sobota, 29 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt IV 2/2 - Przeszłość

Inspiracja wróciła ... heh ... nie zgadniecie co mnie natchnęło XD 


Brittany szła ciemną uliczką . Dookoła drogę odcinały jej szare budynki . Rzadkie światła latarni nie docierały do ciasnych zakątków między nimi , zachowując je w zastraszającym mroku . Britt przyspieszyła kroku i potknęła sie nagle na wystającym z ziemi kamieniu , przewracając się . Po rozciętym kolanie zaczęła się sączyć wąska stróżka krwi. Brittany próbowała wstać lecz nogi po prostu ugięły się pod nią . Ktoś wyciągnął do niej rękę , którą dziewczyna natychmiast chwyciła i z tą pomocą wstała . Dopiero teraz spojrzała w twarz swojemu wybawicielowi ... lecz nie zobaczyła jego twarzy . Miał na sobie czarną bluzę z obszernym kapturem który zasłaniał niemal całą twarz , odsłaniając jedynie zaciśnięte w wąską kreskę usta . Brittany poczuła że ogarnia ją paniczny lęk i szarpnęła ręką lecz nieznajomy trzymał ją w żelaznym uścisku , a widząc jej szamotaninę uśmiechnął się złowieszczo .
- Kim jesteś ?! - wrzasnęła na dobre już przestraszona Britt , lecz nieznajomy nie puścił jej , natomiast wolną ręką wskazał na otoczenie . Dziewczyna rozejrzała się i poczuła że nogi znowu się pod nią uginają .
Dookoła widziała swoich znajomych , wszystkich ... wszystkich nieprzytomnych . Leżeli śmiertelnie bladzi , w nienaturalnych pozach , z otwartymi , pustymi oczami . Brittany nie umiała już powstrzymać wrzasku z przerażenia . Obca osoba wciąż jej nie puszczała .
- Czego ode mnie chcesz ?!
Nieznajomy sięgnął ręką do kaptura ... wiatr rozwiał długie jasne włosy które wysypały się spod niego ...

...

Brittany obudziła się z drżeniem . Zlana zimnym potem sięgnęła po telefon Marty który leżał na stole . Była już sobota . Upadła twarzą w poduszkę czując że oczy wypełniają jej się nowymi łzami .
- Chcę do domu ... - załkała

_________


- Gdzie teraz ?
- W lewo
Wiewiórki i Wiewióretki od świtu byli poza domem . Postanowili że skoro poszukiwania z Dave'em nic nie dają , muszę działać na własną rękę .
- Skąd wiecie że mogą być na lotnisku ? - spytała Żaneta
- Charlene nie zna tego miasta więc raczej by się tu nie ukrywała z Brittany - odpowiedział Szymon rzeczowo - Sądzimy że stara się dostać z nią do swojego domu , a ma pieniądze . 
- Ten pomysł jest tak nieprawdopodobny ... - zaczęła Eleonora
- ... że świetnie pasuje do Charlene ! - dokończył Alvin - Dla niej nie ma rzeczy zbyt trudnych gdy sie na coś uweźmie .
- Czy Charlene nie miała jeszcze jakichś ... no wiecie , wspólników ? - spytał Teodor *
- Miała ... nie pomyślałem o tym - mruknął Alvin .

________

Banda Charlene znowu siedziała na lotnisku.
- Serio , ja muszę niedługo wracać do domu ! Kończą mi się wymówki do rodziców ! - stwierdził Jim . Nina przewróciła oczami , natomiast Michael był zamyślony .
- Jesteśmy ! - oznajmiły Lola i Nancy wracając z parującymi torebkami .
- Bierzcie i jedzcie ! - zawołały ze śmiechem rozdając wszystkim ciepłe kanapki . Śniadanie mało zdrowe ale przynajmniej rozgrzało - poranki nawet latem bywały chłodne .
- Wiecie co myślę ... - zaczął Michael . Odgłosy konsumpcji na chwilę umilkły - Myślę że powinniśmy skontaktować się ze znajomymi tej Brittany . Oni mogą coś wiedzieć , i łatwiej je namierzymy .
- Heeej , czy oni przypadkiem nie stoją tam przy lewym wejściu ?

__________

- Więc jest pani siostrą mojej mamy tak ? - spytała Charlene gdy późną nocą siedziały przy stole i piły herbatę . Mała dziewczynka poszła już spać a Charlene postanowiła popytać nową znajomą o wszystkie nurtujące ją rzeczy .
- Przyrodnią - sprostowała ta - Mamy tego samego ojca ale inną mamę , no i Victoria jest starsza . To było tak : Ross i Emma mieli jedną córkę , Victorię . Gdy Emma od nich odeszła bo pokłóciła się z Rossem , ten ożenił się ponownie . Jego nowa żona to była właśnie moja mama , nazywała sie Erica i była chyba bardzo daleka kuzynką Emmy , ale tego nie jestem pewna - opowiadająca pomagała sobie rysując na kartce schematyczne drzewo genealogiczne - Grunt że się pobrali i urodziło im się 3 dzieci : Misty , May i Iris . Ja jestem najstarsza . Ale May zaginęła jako małe dziecko , a Iris zmarła z choroby . Wychowywałam się z Victorią i jestem od niej o 5 lat młodsza . Do dziś nie wiem co właściwie stało się May , chociaż tata spekulował że to jego była żona zleciła porwanie , z zazdrości . Lecz czemu nie zabrała swojego własnego dziecka ? Prawdopodobnie gdzieś żyje , ale świat jest wielki a ja nie mam środków na poszukiwanie jej na szeroką skalę .
- A ta mała ? - spytała Charlene
- Olivka trafiła do mnie zaraz po tym gdy się przeprowadziłam tutaj . Poszukiwałam innych mojego rodzaju , pytałam ludzi . Ktoś wskazał mi dom dziecka a tam znalazłam ją . Jest niesamowicie podobna do Victorii , pomyślałam że to może być jakaś moja rodzina i nie mogłam jej tam zostawić . Nie było szansy żeby ktoś adoptował chipmunka , więc tamtejszy zarząd bez większych problemów powierzył mi ją . Teraz mówi mi ,, mamo '' .
Obie spojrzały na śpiącą dziewczynkę . Nagle Charlene przypomniało się coś .
- Olivia ? - spytała
- Tak . Olivia .
- Więc teoretycznie może być moją kuzynką tak ?
- Mniej więcej . Nie mam pojęcia jak znalazła się w Polsce , ona nie umie powiedzieć . Nie wie nawet jak na imię ma jej matka . To tylko dziecko .
- Misty ?
- Tak ?
- Czy tu ... w tym kraju ... są inne chipmunki ? Znasz ich ?
Misty zastanowiła się przez chwilę
- Są . Jest ich wiele , starszych i młodszych , ale są . Ukrywają się przed ludźmi i żyją w ciasnych wspólnotach . Możliwe że Olivia też pochodzi z takiej lecz przez przypadek znalazła się między ludźmi . Podjęłam sie nad nią opieki i oczywiście nie żałuję , ale liczę się z tym że prawdopodobnie jest całkowicie obcą osobą dla mnie .
- Rozumiem . Chciałabym ich kiedyś spotkać
- Może kiedyś spotkasz , kto wie ! **

Kwadrans później Charlene leżała już w łóżku i starała się zasnąć . Nie umiała .
Po raz pierwszy , od czasów dzieciństwa , czuła się tak dobrze i spokojnie . Nie była już sama , miała rodzinę . Daleką , ale rodzinę . Nie myślała o tym co będzie dalej .



* po raz kolejny zauważyłam że Teodor mówi najmniej ze wszystkich postaci na blogu . Serio , nie odezwał się chyba jeszcze więcej niż 10 razy ! O.o
** Spoiler ! XD Taaa ogłaszam juz teraz a wy sie zastanawiajcie :3
I pytanie do was : skąd się wzięło imię Misty ... no i imiona jej sióstr XD

niedziela, 23 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt IV 1/2 - Przeszłość

Ale wstyd ! Ze średniej dziennych wejść wynoszącej 150 spadłam na marne 45 > < 
No dobra dobra , wiem że to moja wina , ale ... ok , nie mam siły ani konceptu do tłumaczenia się :\ macie nowy rozdział i nie marudzić tylko wchodzić mi częściej i komentować (czuję sie jak na początku pisania bloga ... to nie jest miłe uczucie bynajmniej -.- ) 

_____________________________

Zbliżał się wieczór . Charlene wciąż nie wiedziała gdzie idzie . Przez przypadek skręciła na obrzeża miasta * i teraz rozglądała się niepewnie między ... cóż , barakami . Szare , brudne bloki o poniszczonych chodnikach i potrzaskanych drzwiach . Kilkoro zabiedzonych dzieci huśtających się na trzepaku mimo później pory . Charlene nagle poczuła jakieś uderzenie ciepła, jak zastrzyk energii . Czuła się pewnie w tych ciasnych , szarych zaułkach . To był jej dom . 
Uśmiechnęła się ciepło . Nie sądziła że znowu znajdzie się w takim miejscu . Gdy trafiła do Las Vegas , całymi dniami poszukiwała rodzinnego osiedla , lecz okazało się że już nie istnieje . Był to dla niej ciężki cios - całe swoje życie tęskniła za tym miejscem , a gdy w końcu do niego powróciła , okazało się że już go nie ma , że się spóźniła . Dla niej tamte obrzeża były niemal miejscem świętym - tam mieszkała jej matka , tam uczyła ją pierwszych piosenek , tam po prostu żyła przez swoje ostatnie dni . A teraz , zupełnie w obcym świecie , znalazła coś czego szukała . 
Pewnym krokiem skręciła w lewo . Nie wiedziała za dobrze gdzie idzie, ale nie martwiła się już . Czuła że w znajomym jej otoczeniu , nic się jej nie stanie . 
 Słońce już zaszło , na niebie pokazywały się gwiazdy . Nawet tu , w tym szarym świecie , lśniły tak jasno i pięknie jak zawsze . Jedna z nich świeciła wyjątkowo jasno ... tuż nad nią ...  dziewczyna poczuła że łzy spływają jej po policzkach . 

...

- Mamo ? 
- Tak ? 
- A po co istnieją gwiazdy ? 
- Po to żeby wędrowcy mogli trafić do domu . Każdy gdzieś ma swoją gwiazdkę a ta świeci nad jego miejscem w świecie .
- Na prawdę ?
- Tak . I gdy ten wędrowiec wróci do domu to w nim odnajdzie rodzinę ... ukochaną osobę ... a nawet jeśli nikt tam nie powie mu ,, Dzień Dobry ! '' to on i tak będzie szczęśliwy w swoim domu , a wiesz czemu ? 
- Wiem . Bo tam znajdzie swoje wspomnienia . 
- I one osłodzą mu wszystko : biedę , chłód , samotność . Wędrowiec nigdy nie będzie samotny pod swoją gwiazdą , na swoim miejscu . 
- On będzie bardzo , bardzo szczęśliwy prawda mamusiu ? 
- Tak Charlie ... bardzo szczęśliwy 

...

- Tak bym chciała znaleźć swoje miejsce mamo ... - szepnęła Charlene stając nagle na zarośniętym chodniku i wpatrując się w gwiazdy - Gdziekolwiek jest , jak daleko musiałabym iść ... zaprowadź mnie tam ! 
I nagle usłyszała coś ... piosenkę ?
- I'm nothing special, in fact I'm a bit of a bore 
Znała ją . Doskonale znała ! Ale ten głos ... gdzie ona mogla go słyszeć ? Wyraźnie śpiewała to mała dziewczynka 
- If I tell a joke, you've probably heard it before
 Charlene niepewnie zaczęła iść w stronę , z której dobiegał ją ten głosik . Był słodki i silny jednocześnie . 
-But I have a talent, a wonderful thing
'Cause everyone listens when I start to sing 
 I'm so grateful and proud
All I want is to sing it out loud
Charlene ze zdumieniem zauważyła że drży . Ten głos ... ten głos , gdzie ona mogła go słyszeć ?! Biegła teraz . Głos dobiegał z małego podwórza zarośniętego krzakami . Charlene ukryła się w nich i starając się nie szeleścić , wyjrzała . To co zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach . 
- Boże święty ... to dziecko ... to ... to ja ! -szepnęła do siebie - Tyle razy widziałam siebie w lustrach mamy , pamiętam przecież . 
Podwórze zagracone było rozmaitym żelastwem , a na górze starych opon stała mała , na oko 5-letnia dziewczynka i śpiewała . I to jak ! Wznosiła szczupłe ramionka do gwiazd i śpiewała z takim przejęciem , jakby stała przed tysięcznym tłumem . Złociste włoski powiewały na wieczornym wietrze , oczy jej błyszczały , policzki się zaróżowiły . 
- So I say
Thank you for the music, the songs I'm singing
Thanks for all the joy they're bringing
Who can live without it, I ask in all honesty
What would life be?
Without a song or a dance what are we?
So I say thank you for the music
For giving it to me
 Charlene trzęsła się . Nie mogla uwierzyć w to co widzi . Oto o kilka merów przed nią , na małym podwórzu , tak podobnym do jej własnego , w tej jakże znajomej dzielnicy , stała młodsza ona ! 
- To musi być przewidzenie ... Boże , jak ona śpiewa ! 
- Mother says I was a dancer before I could walk
She says I began to sing long before I could talk
Charlene miała jednocześnie wielką ochotę przyjrzeć się dziecku z bliska lecz za nic nie wyszła by ze swojej kryjówki . Chciała słuchać jej dalej i dołączyć sie do niej . Zamiast tego , stała oniemiała w tych krzakach i tylko z osłupieniem przyglądała sie bawiącemu sie dziecku . 
- And I've often wondered, how did it all start?
Who found out that nothing can capture a heart 
- Co się ze mną dzieje ?! - przywołała sie do porządku - Dziecka się boję ?! Ooo , nie boje się ! Już wychodzę !
-Like a melody can?
Well, whoever it was, I'm a fan 
Dziewczynka urwała nagle przestraszona i obróciła się . W ciemności zabłyszczały błękitne oczy. Charlene poczuła że się przewraca .

...
- Będziesz nienawidzić Brittany Miller 
- Będę nienawidzić ...
- Zniszczysz ją ... tylko ją ... zawsze będziesz ją nienawidzić ! 
- Zawsze ...
- A twoja nienawiść minie gdy zobaczysz cudze oczy w swojej twarzy ! Pamiętaj ! Cudze oczy w swojej twarzy
- Cudze oczy  ...  mojej twarzy ...
- Tak . Teraz policzę do trzech , a gdy się obudzisz , nie będziesz pamiętała o tej rozmowie ... raz ... dwa ... TRZY ! 

...

- Hej ! Hej ! Dziewczynko ! Wszystko w porządku ?
Charlene powoli odzyskiwała ostrość widzenia .
- Gdzie jestem ? - wydukała niepewnie . Pochylała się nad nią starsza lecz wciąż dość ładna kobietka z zatroskanym wyrazem twarzy .
- Jesteś w moim mieszkaniu , córka powiedziała że zemdlałaś na podwórku więc zawołała mnie - pospieszyła z wyjaśnieniami . Charlene zdjęła sobie kompres z czoła i rozejrzała się . Pokoik w którym leżała był nieduży , z krzywymi ścianami , ale schludny i przyjemny . Na ścianie wisiał krzyż , obok jakieś makatki z wyhaftowanymi obcojęzycznymi hasłami . Charlene widziała ten język pierwszy raz w życiu .
- W jakim to języku ? - spytała grzecznie wskazując jedną z makatek .Kobieta obróciła się i uśmiechnęła
- Po polsku . Jesteśmy w końcu w Polsce .
Charlene poczuła że kręci jej się w głowie .
- Że GDZIE jesteśmy ? - spytała już mniej grzecznie .
- W Polsce - powtórzył ktoś wysokim głosikiem . Dziewczyna obróciła się . Nieco dalej na stołku siedział jej mały sobowtór i kiwał nogami . Charlene poczuła że znowu się przewraca .

___


Michael ze złością trzasnął klapką telefonu .
- Mam ochotę wywalić ten złom w kałużę - odezwał sie patrząc na wszystkich z pod byka . Nina przeliczała akurat pieniądze w portfelu . Gothel goniła Harvay'a a Jim panikował .
- Gdzieonajestgdzieonajestgdzieonajest?! - mamrotał kręcąc się po płycie lotniska .
- Jak masz zamiar się do niej dodzwonić skoro ma wyłączony telefon ? - spytała Lola .





* no ... tak jakby nie do końca orientuję sie w geografii Warszawy :/ przyjmijmy że to po prostu ,, miasto ''

czwartek, 13 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt III - Stop-klatka 3/3

Brittany tymczasem dochodziła do wniosku że Polska nie jest aż tak dziwnym krajem jak jej się zdawało . Pomyślała nawet że chętnie by tu przyjechała na wakacje z całą rodziną . Obecnie siedziała na polu i smażyła się w upale ale czego się nie robi dla zdobycia kilku złotych za zbieranie truskawek ! * 
- Spójrzcie na tą ! - zawołała Marta z drugiego końca rządku . Brittany wytrzeszczyła oczy , lecz nie mogła dostrzec truskawki w ręce koleżanki . 
- Eee tam ! - Adaś rzucił zgniłym owocem z obrzydzeniem . Szczęście mu nie sprzyjało - Ja tam trafiłem już na większe ! 
- Akurat ! 
Brittany również się roześmiała mimo że nie wiedziała o co chodzi . Ponieważ dookoła byli sami Polacy , jej znajomi również używali języka polskiego , co oznaczało że Britt nie mogła się ani odzywać (ludzie mogli by się dziwić i pytać skąd jest ) ani nie rozumiała nic z tego , co mówili ludzie na około niej . 
- Coś ci nie za dobrze idzie ! - powiedziała z uśmiechem jakaś pani zaglądając do jej łubianki - Pierwszy raz zbierasz ? 
Marta na szczęście szybko zauważyła niebezpieczeństwo 
- Tak , ona jest pierwszy raz ! - odpowiedziała zanim Britt zdążyła cokolwiek pisnąć - Ale nie może mówić bo najadła się za dużo lodów i gardło ją boli ! 
- No proszę , ja to zawsze moim dzieciom powtarzam , żeby nie jadły tyle tego ! Ale mów do słupa a słup jak ... 
- Jak można zachorować od lodów ?! - wyrwał się Adaś ze szczerym oburzeniem - To niemożliwe ! 
Brittany miała już dość siedzenia na tym polu 
- Kiedy wracamy ? - szepnęła do Marty 
- Dokończ łubiankę to pójdziemy się rozliczyć z tamtym panem . 

Za zebrane owoce Brittany dostała 6 złotych (po dwa złote za łubiankę ) . Nie było to dużo , ale Britt ta suma całkowicie satysfakcjonowała . Pierwszy raz miała w ręku polskie pieniądze . 
- Więc jeden dolar to mniej więcej 4 złote ? 
- Mniej więcej 
- Raczej więcej niż mniej 
Marta dostała 20 złotych a Adaś 10 , więc spokojnie mogli sobie pójść na lody . A potem na czereśnie . 
- ZWARIOWALIŚCIE ??!! 
Brittany darła się trzymając sie kurczowo gałęzi na której siedziała . Adaś śmiał sie tak że omal nie spadł z drzewa , natomiast Marta siedziała na ziemi i również zaśmiewała się do rozpuku . 
- No dalej ! Przecież tu jest całkiem nisko ! 
- Nie ! Ja złażę ! 
- Nigdy nie łaziłaś po drzewach ? 
- No wyobraź sobie że nie ! 
- A to dobre ! Wiewiórka nie umie chodzić po drzewach ! 
 
____
 
Mimo że było już po północy Alvin i Szymon siedzieli przy komputerze . W pokoju było całkiem ciemno i cicho , tylko Teodor posapywał cicho przez sen , a monitor komputera oświetlał twarze chłopców . Alvin powstrzymał ziewnięcie . Bardzo , ale to bardzo chciało mu się spać . Szymon zauważył jak wielkie ma worki pod oczami . 
- Idź sie lepiej połóż , od dwóch dni nie spałeś . Zaraz sie przewrócisz ! - poradził mu . Alvin pokręcił jednak głową . 
- Zaraz to znajdę - mruknął
- Ja to zrobię prędzej ... 
- Ale JA to MUSZĘ zrobić ! 
Szymon nie odzywał sie więcej . Wiedział o co chodzi Alvinowi , bo wiedział co to poczucie obowiązku . 
 
... 
 
- Szymon , idioto , nie idź tam ! 
Alvin miał rację . 
- NIE ! 
Ale Szymon nie miał zamiaru przyjmować tego do wiadomości . 
- Muszę tam iść ! Wiesz że muszę tam iść ! 
- Jasne że wiem ! - Alvin złapał brata za ramiona i zmusił do spojrzenia na siebie - Wiem ...
- No właśnie ! Przecież Żaneta ... ja muszę jej pomóc ! Ja na serio przepraszam za koncert ale muszę tam biec ! Już ! 
- To szaleństwo - powiedział Alvin wyjątkowo spokojnie
Szymon wbił wzrok w podłogę 
- Ale ty zrobiłbyś to samo - mruknął
Teraz to Alvin musiał odwrócić wzrok 
- Tak ... zrobiłbym . Idź już , ale uważaj , bo jak wrócisz pogruchotany to nie będę cię zbierał z kawałków ! 
Szymon uśmiechnął się . 
- Nie obiecuję niczego . 
- Leć już bo ci uciekną ! 

... 

Szymon wzdrygnął sie nagle . Alvin obrócił się zaniepokojony 
- Lepiej ty idź spać 
- Ja często nie śpię w nocy - Szymon uśmiechnął się lekko - Czytam 
- Głupota 
Przez chwilę siedzieli w ciszy 
- Znalazłeś to ? 
- Mam . Jutro wydrukuję . 
- Nie zapomnij zapisać ! 
Plik z Google Maps został zapisany , a chłopcy poszli spać , chociaż wątpliwe jest to , czy jeden z nich zasnął . 
 
____ 
 
- Wiesz ... tak ostatnio myślałam o Alvinie - zwierzyła się Britt gdy z Martą kładły sie już spać 
- Aha ? 
- No bo zastanawiam się , czy on w ogóle się przejął tym że mnie nie ma . Ja już trochę za nim tęsknię ... tak trochę ! 
Marta stłumiła śmiech 
- Spoko . Ale jestem pewna że się martwi i że tęskni . I to bardzo ! 
- Nie sądzę że bardzo 
- A ja właśnie tak ! 

____

Alvin się martwił . I tęsknił . Bardzo. Nie wiedział o tym nikt . Z wyjątkiem Szymona . 



_________
* Doprawdy nie wiem czemu za każdym razem gdy szłam na zarobek , zawsze był taki straszny upał O.o I teraz nie wyobrażam sobie zbierania truskawek bez tego XD

Tia , nie ma to jak krążyć w około Alvittany cały rozdział ale nie walnąć ani razu wprost ;D

niedziela, 9 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt III 2/2 - Stop-klatka

(dla jasności : takimi kreskami ____ oddzielam scenki z różnymi ludźmi (na przykład : scenka z Britt ___ scenka z Charlene ) , takimi ... wspomnienia (np. scenka z Charlene ... wspomnienie Charlene ) a zwykłymi kilkoma pustymi linijkami scenki z tymi samymi postaciami , lecz dziejące sie później .



- Nigdzie jej nie ma - oznajmił Szymon gdy późnym wieczorem wrócili do domu . Reszta wiewiórek oczekiwała ich w salonie , ale teraz wyraźnie posmutnieli . 
- Gdzie szukaliście ? - spytała Eleonora robiąc im gorącą herbatę . 
- Wszędzie : parki , ulice , pod szkołą , na dworcu , w centrum , pytaliśmy koleżanki , przypadkowych ludzi , nikt nic nie wie - Dave usiadł na kanapie obok Teodora i Żanety - Wy nie macie pomysłu gdzie może być ? 
- Mówiliśmy już że nie - powtórzyła smutno Żaneta , a Teodor oparł sie o jego ramię 
- Znajdzie sie na pewno , może jutro ? ... Tylko co ona zrobi w nocy ... 
Eleonora przyniosła im herbaty . Szymon usiadł na fotelu , a ona przysiadła sie na oparciu kanapy 
- Teo ma rację - stwierdziła - Brittany nie jest głupia i na pewno prędko do nas wróci . 
- Gdzie jest Alvin ? - spytał Szymon rozglądając się - Wszedł przecież z nami 
- W swoim pokoju . 

Szymon zapukał do drzwi , jednak nikt mu nie odpowiedział . Przystawił ucho do drzwi i zaczął nasłuchiwać , po chwili usłyszał szelest . Cicho otworzył drzwi . 
Alvin leżał z twarzą wbitą w poduszkę . Słyszał że Szymon wszedł , ale nie odzywał się . Usiadł obok brata i położył mu dłoń na ramieniu .
- Znajdzie się - powiedział cicho . Nie zapalali światła , nie odzywali się , nawet nie patrzyli na siebie . Po prostu każdy z nich myślał .
Szymon nie starał sie spojrzeć Alvinowi z twarz - wiedział że ten długo mu tego nie daruje , jeśli zobaczy go w tym stanie .

____

Charlene błąkała się po ulicach miasta . Nie wiedziała za dobrze dokąd iść , a obcobrzmiące szyldy i dziwny , wszechobecny język wcale jej tego nie ułatwiały . Z informacji podanych przez uczynną recepcjonistkę dowiedziała sie przynajmniej tego że pomyliła samoloty . Była to dość dziwna sytuacja , i mimo że minęło już sporo czasu Charlene wzdrygała się na samo wspomnienie .

...

- Przepraszam ? - zagadnęła po angielsku panią stojącą za kontuarem .
- Tak ? - odpowiedziała jej nieco zdziwiona (lecz przynajmniej w jej języku) recepcjonistka mierząc ją wzrokiem
- Co to za miasto ? - spytała Charlene pokazując na ogromne okno . Widok zdecydowanie nie przypominał Vegas , w którym miała nadzieję sie znaleźć . Zapytana zdziwiła się jeszcze bardziej , ale opanowała się i odpowiedziała .
- To Warszawa . Stolica Polski . - dodatkowo wskazała Polskę na mapie wiszącej za nią . Nagle zauważyła dziwną minę dziewczyny - Czy wszystko w porządku ? - spytała zaniepokojona . Charlene pokiwała głową i starała sie zamknąć buzię (nie pamiętała nawet kiedy ją otworzyła ) .
- Tak ... - szepnęła i oddaliła się o kilka kroków .
- Moi znajomi są w Stanach ... A ja w Polsce ... - powiedziała do siebie patrząc na panoramę Warszawy .
- Tym razem przesadziłam ... GDZIE JEST BRITTANY ?!

....

Minęło kilka godzin a Charlene dalej nie wiedziała gdzie iść i co robić : czy szukać Britt (przetrząsnęła wszystkie prawdopodobne miejsca na lotnisku ale nie było jej tam )  czy myśleć o sobie . Bała się zatrzymać , więc szła i szła , nie wiedziała nawet gdzie . Zabłądziła teraz do mniej ciekawej części miasta - znajdowały się tu głównie bloki mieszkalne . Charlene minęła je i szła dalej . Teraz jej oczom ukazał się inny obraz : gromadka dzieciaków ganiała się na placu zabaw . Kilka dziewczynek huśtało się na huśtawkach , ktoś wisiał do góry nogami na drabinkach . Charlene uśmiechnęła się ciepło . Nawet tu , na obcej ziemi , znalazła coś co budziło wspomnienia .

...

- Mamo ? Mamo !
Mała Charlene wyjrzała z krzaków . Na placu było już ciemno , powinny wracać do domu , ale nigdzie nie widziała matki .
- Mamo ! Gdzie jesteś ?!
Victoria stała przy ogrodzeniu i szeptem kłóciła się z jakimś mężczyzną który wyglądał na bardzo zagniewanego . Miał czerwoną twarz i wymachiwał rękami wykrzykując coś , Victoria starała się go uspokajać . Charlene nie słyszała z tej odległości o czym mówią , lecz instynktownie cofnęła sie w krzaki . Wiedziała już , że gdy mama załatwia jakieś swoje sprawy to nie wolno jej przeszkadzać . Po paru minutach zły człowiek poszedł sobie , a Victoria zaczęła rozglądać sie za córką .
- Charlie ? - zawołała . Dziewczynka uśmiechnęła sie i wybiegła do niej .
- Tu jestem ! - krzyknęła i przytuliła się do mamy , która wzięła ją na ręce .
- Chcesz sie jeszcze bawić czy idziemy do domu ? - spytała Victoria , ale widząc że Charlene ziewa roześmiała się i stwierdziła - Nawet nie wiem która godzina , nie wzięłam zegarka , ale coś czuję że powinnaś iść spać .
Charlene chciała pokręcić głową , ale zamiast tego oparła się o ramię mamy i pozwoliła się wynieść z placu zabaw . Po chwili jednak wylądowała na ziemi i szła trzymając mocno rękę Victorii .

...

Charlene stała właśnie obok takich krzaków . Wydeptana naokoło trawa świadczyła o tym , że tutejsze dzieci też lubią sie tu bawić . Nagle jakaś dziewczynka rozpędzona niemal na nią wpadła , Charlene w ostatniej chwili uskoczyła . Dziecko pobiegło dalej , nie zwracając na nią najmniejszej uwagi .
Charlene pokręciła się jeszcze trochę i wyszła z placu zabaw . Ruszyła przed siebie . Nie miała tu już nic do roboty .

Godzinę później siedziała na ławce w parku minęła ją młoda kobieta z małą dziewczynką . Trzymały się za ręce , a mała ciągnęła opiekunkę za rękaw marudząc że chce jej sie jeść , na co ta odpowiedziała że zaraz coś kupią . Rozbudzone wspomnienia Charlene podsunęły jej przed oczy kolejny obraz

...

- Coś bym zjadła - stwierdziła Charlene gdy z mamą mijały budkę z fastfoodami .Victoria zerknęła na cennik , po czym podsadziła córkę by też mogła zobaczyć .
- A co byś chciała ? - spytała uśmiechając się . Charlie usiłowała coś przeczytać , ale litery były zbyt rozmazane by czterolatka * mogła cokolwiek odczytać .
- Ty coś wybierz - powiedziała w końcu i zadrżała bo nagle zawiał zimny wiatr . Był już listopad , i mimo że cały dzień był miły i ciepły , noc zapowiadała się chłodna . Victoria zapięła jej kurtkę pod szyję i zamówiła dwie zapiekanki .
- Dzisiaj zjemy kolacje na mieście - powiedziała . Charlene pokiwała głową i poczekała aż mama zapłaci za jedzenie i poda jej jedną zapiekankę zawiniętą w papier . Ładnie pachniała , parowała na powietrzu , grzała w ręce . Dziewczynka zaczęła dmuchać i ostrożnie gryźć - zdarzyło jej się oparzyć gorącym jedzeniem i wiedziała że nie jest to przyjemne .
- Czy jutro idziesz do pracy ? - spytała mamę .
- Nie
- A pojutrze ?
- Też nie . Mam urlop ... i może już na zawsze .
Charlene aż zatrzymała się w miejscu
- Nie ! Dlaczego ? Przecież to idealna praca , ja kiedyś też tam będę pracowała ... z tobą !


____________________

* tak , Charlene umiała trochę czytać gdy miała cztery lata XD miała ambitną mamusię ;)

PS: Musze napisać fanfic o Viktorii -.- i małej Charlie :3

środa, 5 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt III 1/2 - Stop-klatka

- Umm … gdzie jestem ? – mruknęła Brittany rozcierając głowę . Ostatnie co pamiętała to jak prowadzili ją gdzieś z zasłoniętymi oczami , a potem … potem poczuła tylko że uderzyła o coś głową i straciła przytomność . Słyszała jeszcze czyjeś wołanie , pisk kilku dziewczyn i głos Charlene która coś mówiła , ale co konkretnie – tego już nie pamiętała .
Leżała na drewnianej podłodze , która się … ruszała ? Właściwie to trzęsła się i wirowała we wszystkie strony .
- Głowo , durna głowo … no uspokój się no ! – mamrotała – No ja mam dość !
Podłoga po chwili przestała wirować ale wciąż się trzęsła . Brittany dopiero teraz zorientowała się że siedzi w jakiejś furgonetce , właściwie to leży na podłodze . Podniosła się na tyle , na ile pozwoliły jej ciągłe zawroty głowy i spojrzała do góry . Po chwili jednak ból głowy się wzmógł , toteż położyła się na ziemi i po chwili zasnęła .

Obudziła się po kilku godzinach . Samochód zatrzymał się , za to jej ramieniem potrząsał jakiś tłusty jegomość o miłym spojrzeniu .
- Hej hej ! Pobudka !
- Umm… że co ?
- Wstawaj ! – zaśmiał się ów człowiek – Dobrze się czujesz ? Bardzo blada jesteś !  
- Gdzie jestem ? – spytała Brittany podnosząc z trudem głowę (na szczęście nie ciążyła jej tak jak wcześniej ) .
- W Głębokim *
- Gdzie ? – obco brzmiąca nazwa nic jej nie mówiła . Ledwie rozumiała co ten mężczyzna do niej mówi , miał taki dziwny akcent .
- Wychodź w końcu z tej przyczepy to ci wszystko powiem !
Brittany z jękiem wyczołgała się na czworakach ze środka i zasłoniła oczy od słońca .
- Jestem … na wsi ? – spytała nieco skołowana . Nie poznawała tego miejsca – małe , murowane domki , wszędzie drzewa  - klony , lipy . Ulica była wąska i w kilku miejscach upstrzona malowniczymi dziurami , po środku zaś ciągnął się rząd powciskanych na stałe w miękki asfalt kapsli od butelek . Nigdzie ani śladu chodnika – jedynie na poboczu widniała wydeptana trawa . Jakieś dzieciaki jeździły na rolkach wprost na drodze , aż dziw że rodzice im na to pozwalali . Niebo było pogodne , powietrze czystsze niż w mieście , gdzieś daleko kukała kukułka . Brittany wzięła głęboki wdech i od razu zrobiło jej się lepiej .
- A czy to ci wygląda na miasto ? – spytał mężczyzna zaśmiewając się znowu – Widać że nie jesteś stąd . Masz szczęście że się na ciebie natknęliśmy .
- To znaczy ?
- Chodź do domu , Marta** opowie ci resztę .

Marta okazała się młodą , 20-letnią może kobietą o kruczoczarnych włosach i lekko skośnych oczach . Była jednak sympatyczna , mimo że gdy Britt ją zobaczyła pomyślała że wygląda trochę jak kapral . Zaprosiła ją na lemoniadę . 
- Mogę na początek wiedzieć gdzie jestem ? - spytała Brittany siadając na schodach ganku . 
- W Głębokim , tata ci nie mówił ? - zdziwiła się Marta 
- Tak jakby to niewiele mi mówi . Czy ja w ogóle wciąż jestem w Stanach ? 
Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem 
- Głuptasie , jesteś w Polsce ! 

- A-a-a-a-a-a-a-l-e-e-e że JAK ?! 
- Po to właśnie cię tu przyprowadziłem , żeby Marta wytłumaczyła ci wszystko .
- Tak więc : po awanturach z Ieanem Dave szukał jakiegoś miejsca żeby w razie wypadku was ukryć - rozpoczęła swoją opowieść Marta - Szukał miejsca w którym nikt by was nie znalazł , i tak skontaktował się ze starymi znajomymi i umówił się , że jeśli coś to będziecie mogli sie u nich zatrzymać . Ale nie przewidział tego , że przeprowadzimy się tutaj . 
- Nigdy nie widzieliśmy was , chyba że na zdjęciach - odezwał się ciemnowłosy chłopiec który podszedł i usiadł obok dziewczyn - Wujek wczoraj znalazł cię na lotnisku i postanowił przywieść do nas , a potem zawiadomić Dave'a . 
- Tyle że nie możemy tego zrobić bo była jakaś awaria i nie mamy ani telefonu ani internetu - dodała krzywiąc sie Marta -  Dopiero za kilka dni wszystko wróci do normy i postaramy sie odstawić cię do domu , a tym czasem zostaniesz z nami . 
Brittany siedziała całkiem oszołomiona . Jakimś cudem znalazła się po drugiej stronie świata , między ludźmi których w ogóle nie znała , i nie mogła nawet powiadomić rodziny gdzie jest , co sie z nią dzieje . Nagle coś jej zaświtało w głowie . 
- A Charlene ? - spytała nagle 
- Kto to ? 
- Moja ... znajoma . Ostatnie co pamiętam to że ... że szłam z nią , tak jakby - Brittany nie chciała zagłębiać się w nieprzyjemne szczegóły . 
- Nie widziałem żadnej osoby podobnej do ciebie na lotnisku
- Ale ... jak ja sie tu znalazłam ?! Samolotem ? Nic nie pamiętam ! - Brittany zaczynała panikować - Czy Dave o tym wie ? Czy reszta wiewiórek też tu jest ? 
- Nie , nikogo innego oprócz ciebie nie znalazłem - powtórzył ,, wujek '' - Dave raczej nie wie , skoro nie on ciebie tu wysłał . I owszem , przyleciałaś tu samolotem , chociaż nie wiem jakim cudem niczego nie pamiętasz ! 
- Och , dajcie jej spokój ! - odezwała się po polsku kobieta o dobrodusznym spojrzeniu - To biedactwo musi być kompletnie przerażone ! 
Brittany obejrzała sie zdziwiona . Nic nie zrozumiała , za to jej spojrzenie zauważyła Marta i uśmiechnęła się 
- Ciociu , ona chyba nie rozumie po polsku ! - powiedziała do miłej kobiety 
- Ach tak ! - ,, ciocia '' klepnęła sie w czoło - Za to ja po angielsku prawie nic nie umiem ... tak czy inaczej zapytaj się jej czy chciałaby coś zjeść czy się napić 
- To jest ciocia Ewa - zakomunikowała Marta Brittany - Ten pan który cię przywiózł to wujek Andrzej , możesz mówić Andrew , a tamten chłopak to mój młodszy brat Adam . Ja jestem Marta , ale to chyba już wiesz . Ciocia Ewa pyta się czy chciałabyś coś zjeść czy sie napić , ale ona nie mówi za dobrze po angielsku tylko po polsku . 
- Po polsku ? 
- No , jesteśmy w Polsce nie pamiętasz ? 
- Tak , prawda ... jeśli można to chciałabym sie czegoś napić - powiedziała Brittany podnosząc się ze schodów . 
- Mówi że chciałaby się czegoś napić - zaczęła Marta , ale pani Ewa już poszła do kuchni 
- Tyle to jeszcze rozumiem ! - odkrzyknęła - Chodźcie tutaj wszyscy , obiadu nie jedliście to wam nałożę bo przecież zostało ! 

Po chwili wszyscy całą rodziną siedzieli przy kuchennym stole , tylko pani Ewa krzątała się przy kuchence . Brittany zdążyła sie dowiedzieć że jej nowi znajomi mają na nazwisko ,,Wasiuk'' , czego w żaden sposób nie mogła powtórzyć . Tak samo jak wielu innych polskich słów - stało sie to wręcz najlepszą zabawą dla Adasia 
- Obważanek ? 
- Dajcie jej spokój - zawołała ciocia niosąc kilka misek - Smacznego ! 
Brittany zajrzała do swojej 
- Co to jest ? - spytała szturchając Martę . Owo danie wyglądało jak makaron z sosem pomidorowym , ale Adaś sypał do środka cukier , no i czy makaron nie powinien być ciepły ?
- Hmm ... kluski z truskawkami ! - odpowiedziała Marta między jednym kęsem a drugim
- Kluski ? 
- No , taki makaron 
- Nigdy tego nie jadłam 
- No to spróbuj , dobre jest ! 
- O co chodzi ? - sprawą nagle zainteresował sie Adaś 
- Brittany nigdy nie jadła klusków z truskawkami ! 
- Pocukrz sobie , wymieszaj , o jak ja - chłopiec pokazał swoją miskę z której ubyło już ponad połowę zawartości , za to cała pozostała była czerwona od rozgniecionych truskawek wymieszanych z makaronem . 
- To NIE wygląda smacznie - mruknęła Brittany grzebiąc widelcem w misce . Jak przystało na dobrą gospodynię , ciocia Ewa natychmiast to zauważyła 
- Nie smakuje ci ? - spytała , a mimo że było to po polsku , Britt domyśliła sie o co chodzi i pokręciła głową z ponurą miną . 
- Martusiu , spytaj się jej czy nie chciałaby czegoś innego : chleba w jajku , czy może ... 
- A czemu ja nie mogłem dostać chleba w jajku ? - Adaś podniósł raban 
- Bo ty masz swoje kluski , najpierw cały dzień marudzi a potem nie ma komu jeść ! - ciocia postanowiła być surowa 
- Ciocia pyta się czy chcesz coś innego zjeść , może chleb w jajku ? 
- Chleb w jajku ? Czy wy tu macie same takie ... dziwne jedzenie ? 
- Jakie znowu dziwne ?! - krzyknął znowu Adaś , z rozpędu po polsku 
- Co jest takie dziwne ? - zdziwiła się ciocia 
- Brittany mówi że nasze jedzenie jest dziwne ! 
Wszyscy spojrzeli na Britt która miała ochotę zapaść się pod ziemię . Za to Marta pokładała sie ze śmiechu 
- W Stanach nie ma takiego jedzenia - odpowiedziała z trudem sie opanowując - Brittany nigdy nie jadła ani klusków z truskawkami ani chleba w jajku , więc wydaje jej sie to dziwne . 
- Biedactwo - ciocia Ewa pogłaskała zawstydzoną Brittany po głowie - Nic się nie stało , jak nie chcesz to nie jedz ... tam u was je się kanapki ? 
Marta przetłumaczyła pytanie , a Britt pokiwała głową 
- No to chodź , coś znajdziemy w lodówce ! 
Brittany podniosła się ... i nagle zerknęła znowu do miski . Kluski wydały jej się dziwnie pociągające , i dopiero teraz doleciał do niej słodki zapach truskawek . Cichutko , żeby nikt nie zauważył , sięgnęła po widelec i nabrała kilka klusków-świderków umazanych z truskawkach , po czym szybko wzięła kęs do buzi . 
- Mmmm ! To JEST dobre ! 

Po kolacji Britt wspinała się po schodach na górę - do pokoju Marty . 
- Przez kilka dni będziesz spała u mnie , mam wolne łóżko bo śpię na piętrowym . Kiedyś dzieliłam pokój z Adamem , ale on ma teraz pokój po babci . 
- Aha 
Pokój był nieduży ale przytulny , w odcieniach beżu i złota . Brittany rozglądała się zainteresowana . 
- Ładnie tu - stwierdziła , na co Marta uśmiechnęła sie chytrze i powiedziała beztrosko 
- Spójrz na sufit ! 
Brittany spojrzała ... i otworzyła szeroko buzię . Z sufitu na nitkach i drucikach zwisały dziesiątki błyszczących płyt CD ! Wyglądało to zaskakująco i kreatywnie .
- Wooow ... - tylko tyle zdołała z siebie w tej chwili wydobyć . Marta zaczęła sie śmiać , ale otworzyła stojącego na biurku laptopa . 
- Posłuchamy muzyki ? - zaproponowała , lecz Britt miała swój pomysł 
- Masz jakieś popularne polskie piosenki ? - spytała - Jestem ciekawa czego się u was słucha 
- Maaam ... ale nie wiem czy ci się spodoba ! 
- Trudno , najwyżej będę miała o czym opowiadać siostrom ! - zaśmiała się Brittany . Marta wyszukała odpowiedni folder . 
- No dobra , raczej nic z tego nie zrozumiesz ale usłyszysz . Teraz ten gatunek jest już mniej popularny ale kiedyś to był hit . 
Z głośników rozległ się głos jakiegoś faceta śpiewającego 
,, Jesteś szalona ! '' 
Z dziwnego powodu wywołało to wybuch śmiechu za ścianą , i po chwili w drzwiach pojawił się Adaś 
- Co wy beze mnie słuchacie ? 
- Polskich hitów !
Rozległa się wesoła muzyczka z syntyzatora . Britt słuchała zainteresowana . Tym czasem Adaś zaczął wyć do spółki z wokalistą Boysów 
- ,, Miłość odchodzi słyszę znów z twoich ust ***
Zawsze prawda miała jakiś sens ! 
Te dni jak bajka , piękne jak tysiąc róż 
Ty się śmiałaś zawsze no i cześć ! ''
- ,, Jesteś szalona mówię Ci - rodzeństwo zawyło w duecie
Zawsze nią byłaś.
Skończy już wreszcie śnić?
Nie jesteś aniołem mówię Ci .
Jesteś szalona! ''
Brittany siedziała i śmiała sie tak że omal nie spadła ze stołka . 
- Serio sie u was słucha takiej muzyki ? - spytała gdy piosenka sie skończyła 
- No , teraz to już mniej , ale swego czasu ... 
- To ta piosenka była lepiej znana niż hymn narodowy ! 
- Ale teraz też są tacy wykonawcy 
- Chwila chwila - Britt przerwała ciekawy wykład - Czy to nie właśnie w tym stylu jest taka polska piosenka ... no taki polski tytuł , coś o tańcu chyba ... 
- Ona tańczy dla mnie ? - odezwało sie rodzeństwo równocześnie 
- Tak ! ... no chyba , dość popularne na youtube to było .
- Ale piosenki disco polo nie musiały być polskie , na przykład Kanikuły nie były polskie tylko ruskie 
- Rosyjskie 
- Ki czort . 
- Ty sam jesteś rusek 
- A ty ruska ! 
Rodzeństwo zaczęło sie kłócić , za to Brittany włączyła pierwszą lepszą piosenkę (dobrze że przynajmniej komputery mają prawie takie same , chociaż system jakis inny ) . Rozległy się głośne fanfary które brzmiały całkiem  jak ...
- MARSZ ŚLUBNY ?!
- ,,Pytasz mnie , co ci dam serce moje ?
Malowane w nim miesiące albo bzy ''
- ,,Oooo !
Dla mnie luty dla ciebie maj
Ty mi śnieg a ja słońce dam
Złociste promienie - ode mnie dla ciebie, dzień za dniem
Oooo !
Dla mnie róże dla ciebie bzy
Ty mi noce ja tobie dni !
Na wysokim niebie , złociste promienie płoną ! ''
Brittany znowu musiała się podnosić z podłogi .
- Czy wy znacie te wszystkie piosenki na pamięć ?

- Co wy robicie ? Już po północy ! - ciocia Ewa stanęła w drzwiach z groźną miną , akurat gdy Adaś wykonywał zadanie wygrane w grze w butelce (znaczy miał zatańczyć na stole )
- Oj ciociu , bawimy się ! 
- Marta , taka duża a rozumu to za grosz , dzieciaki powinny spać ! Już Adaś do siebie i spać , a wy dziewczynki też już gasić światło ! 
- Jutro wieczorem kończymy - mruknął Adaś wychodząc z pokoju - A rano jak wstaniecie wcześniej to mnie obudźcie : zobaczymy czy są już jakieś czereśnie na drzewie !


_________________
  *  Zaczyna się
** nie , wbrew pozorom to nie o TĄ Martę chodzi XD
*** Jedna z nielicznych piosenek których tekst potrafiłam napisać z pamięci XD Tym samym łamię zasadę ABBY ... trudno ! Disco Polo dość blisko - wesołe , kiczowate i każdy to kojarzy i każdy sie tego wstydzi XDD

No dobra - oto moja dawna wizja znaczy : co by było gdyby Wiewiórki i Wiewióretki trafiły do Polski XD A to dopiero początek , do wyśmiania jeszcze sporo innych aspektów naszego kochanego kraju ;)
Tak czy inaczej - ten rozdział kocham bez zastrzeżeń XD Za kluski z truskawkami , za chleb w jajku ,za disco polo i za czereśnie :3

A szczerze ... co się stało z Charlene ? ... hehehehe ... ja wiem , ale wam jeszcze nie powiem XD

niedziela, 2 czerwca 2013

Plakaty Pisadła

Tak tak , miało nie być innych postów poza TCM ale i tak się nie wrobiłam z dzisiejszym więc dam wam co innego . 
Swego czasu obiecałam wam trailer ale z powodu pewnych problemów nie mogłam go zrobić . Mam natomiast dwa plakaty i szkic .