(dla jasności : takimi kreskami ____ oddzielam scenki z różnymi ludźmi (na przykład : scenka z Britt ___ scenka z Charlene ) , takimi ... wspomnienia (np. scenka z Charlene ... wspomnienie Charlene ) a zwykłymi kilkoma pustymi linijkami scenki z tymi samymi postaciami , lecz dziejące sie później .
- Nigdzie jej nie ma - oznajmił Szymon gdy późnym wieczorem wrócili do domu . Reszta wiewiórek oczekiwała ich w salonie , ale teraz wyraźnie posmutnieli .
- Nigdzie jej nie ma - oznajmił Szymon gdy późnym wieczorem wrócili do domu . Reszta wiewiórek oczekiwała ich w salonie , ale teraz wyraźnie posmutnieli .
- Gdzie szukaliście ? - spytała Eleonora robiąc im gorącą herbatę .
- Wszędzie : parki , ulice , pod szkołą , na dworcu , w centrum , pytaliśmy koleżanki , przypadkowych ludzi , nikt nic nie wie - Dave usiadł na kanapie obok Teodora i Żanety - Wy nie macie pomysłu gdzie może być ?
- Mówiliśmy już że nie - powtórzyła smutno Żaneta , a Teodor oparł sie o jego ramię
- Znajdzie sie na pewno , może jutro ? ... Tylko co ona zrobi w nocy ...
Eleonora przyniosła im herbaty . Szymon usiadł na fotelu , a ona przysiadła sie na oparciu kanapy
- Teo ma rację - stwierdziła - Brittany nie jest głupia i na pewno prędko do nas wróci .
- Gdzie jest Alvin ? - spytał Szymon rozglądając się - Wszedł przecież z nami
- W swoim pokoju .
Szymon zapukał do drzwi , jednak nikt mu nie odpowiedział . Przystawił ucho do drzwi i zaczął nasłuchiwać , po chwili usłyszał szelest . Cicho otworzył drzwi .
Alvin leżał z twarzą wbitą w poduszkę . Słyszał że Szymon wszedł , ale nie odzywał się . Usiadł obok brata i położył mu dłoń na ramieniu .
- Znajdzie się - powiedział cicho . Nie zapalali światła , nie odzywali się , nawet nie patrzyli na siebie . Po prostu każdy z nich myślał .
Szymon nie starał sie spojrzeć Alvinowi z twarz - wiedział że ten długo mu tego nie daruje , jeśli zobaczy go w tym stanie .
____
Charlene błąkała się po ulicach miasta . Nie wiedziała za dobrze dokąd iść , a obcobrzmiące szyldy i dziwny , wszechobecny język wcale jej tego nie ułatwiały . Z informacji podanych przez uczynną recepcjonistkę dowiedziała sie przynajmniej tego że pomyliła samoloty . Była to dość dziwna sytuacja , i mimo że minęło już sporo czasu Charlene wzdrygała się na samo wspomnienie .
...
- Przepraszam ? - zagadnęła po angielsku panią stojącą za kontuarem .
- Tak ? - odpowiedziała jej nieco zdziwiona (lecz przynajmniej w jej języku) recepcjonistka mierząc ją wzrokiem
- Co to za miasto ? - spytała Charlene pokazując na ogromne okno . Widok zdecydowanie nie przypominał Vegas , w którym miała nadzieję sie znaleźć . Zapytana zdziwiła się jeszcze bardziej , ale opanowała się i odpowiedziała .
- To Warszawa . Stolica Polski . - dodatkowo wskazała Polskę na mapie wiszącej za nią . Nagle zauważyła dziwną minę dziewczyny - Czy wszystko w porządku ? - spytała zaniepokojona . Charlene pokiwała głową i starała sie zamknąć buzię (nie pamiętała nawet kiedy ją otworzyła ) .
- Tak ... - szepnęła i oddaliła się o kilka kroków .
- Moi znajomi są w Stanach ... A ja w Polsce ... - powiedziała do siebie patrząc na panoramę Warszawy .
- Tym razem przesadziłam ... GDZIE JEST BRITTANY ?!
....
Minęło kilka godzin a Charlene dalej nie wiedziała gdzie iść i co robić : czy szukać Britt (przetrząsnęła wszystkie prawdopodobne miejsca na lotnisku ale nie było jej tam ) czy myśleć o sobie . Bała się zatrzymać , więc szła i szła , nie wiedziała nawet gdzie . Zabłądziła teraz do mniej ciekawej części miasta - znajdowały się tu głównie bloki mieszkalne . Charlene minęła je i szła dalej . Teraz jej oczom ukazał się inny obraz : gromadka dzieciaków ganiała się na placu zabaw . Kilka dziewczynek huśtało się na huśtawkach , ktoś wisiał do góry nogami na drabinkach . Charlene uśmiechnęła się ciepło . Nawet tu , na obcej ziemi , znalazła coś co budziło wspomnienia .
...
- Mamo ? Mamo !
Mała Charlene wyjrzała z krzaków . Na placu było już ciemno , powinny wracać do domu , ale nigdzie nie widziała matki .
- Mamo ! Gdzie jesteś ?!
Victoria stała przy ogrodzeniu i szeptem kłóciła się z jakimś mężczyzną który wyglądał na bardzo zagniewanego . Miał czerwoną twarz i wymachiwał rękami wykrzykując coś , Victoria starała się go uspokajać . Charlene nie słyszała z tej odległości o czym mówią , lecz instynktownie cofnęła sie w krzaki . Wiedziała już , że gdy mama załatwia jakieś swoje sprawy to nie wolno jej przeszkadzać . Po paru minutach zły człowiek poszedł sobie , a Victoria zaczęła rozglądać sie za córką .
- Charlie ? - zawołała . Dziewczynka uśmiechnęła sie i wybiegła do niej .
- Tu jestem ! - krzyknęła i przytuliła się do mamy , która wzięła ją na ręce .
- Chcesz sie jeszcze bawić czy idziemy do domu ? - spytała Victoria , ale widząc że Charlene ziewa roześmiała się i stwierdziła - Nawet nie wiem która godzina , nie wzięłam zegarka , ale coś czuję że powinnaś iść spać .
Charlene chciała pokręcić głową , ale zamiast tego oparła się o ramię mamy i pozwoliła się wynieść z placu zabaw . Po chwili jednak wylądowała na ziemi i szła trzymając mocno rękę Victorii .
...
Charlene stała właśnie obok takich krzaków . Wydeptana naokoło trawa świadczyła o tym , że tutejsze dzieci też lubią sie tu bawić . Nagle jakaś dziewczynka rozpędzona niemal na nią wpadła , Charlene w ostatniej chwili uskoczyła . Dziecko pobiegło dalej , nie zwracając na nią najmniejszej uwagi .
Charlene pokręciła się jeszcze trochę i wyszła z placu zabaw . Ruszyła przed siebie . Nie miała tu już nic do roboty .
Godzinę później siedziała na ławce w parku minęła ją młoda kobieta z małą dziewczynką . Trzymały się za ręce , a mała ciągnęła opiekunkę za rękaw marudząc że chce jej sie jeść , na co ta odpowiedziała że zaraz coś kupią . Rozbudzone wspomnienia Charlene podsunęły jej przed oczy kolejny obraz
...
- Coś bym zjadła - stwierdziła Charlene gdy z mamą mijały budkę z fastfoodami .Victoria zerknęła na cennik , po czym podsadziła córkę by też mogła zobaczyć .
- A co byś chciała ? - spytała uśmiechając się . Charlie usiłowała coś przeczytać , ale litery były zbyt rozmazane by czterolatka * mogła cokolwiek odczytać .
- Ty coś wybierz - powiedziała w końcu i zadrżała bo nagle zawiał zimny wiatr . Był już listopad , i mimo że cały dzień był miły i ciepły , noc zapowiadała się chłodna . Victoria zapięła jej kurtkę pod szyję i zamówiła dwie zapiekanki .
- Dzisiaj zjemy kolacje na mieście - powiedziała . Charlene pokiwała głową i poczekała aż mama zapłaci za jedzenie i poda jej jedną zapiekankę zawiniętą w papier . Ładnie pachniała , parowała na powietrzu , grzała w ręce . Dziewczynka zaczęła dmuchać i ostrożnie gryźć - zdarzyło jej się oparzyć gorącym jedzeniem i wiedziała że nie jest to przyjemne .
- Czy jutro idziesz do pracy ? - spytała mamę .
- Nie
- A pojutrze ?
- Też nie . Mam urlop ... i może już na zawsze .
Charlene aż zatrzymała się w miejscu
- Nie ! Dlaczego ? Przecież to idealna praca , ja kiedyś też tam będę pracowała ... z tobą !
____________________
* tak , Charlene umiała trochę czytać gdy miała cztery lata XD miała ambitną mamusię ;)
PS: Musze napisać fanfic o Viktorii -.- i małej Charlie :3
- Znajdzie się - powiedział cicho . Nie zapalali światła , nie odzywali się , nawet nie patrzyli na siebie . Po prostu każdy z nich myślał .
Szymon nie starał sie spojrzeć Alvinowi z twarz - wiedział że ten długo mu tego nie daruje , jeśli zobaczy go w tym stanie .
____
Charlene błąkała się po ulicach miasta . Nie wiedziała za dobrze dokąd iść , a obcobrzmiące szyldy i dziwny , wszechobecny język wcale jej tego nie ułatwiały . Z informacji podanych przez uczynną recepcjonistkę dowiedziała sie przynajmniej tego że pomyliła samoloty . Była to dość dziwna sytuacja , i mimo że minęło już sporo czasu Charlene wzdrygała się na samo wspomnienie .
...
- Przepraszam ? - zagadnęła po angielsku panią stojącą za kontuarem .
- Tak ? - odpowiedziała jej nieco zdziwiona (lecz przynajmniej w jej języku) recepcjonistka mierząc ją wzrokiem
- Co to za miasto ? - spytała Charlene pokazując na ogromne okno . Widok zdecydowanie nie przypominał Vegas , w którym miała nadzieję sie znaleźć . Zapytana zdziwiła się jeszcze bardziej , ale opanowała się i odpowiedziała .
- To Warszawa . Stolica Polski . - dodatkowo wskazała Polskę na mapie wiszącej za nią . Nagle zauważyła dziwną minę dziewczyny - Czy wszystko w porządku ? - spytała zaniepokojona . Charlene pokiwała głową i starała sie zamknąć buzię (nie pamiętała nawet kiedy ją otworzyła ) .
- Tak ... - szepnęła i oddaliła się o kilka kroków .
- Moi znajomi są w Stanach ... A ja w Polsce ... - powiedziała do siebie patrząc na panoramę Warszawy .
- Tym razem przesadziłam ... GDZIE JEST BRITTANY ?!
....
Minęło kilka godzin a Charlene dalej nie wiedziała gdzie iść i co robić : czy szukać Britt (przetrząsnęła wszystkie prawdopodobne miejsca na lotnisku ale nie było jej tam ) czy myśleć o sobie . Bała się zatrzymać , więc szła i szła , nie wiedziała nawet gdzie . Zabłądziła teraz do mniej ciekawej części miasta - znajdowały się tu głównie bloki mieszkalne . Charlene minęła je i szła dalej . Teraz jej oczom ukazał się inny obraz : gromadka dzieciaków ganiała się na placu zabaw . Kilka dziewczynek huśtało się na huśtawkach , ktoś wisiał do góry nogami na drabinkach . Charlene uśmiechnęła się ciepło . Nawet tu , na obcej ziemi , znalazła coś co budziło wspomnienia .
...
- Mamo ? Mamo !
Mała Charlene wyjrzała z krzaków . Na placu było już ciemno , powinny wracać do domu , ale nigdzie nie widziała matki .
- Mamo ! Gdzie jesteś ?!
Victoria stała przy ogrodzeniu i szeptem kłóciła się z jakimś mężczyzną który wyglądał na bardzo zagniewanego . Miał czerwoną twarz i wymachiwał rękami wykrzykując coś , Victoria starała się go uspokajać . Charlene nie słyszała z tej odległości o czym mówią , lecz instynktownie cofnęła sie w krzaki . Wiedziała już , że gdy mama załatwia jakieś swoje sprawy to nie wolno jej przeszkadzać . Po paru minutach zły człowiek poszedł sobie , a Victoria zaczęła rozglądać sie za córką .
- Charlie ? - zawołała . Dziewczynka uśmiechnęła sie i wybiegła do niej .
- Tu jestem ! - krzyknęła i przytuliła się do mamy , która wzięła ją na ręce .
- Chcesz sie jeszcze bawić czy idziemy do domu ? - spytała Victoria , ale widząc że Charlene ziewa roześmiała się i stwierdziła - Nawet nie wiem która godzina , nie wzięłam zegarka , ale coś czuję że powinnaś iść spać .
Charlene chciała pokręcić głową , ale zamiast tego oparła się o ramię mamy i pozwoliła się wynieść z placu zabaw . Po chwili jednak wylądowała na ziemi i szła trzymając mocno rękę Victorii .
...
Charlene stała właśnie obok takich krzaków . Wydeptana naokoło trawa świadczyła o tym , że tutejsze dzieci też lubią sie tu bawić . Nagle jakaś dziewczynka rozpędzona niemal na nią wpadła , Charlene w ostatniej chwili uskoczyła . Dziecko pobiegło dalej , nie zwracając na nią najmniejszej uwagi .
Charlene pokręciła się jeszcze trochę i wyszła z placu zabaw . Ruszyła przed siebie . Nie miała tu już nic do roboty .
Godzinę później siedziała na ławce w parku minęła ją młoda kobieta z małą dziewczynką . Trzymały się za ręce , a mała ciągnęła opiekunkę za rękaw marudząc że chce jej sie jeść , na co ta odpowiedziała że zaraz coś kupią . Rozbudzone wspomnienia Charlene podsunęły jej przed oczy kolejny obraz
...
- Coś bym zjadła - stwierdziła Charlene gdy z mamą mijały budkę z fastfoodami .Victoria zerknęła na cennik , po czym podsadziła córkę by też mogła zobaczyć .
- A co byś chciała ? - spytała uśmiechając się . Charlie usiłowała coś przeczytać , ale litery były zbyt rozmazane by czterolatka * mogła cokolwiek odczytać .
- Ty coś wybierz - powiedziała w końcu i zadrżała bo nagle zawiał zimny wiatr . Był już listopad , i mimo że cały dzień był miły i ciepły , noc zapowiadała się chłodna . Victoria zapięła jej kurtkę pod szyję i zamówiła dwie zapiekanki .
- Dzisiaj zjemy kolacje na mieście - powiedziała . Charlene pokiwała głową i poczekała aż mama zapłaci za jedzenie i poda jej jedną zapiekankę zawiniętą w papier . Ładnie pachniała , parowała na powietrzu , grzała w ręce . Dziewczynka zaczęła dmuchać i ostrożnie gryźć - zdarzyło jej się oparzyć gorącym jedzeniem i wiedziała że nie jest to przyjemne .
- Czy jutro idziesz do pracy ? - spytała mamę .
- Nie
- A pojutrze ?
- Też nie . Mam urlop ... i może już na zawsze .
Charlene aż zatrzymała się w miejscu
- Nie ! Dlaczego ? Przecież to idealna praca , ja kiedyś też tam będę pracowała ... z tobą !
____________________
* tak , Charlene umiała trochę czytać gdy miała cztery lata XD miała ambitną mamusię ;)
PS: Musze napisać fanfic o Viktorii -.- i małej Charlie :3
Super <3333 Super po prostu git ;D Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;**
OdpowiedzUsuńpo co pisać skoro nikt nie czyta -.-
UsuńJa czytam, a od mojego ostatniego wejścia doszlo 1000 wejść /mialo się szlaban/ a plalqty pisadla - boskie. A propos pisadła, bedę mogla jeszcze w tym pobrudzić ręce, jak juz napiszesz swą ulubioną scenę?
OdpowiedzUsuńJanette:3
wejdź na gg to pogadamy o tym ;)
Usuńmam ci coś do zaproponowania
Super! Inaczej nie umiem tego ująć.
OdpowiedzUsuńKociara
ten rozdział szczerze powiedziawszy o wiele bardziej podoba mi się od poprzedniego :D Good job!;)
OdpowiedzUsuń