałunek na koncercie wiewióretek
    Każdy portal, każda strona pisała tylko o tym. Były ich piosenki na Youtube a w tle TO zdJęcie. Nie chciała hamować łez. Zaczęła płakać.
    -Britt... Nie płacz. Mi też działa to.na nerwy. Ale musimy ich ignorować zawsze tak robię-powiedział wiewiór w czerwieni.
    -Miałeś taką sytuację?!-Brutalny była zła, nie była wwściekła
    -Nie nie miałem
    -Twoje szczęście...
    -Miałwśród ze mną-Alvin znał ten głos. Odwrócił się i. ..
    -Charlene.., Co ty tu robisz?

    OdpowiedzUsuń
  24. Cześć, to ja Pablo. Enjoy :)

    Charlene uśmiechnęła się:
    - A co, na obóz się wybieram. Fajnie, że jesteście, bo będę miała z kim Bieszczady zdobywać - mrugnęła do Alvina. Brittany zacisnęła pięści ze złości. Alvin postanowił ją spławić.
    - Zdobywaj sobie sama! Ja tu chcę jakoś przeżyć i to BEZ twojego towarzystwa! - chwycił Brittany za rękę i podążali za pozostałą grupką wiewiórek.
    - Phi, jeszcze zobaczymy! - prychnęła z pogardą i odeszła w stronę schroniska.
    Brittany w końcu wyswobodziła rękę.
    - Alvin, ja tego dłużej nie wytrzymam! - powiedziała groźnie - jak ta lala się od ciebie nie odczepi, to możesz o mnie zapomnieć! - i ruszyła w stronę stajni.
    Alvin próbował przetrawić tę informację. "O mnie zapomnieć?" - pomyślał. Nie chciał stracić zaufania Brittany, więc myślał, jak Charlenę ustawić do pionu. Na razie skierował się do pokoju, gdzie będzie nocował z Szymonem i Teodorem (Dave pojechał do hotelu położonego nieopodal). Położył swoją walizkę, wyjął z niej laptopa i wchodząc na Facebooka napisał taki post: "Jeżeli jeszcze raz pojawi się jakiekolwiek zdjęcie lub film z Alvittany, to możecie pożegnać się z najnowszą płytą!!! Alvin". Możliwe, że to pomoże.
    Do pokoju wszedł Szymon.
    - Idziesz do stajni obejrzeć konie? - zapytał.
    - Nie mam teraz na to ochoty - odparł oschle Alvin.
    - Chodzi o Charlene? - Szymon bardziej stwierdził, niż zapytał.
    - Tak - przytaknął - jak mi nie da spokoju, to mam u Britt przechlapane - spojrzał na brata - pomożesz mi się jej jakoś pozbyć?
    - Mogę z nią pogadać, ale to nie wiele da - Szymon podtarł brodę - jest uparta, jak osioł.
    - Gadanie nic nie da, trzeba jej to WBIĆ to głowy, żeby się do mnie nie zbliżała.
    - Ale jak chcesz to zrobić? Nie będziesz chyba jej torturował - powiedział z przekąsem Szymon.
    - Ale, nieeee...chociaż? - zamyślił się Alvin - można jej zrobić mały demotywator na początek kolonii...wiem! - ożywił się - nasypię jej żwiru do butów! Ale jestem genialny! - przechwalał się Alvin. Szymon pokręcił tylko głową.
    - Lepiej nie, bo to się źle skończy, a pierwszą podejrzaną będzie Brittany - ostudził entuzjazm Szymon.
    - Masz trochę racji...- Alvinowi teatralnie opadły ramiona - to co robić?
    - Pogadam z nią, może jednak to coś pomoże - i wyszedł z pokoju. Alvin westchnął i położył się na łóżku.
    Szymon spotkał Charlenę przy wejściu do stajni. Odchrząknął i zaczął powoli:
    - Słuchaj Charlene, nie chcemy mieć żadnych kłopotów, a tym bardziej Alvin. Może i mnie wkurza, ale robię to dla niego. Proszę cię: daj mu spokój, niech spędza ten czas kolonii z Brittany, bo...bo...- zająknął się.
    Charlene była rozbawiona.
    - Hahahaha, co Alvin cię posłał? Słuchaj gryzoniu, ja będę robiła to, co będę chciała i nie będzie mnie tu okularnik pouczał, co robić, a co nie - zadrwiła z Szymona - ty lepiej pilnuj swojej Afrodyty, bo parę łepków ma na nią chrapkę. A po za tym, jak Brittany nie umie się mi postawić, to znaczy, że jest cykornicą, hahahaha - zaśmiała się głośno.
    Szymon poczerwieniał ze złości.
    - NIE OBCHODZĄ MNIE TWOJE UROJENIA, MASZ ZOSTAWIĆ ALVINA I BRITTANY W SPOKOJU, BO JA TAK MÓWIĘ!!! A JAK TO NIE DOCIERA, TO IDŹ DO PSYCHOLOGA!!! - wydarł się na całe gardło - AHA, JESZCZE JEDNO: OD ŻANETY WON!!! - odwrócił się z pogardą i poszedł do pokoju szybkimi krokami. Wiewiórki, a właściwie Żaneta i Eleonora, które tam były niedaleko były zdumione postawą Szymona. Stały z otwartymi pyszczkami i nie wiedziały, co powiedzieć. Charlene prychnęła i powróciła do stajni.
    Szymon wszedł do pokoju cały naładowany.
    - Wydarłem się jej - i niczego nie wyjaśniając, oklapł na łóżko. Alvin postanowił na razie nie wypytywać. Dawno nie widział tak wpienionego brata. Postanowił wyjść na zewnątrz.
    - To będzie masakratyczna kolonia - mruknął do siebie. Zapatrzył się w góry i zaczął myśleć.
    - Hmmm...jakby tu uspokoić tę kwokę...Alvin myśl - mruczał do siebie.
    Siedział tak z pół godziny rozmyślając, już miał iść do pokoju, gdy wpadł mu do głowy pewien plan na Charlenę...

    Akcja się rozwija na dobre :) Ciekaw jestem, co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. "Sprawię że będzie mieć inne rzeczy do roboty" Pomyślał po czym wszedł do biura opiekuna obozu. Akurat nie było go więc zajrzał do księgi ochotniczych dyżurów W kuchni, farmie, stajni itp. I zmazał wszystkie imiona zamieniając na Charlene. Po czym zamkną księgę i wyszedł. Na podwórku spotkał Brittany.
    -Britt, sory, przepraszam za Charlene ja nie chcę z nią spędzać czasu. Ona po prostu nie może się z tym pogodzić że wolę Ciebie i...
    -Ale Alvin ja nie jestem na Ciebie zła. Moje siostry widziały jak Szymon drze się na tą głupią, ...., ....., .....,blądynę
    -Spokojnie. Uspokój się. Mam pomysł. Może obejrzymy film w moim pokoju?
    -Wiesz co nie jestem przekonana... A jak ONA się wprosi?
    -Wyluzuj. Ma ochotniczy dyżur w kuchni a potem u koni.A dodatku to nam pomoże-pomachał jej przed nosem kluczykiem
    -To Co oglądamy?
    -Ty decydujesz.
    -Może Hobbit trzy części
    -Dobry pomysł.... Idziemy?

    Oglądali do 21.30
    -Czas spać-powiedziała pani kierowniczka

    -Pa Alvin. Dzięki za dzisiaj- powiedziała i pocałowała go w policzek, po czym wybiegła z pokoju.

    -Alvin... Czy wy jesteście parą?-Zapytał Teodor



    OdpowiedzUsuń
  26. - Ja.. em.. To skomplikowane, zresztą po co ci to Teo?
    - Po nic, poprostu byłem ciekawy...
    - Eh dobra kładźmy sie już.
    - Okey dobranoc - szepnął Teodor i się położył. Alvin zrobił to samo, lecz zanim zasnął myślał jeszcze o Brittany.
    Następnego dnia.
    - Alvin!!!!!!!!!!!! - Ten własnie dzwięk obudził śpiącego Alvina. Znał dobrze ten głos, Charlene...
    - Co ty chcesz jest dopiero 6! - powiedzał oburzony Alvin
    - Co ja chce?! Ktoś pozmieniał wszystko w księdze i teraz ja muszę się wszystkim zajmować! - Krzyknęła wkurzona Charlene
    - A co ja mam do tego? - Alvin udawał, że nic nie wie
    - Co ty?... Ugh... Wiem, że to ty razem z tą swoją rudą!
    - Co?! Nie nazywaj ją tak, to po pierwsze, a po drugie czemu akurat nas podejrzewasz? A może to był Szymon co?! - wiewiór nie chciał wkopywać Brata, ale poniosły go nerwy.
    - Ta.. kłam dalej Alvin, twój brat by sie do tego nie posunął. Zresztą dobra jak chcesz. Grunt, że co się to nie udało, powiedziałam opiekunce i ona zmieniła, więc.. wygrałam. Charlene - 1 Alvin -0. Po czym puściła do Alvina oczko i wyszła pewnym krokiem z jego domku.
    - Jak ona mnie wkurza...
    Po jakiejś godzince wszyscy stawili się koło głownego domku. Opiekun zaczął mówić.
    - Dzisiaj, myślałem, abyśmy wybrali nad wodę, kto jest za? - Większość osób podniosła rękę- A więc dobrze, przygotujcie się a za pół godziny stawiacie się tu i wyruszamy.
    Wszyscy poszli do swoich domków. Chłopaki szybko założyli kąpielówki, jakiś t-shirt i spodenki i byli gotowi, gorzej z dziewczynami, ale one po 20 minutach także się już stawiły. Brittany była ubrana w różowy 2 częściowy kostium, Żaneta także w 2częsciowy, ale w odcieniu liliowym, Elonora także tyle, że w kolorze jasnej zieleni. Kiedy chłopaki je zobaczyli cicho szepneli wow! Dziewczyny zachichotały. Kiedy byli na plaży wszyscy najpierw jak leci wskoczyli do wody. Jak to zazwyczaj bywa, chłopaki podtapiali dziewczyny. Najgorzej miała Brittany, Alvin cały czad ją podtapiał, ale kiedy miała mu już dac z liścia Alvin zniknął. Wiewióretka pomyślała, że w końcu sobie odpuścił, kiedy nagle coś złapało ją za nogę.
    -AAAA!!!!!! - Próbowała się wyrwać Brit, ale bezskutecznie. W końcu się poddała i to coś wciagnęło ją pod wodę. Kiedy zobaczyła Alvina, zrobiła sie czerwona ze złości. Alvin podpłynął do brzegu i zaczął uciekać, a Brittany go gonić. W końcu wiewióretka złapała chłopaka, walnęła go w głowę i na tym się skończyło. Jakieś 10 minut po tym dziewczyny poszły się opalać, kiedy Alvin wpadł na złośliwy pomysł. Kiedy Szymon zauważył ten uśmiech Alvina już wiedział co się święci.
    ----------------------------------------------------------------------------------------------
    Anonim to z butelką.. AWWWWW! Słodkie! <3 I faktycznie, robi się coraz ciekawiej! Czekam aż ktoś coś napisze *o*

    OdpowiedzUsuń
  27. -Alvin, co sobie pomyśli Charlene?!-powiedział-Opanuj się!
    -Masz rację-powiedział Alvin

    -Dzieci! Czas wracaĆ!-krzyknął opiekun-Musicie mieć siłę na jutro. Będziemy wspinać się na Smerek.
    -Taaaaakkkkkkk!!!!!-krzyczeli chłopcy
    -Tam są niedźwiedzie. ..?-piszczały dziewczyny
    -są w głębi lasu nie zbliżają się do ścieżki. Więc się nie oddalajcie

    Następnego dnia. Właśnie wyszli w góry. Szli szlakiem. Była 20.30. Nagle Charlene zabrała Brittany telefon. Wszyscy (czytaJ Alvin, Britt, Teodor, Szymon, Eleonora, Żaneta) zaczeni ją gonić. Charlene wbiegła do lasu. Nagle Brittany się zatrzymała.
    -Moja noga! Chyba skręciłam kostkę-powiedziała. Alvin wziął ją na ręce i biegli dalej ale Charlene już nie było.
    -Gdzie my jesteśmy?!-zapytała Żaneta
    -Nie wwiemm- powiedział Szymon. Zgubiliśmy się.
    -Musimy tu zostać-powiedziała Okularnica-Przewodnik mówił że tak będzie bezpiecznieJ. Rozpalmy ognisko, rozłużmy śpiwory.(Mieli je ze sobą bo mieli wejść na Smerek, tam przenocować a potem spacerować połoninami)
    Gdy już rozbili obóz Brittany zapytała:
    -Co robimy?
    -Może zrobimy konkurs śpiewu, wokal i gitara-zaproponował Alvin
    -Skąd znajdziesz tu gitarę mądralo? -zapytał Szymon
    -A tak si€ składa że mam ją ze sobą mądralo
    -Po co ci tu gitara?
    -Przewodnik kazał wziąść tylko najpotrzebniejsze rzeczy. A moja Zuzia zawsze się przydaje.

    -To robimy tak-Alvin zdją czapk€-każdy wrzuci kilka karteczek z tytułami ulubionych piosenek. Potem podzielimy się na zespoły, pary lub samych wokalistów i losują piosenkę a potem ją śpiewają. Na koniec każdy piszę na kartkach komu daje 1, 2 i 3 miejsce i liczymy punkty a zwycięzcy lub zwycięzcom reszta stawia lody.
    -super pomysł-pochwaliła go Brittany.
    -Jeżeli o mnie chodzi to możemy zaczynać-powiedziała Żaneta.

    Pierwsze były wiewióretki które śpiewały "Ani Słowa" z Herkulesa , potem chłopaki "Saltar" z Violetty , następnie Brittany "Shake it off" Taylor Swift, dalej Alvin i "I see fire" Z Hobbita, jako piąta wystąpiła Żaneta z piosenką "Let in go" Z Krainy Lodu, potem Teodor i Eleonora W piosence
    "Bad Day " , dalej Alvin i Brittany w piosence "Po raz pierwszy widzę Blask" Z Zaplątanych, potem Szymon i "Voy por ti" znowu z Violetty, następnie Eleonora z piosenką "Cicho" Ewy Farny, potem Teodor W "Szamanie" ich zespołu, dalej Szymon i Żaneta W "Hallelujah". Wygrali liderzy. Z tego powodu mogli zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę. Publiczność wybrała "Nie zmieniajmy nic". Na koniec Alvin pocałował Brittany

    Godzinę później Alvin opowiadał kawał o niedźwiedziu. Pod koniec spojrzał na Britt. Patrzy£a na niego wzrokiem mówiącym "POMOCY"
    -Coś za mną jest prawda?!-odwrócił się
    -NIEDŹWIEDŹ!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Witajcie, w końcu ogarnąłem jak się nicka wpisuje. Tu ten nowy anonim ,jakby ktoś miał wątpliwości. A teraz let's rozdział :)

    - NIEDŹWIEDŹ!!!
    - Spokój! - uciszył Brittany Szymon - cofnijcie się powoli, bez gwałtownych ruchów.
    - A od kiedy ty tu wydajesz polecenia?! - obruszył się Alvin.
    Szymon zamiast odpowiedzieć, wziął Alvina za bluzę i ciągnął powoli do tyłu. Wszyscy byli wystraszeni, ale zastosowali się do rady Szymona. Co do samego niedźwiedzia, to coś się nie zgadzało. Chodził sprawnie na dwóch łapach i wyglądał misiowato. Pierwsza zauważyła to Żaneta.
    - To nie jest niedźwiedź - powiedziała spokojnie - to Charlene.
    Gromadka patrzyła na małą geniuszkę ze zdumieniem.
    - Jak to?! - zdziwiła się Brittany - ale...- nie dokończyła, bowiem Żaneta wskoczyła na niedźwiedzia i zdjęła włochatą głowę. Wszystkich zatkało.
    - Hahahahaha, szkoda, że nie widzicie swoich min! - zaśmiała się Charlene - byłoby idealne zdjęcie w tle na Facebooku.
    - Sama zaraz będziesz zdjęciem w tle! - Alvin wkurzył się już na dobre - ale na witrynie Biedronki!
    - Dlaczego to robisz? - zapytała groźnie Eleonora.
    - To była zemsta za dyżur, który kochany Alvinek mi załatwił - cały czas Charlene uśmiechała się do Alvina. Ten w końcu nie wytrzymał i chciał się na Charlenę rzucić, ale bracia go powstrzymali.
    - Uspokój się Alvin! - Szymon z Teodorem i z pomocą Żanety i Eleonory próbowali go opanować.
    - Puśćcie mnie! - wrzeszczał - NIE POZWOLĘ, BYŚ MNIE TAK NAZYWAŁA, JASNE?!
    - Taaa, jasne - prychnęła Charlene i odeszła w ciemny las. Alvin w końcu się uspokoił, spojrzał na Brittany i powiedział:
    - Britt, ja...
    - Ani słowa Alvin! - tym razem Brittany dała Alvinowi z liścia i wróciła do śpiworu. Reszta z powodu braku lepszych pomysłów również się położyła.
    Następnego dnia...

    OdpowiedzUsuń

  29. "Muszę udobruchać Britt" pomyślał Alvin "tylko jak? Trzeba załatwić sprawę z Charlene raz a dobrze. Nie, nie mogę tego teraz zrobić bo nie wiem gdzie ona jest. Mam pomysł! Zgłoszę na policję że ona okradał Brittany. To będzie częściowo prawda bo ona zabrała jej telefon. Nie, teraz trzeba przeprosić Britt. Ale jak? Zrobię jej śniadanie! Hhhhmmmmmm...... Był by to dobry pomysł gdybyśmy nie byli w lesie. Co tam! Mamy prowiant a ja znajdę miód i owoce." Chciał się już zabrać za to. Reszta jeszcze spała. Obudził Szymona i Teodora.
    -pommmoooocccccyyy!-krzykną im do uszu,
    -Tak...-powiedział zaspany Szymon
    -Muszę zrobić dla Britt śniadanie przepraszające.
    -Pomożemy!-ucieszył się Teodor bo uwielbiał gotować. Godzinę później wszystko było gotowe.
    -Idę się przejść-powiedział Alvin
    -Paaaaaaaaaaa!-zawołał za nim Teodor. Alvin usłyszał szum wody. Pobiegł tam, to był WODOSPAD. Wiedział że Britt spodoba się to miejsce. Miał śniadanie ze sobą. Ptaki pięknie śpiewały. WyCiągną gitarę. Zaczął komponować.

    2 godziny później obudziła się Brittany. Z głębi lasu usłyszała gitarę. Wzięła patyk i opierając się na nim pokuźtykała w tamtą stronę

    Sorry …
    I didn’t mean to make you cry
    Lonely, I feel so lonely
    But I need to say goodbye

    Podeszła bliżej

    So many times I tried, I tried to tell you why
    Why I didn’t love you when I choose to lie
    Somebody else is there
    Is watching you, watching you
    Running from your love, your love

    If I have to live my life without you
    I will tell you the truth
    `Cause you maybe try to leave your life behind you
    And somebody else will come around you one day
    You will go on but she will beg you to stay
    Do you believe in me?
    Please do!

    Zerknęła na kartkę

    Bye now …
    I want to find my happiness
    Somehow I want to tell you
    That I tried to do my best

    I włączyła się do piosenki

    A-So many times I tried, I tried to tell you why
    B-Why I didn’t love you when I choose to lie
    A-Somebody else is there
    B-Is watching you, watching you
    A,B-Running from your love, your love

    B-If I have to live my life without you
    A-I will tell you the truth
    A,B-`Cause you maybe try to leave your life behind you
    And somebody else will come around you one day
    You will go on but she will beg you to stay
    A-Do you believe ïn me?
    Please do!

    -Wybaczysz? -Britt bez niepotrzebnych słów wtuliła się w niego jak misia i go POCAŁOWAŁA!!!

    -Oni chyba są parą...-powiedział Teodor do Szymona. Chłopaki byli ukryci za drzewami.
    -Na pewno są...-stwierdził Szymon.

    -Britt... jesteś głodna?-Zapytał Alvin
    -Tak... A co?
    -Zrobiłem śniadanie
    -Dzięki Alvin!-znowu go pocałowała
    -Czyli wybaczasz?
    -A jak mogła bym nie wybaczyć-przytuliła go

    Całą tą sytuację obserwowała z ukrycia Charlene. "Zemszczę się na nim a tym bardziej na tej jego rudej!"





    Ciekawe nam to wychodzi. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  30. Naprawdę fajne :) Macie talent :)

    OdpowiedzUsuń
  31. 30 years old Structural Analysis Engineer Isahella Breeze, hailing from Nova Scotia enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Gambling. Took a trip to Barcelona and drives a Ram Van 3500. Dowiedz sie wiecej

    OdpowiedzUsuń