Uwaga uwaga - pierwsze pisadło pisane przez Jeanette:3 ;)
(z moją małą pomocą XD )
wybraliście opcję :
II - Wyjść do jakiegoś spokojnego miejsca i wszystko przemyśleć
II - Wyjść do jakiegoś spokojnego miejsca i wszystko przemyśleć
Szymon spojrzał na resztę paczki i
pokręcił głową.
-Proponuje wybrać się w jakieś
spokojne miejsce i wszystko przemyśleć.
Zapadła cisza. Charlene czuła jakby wszyscy na nią
patrzyli(wcale tak nie było) więc postanowiła przerwać ciszę.
-A może przemyślimy sprawę w parku?
Nikt nie stawiał oporu więc
gromadka ruszyła w stronę parku miejskiego w którym wiewiórki i wiewióretki
bardzo lubiły spędzać czas. Na miejscu rozsiedli się wygodnie i musieli zająć się ważnymi sprawami. Najpierw chcieli omówić kłopot z Davem. Jak
mu wyjaśnić że Alvin jest teraz Alviene?
Dave to bardzo racjonalny człowiek, nigdy nie uwierzy że chłopiec stał
się dziewczynką z dnia na dzień. Część z nich była za powiedzeniem mu prawdy,
część za ukryciem paru spraw a część milczała(Charlene i Alvin który nie był
tego dnia zbyt rozmowny). Dyskusję przerwała uwaga Teodora
-Spójrzcie na tę puszkę!
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę
którą wskazał Teodor.
Rzeczywiście, puszka leżąca na
trawniku kręciła się w ciekawy sposób.
Charlene zamarła. Musiała coś
zrobić. Z zewnątrz wyglądała jak zwykle, ale w środku
panikowała(Charlene była świetną aktorką). Tylko Britt zauważyła jakąś zmianę.
-Wiecie co myśle? A może Alvin
złapał jakiegoś nieźle zmutowanego wirusa?
-To jest myśl! - zachwycił się
Szymon. Miał umysł naukowca, bardzo lubił rzeczy i zjawiska które można było
łatwo wyjaśnić. Wirus był naturalnie dużo bardziej prawdopodobny niż wróżki.
,,Trzeba to zbadać’’ pomyślał. A na głos powiedział;
-Wiecie, ten wirus jest bardzo
ciekawą hipotezą, chodźcie do mojego
laboratorium. Mam tam książkę o wirusach.
Charlene odetchnęła niezauważalnie
z ulgą. ,,Było blisko’’ przeleciało jej przez głowę.
-A ty nie idziesz? -zapytała
lodowatym tonem Britanny.
-Jja idę tylko…- myśl Charlene
myśl! –zgubiłam coś. Tak, to znaczy telefon zgubiłam na trawie bo ten telefony
czasem się gubią.
Zabrzmiało to podejrzanie, ale nikt
z wyjątkiem Britanny nie zwrócił na to uwagi.
Wszyscy ruszyli w stronę wyjścia.
Prawie wszyscy. Dwie panienki nawet nie ruszyły się z miejsca przyglądając się
jednej i tej samej osobie. Alvin
strasznie się męczył. Starał się odgarnąć włosy z twarzy, z trudnością poruszał
się w damskich bucikach i ogólnie nie czuł się najlepiej we własnej skórze.
,,Biedactwo’’ pomyślała Britanny
,,Przepraszam, nie o ciebie nam
chodziło’’ pomyślała Charlene.
Britt nieźle radziła sobie w roli
szpiega. Albo Charle była zbyt zajęta puszką by zwrócić na nią uwagę.
,,Dlaczego ta wariatka chodzi za
puszką jak jakaś potłuczona?’’(nawet w myślach nie była dla niej zbyt miła)
zresztą było to bez znaczenia bo Charlen chyba doszła do celu . Weszła do
kontenera. Do kontenera! Britt skoczyła
za nią. To znaczy, nie weszła oczywiście do kontenera. Po pierwsze nie miała
ochoty a po drugie czuła że w kontenerze czai się zło. Więc, postanowiła
podsłuchiwać z zewnątrz.
Co prawda nie pachniało tam
najładniej ale to było dla niej bez znaczenia ,,Dla Alvina’’ pomyślała tylko i
zaczęła podsłuchiwać.
Za to Charlene czuła się bardzo
swobodnie.
-A witam witam.-powiedziała
złowrogim szeptem Ruby
-Jedno witam w zupełności by
wystarczyło - prychneła Charl.
-Nieważne! Puszka zaczyna
podejrzewać że ktoś tu jest.
-Zignoruj ją. Słuchaj bo w sprawie
chłopaka co go przemieniłaś w dziewczynę, bardzo Ci za to dziękuje ale… to
jednak nie o to mi chodziło…
-Nie teraz, przywołałyśmy Cię w
sprawie pieniędzy.
-My?
-Ja i ta przeklęta puszka. Słuchaj
jeśli chodzi o pieniądze to mogę ci je odpuścić jeśli…
Usłyszały hałas spoza pojemnika,
blaszka pod wpływem uderzenie opadła a oczom zgromadzonych dziewczynek ukazała
się Britt. Biedna, potknęła się o coś i boleśnie upadła wpadając do kontenera
wiedźmy.
-Podsłuchiwałaś! -rzuciła Charlene
oskarżycielskim tonem
-Przez Ciebie mój cho… Alvin
zmienił się w dziewczynę!
-Nie to akurat moja
zasługa-przerwała czarownica
Britanny spojrzała na wściekle.
Pogroziła jej palcem ale ta tylko się zaśmiała
Wymamrotała coś jakby ,,illuc ire
illuc ire*’’ pstryknęła palcami i machnęła ręką nad głową Britanny a ona
uśpiona upadła na podłogę. Wyglądała jakby śniła. Wyglądało na to że nie jest
zachwycona przymusową drzemką.
-W sprawie tych pieniędzy, możemy
uznać że nie musisz mi ich oddawać.
-Ona śpi?
-Można tak powiedzieć,,,,
-Ale będzie żyć?
-Ona wcale nie jest martwa- ,,ale
żywa w pełni również nie jest’’.-Ta dziewczyna śpi. I nie obudzi się jeszcze
długo…
(Gdy Ruby wypowiadała te słowa Alvine zadrżała w laboratorium.)
Britanny wyglądała tak słodko. Była
taka bezbronna. Charle nie zastanawiała się nawet co z nią zrobią. Uciekła. Jak
tchórz.
-Pilnuj jej- rzuciłą do puszki
wiedźma. Puszka posłusznie popędziła za uciekającą dziewczynką.
A ona sama podniosła Britanny
-Co ja z tobą zrobię?- zapytała,
ale dobrze wiedziała że nie usłyszy odpowiedzi.
*Tak przy okazji to nie jest jakieś
szatańskie zaklęcie tylko łacina. Ale robi wrażenie co nie?
Co się stanie dalej ?
1. Charlene pójdzie do laboratorium
2. Charlene gdzieś zniknie
3. Charlene postanawia wrócić do Ruby i zdecydować co zrobić z Britanny
4 .Charlene nie wie co ze sobą zrobić więc zaczyna spacerować po mieście
3
OdpowiedzUsuńOj 3 -,-
OdpowiedzUsuńjestem za 3!
OdpowiedzUsuńjaki odzew.... xD
OdpowiedzUsuńXD
Usuń