niedziela, 23 czerwca 2013

The Chipmunk Musical II - Akt IV 1/2 - Przeszłość

Ale wstyd ! Ze średniej dziennych wejść wynoszącej 150 spadłam na marne 45 > < 
No dobra dobra , wiem że to moja wina , ale ... ok , nie mam siły ani konceptu do tłumaczenia się :\ macie nowy rozdział i nie marudzić tylko wchodzić mi częściej i komentować (czuję sie jak na początku pisania bloga ... to nie jest miłe uczucie bynajmniej -.- ) 

_____________________________

Zbliżał się wieczór . Charlene wciąż nie wiedziała gdzie idzie . Przez przypadek skręciła na obrzeża miasta * i teraz rozglądała się niepewnie między ... cóż , barakami . Szare , brudne bloki o poniszczonych chodnikach i potrzaskanych drzwiach . Kilkoro zabiedzonych dzieci huśtających się na trzepaku mimo później pory . Charlene nagle poczuła jakieś uderzenie ciepła, jak zastrzyk energii . Czuła się pewnie w tych ciasnych , szarych zaułkach . To był jej dom . 
Uśmiechnęła się ciepło . Nie sądziła że znowu znajdzie się w takim miejscu . Gdy trafiła do Las Vegas , całymi dniami poszukiwała rodzinnego osiedla , lecz okazało się że już nie istnieje . Był to dla niej ciężki cios - całe swoje życie tęskniła za tym miejscem , a gdy w końcu do niego powróciła , okazało się że już go nie ma , że się spóźniła . Dla niej tamte obrzeża były niemal miejscem świętym - tam mieszkała jej matka , tam uczyła ją pierwszych piosenek , tam po prostu żyła przez swoje ostatnie dni . A teraz , zupełnie w obcym świecie , znalazła coś czego szukała . 
Pewnym krokiem skręciła w lewo . Nie wiedziała za dobrze gdzie idzie, ale nie martwiła się już . Czuła że w znajomym jej otoczeniu , nic się jej nie stanie . 
 Słońce już zaszło , na niebie pokazywały się gwiazdy . Nawet tu , w tym szarym świecie , lśniły tak jasno i pięknie jak zawsze . Jedna z nich świeciła wyjątkowo jasno ... tuż nad nią ...  dziewczyna poczuła że łzy spływają jej po policzkach . 

...

- Mamo ? 
- Tak ? 
- A po co istnieją gwiazdy ? 
- Po to żeby wędrowcy mogli trafić do domu . Każdy gdzieś ma swoją gwiazdkę a ta świeci nad jego miejscem w świecie .
- Na prawdę ?
- Tak . I gdy ten wędrowiec wróci do domu to w nim odnajdzie rodzinę ... ukochaną osobę ... a nawet jeśli nikt tam nie powie mu ,, Dzień Dobry ! '' to on i tak będzie szczęśliwy w swoim domu , a wiesz czemu ? 
- Wiem . Bo tam znajdzie swoje wspomnienia . 
- I one osłodzą mu wszystko : biedę , chłód , samotność . Wędrowiec nigdy nie będzie samotny pod swoją gwiazdą , na swoim miejscu . 
- On będzie bardzo , bardzo szczęśliwy prawda mamusiu ? 
- Tak Charlie ... bardzo szczęśliwy 

...

- Tak bym chciała znaleźć swoje miejsce mamo ... - szepnęła Charlene stając nagle na zarośniętym chodniku i wpatrując się w gwiazdy - Gdziekolwiek jest , jak daleko musiałabym iść ... zaprowadź mnie tam ! 
I nagle usłyszała coś ... piosenkę ?
- I'm nothing special, in fact I'm a bit of a bore 
Znała ją . Doskonale znała ! Ale ten głos ... gdzie ona mogla go słyszeć ? Wyraźnie śpiewała to mała dziewczynka 
- If I tell a joke, you've probably heard it before
 Charlene niepewnie zaczęła iść w stronę , z której dobiegał ją ten głosik . Był słodki i silny jednocześnie . 
-But I have a talent, a wonderful thing
'Cause everyone listens when I start to sing 
 I'm so grateful and proud
All I want is to sing it out loud
Charlene ze zdumieniem zauważyła że drży . Ten głos ... ten głos , gdzie ona mogła go słyszeć ?! Biegła teraz . Głos dobiegał z małego podwórza zarośniętego krzakami . Charlene ukryła się w nich i starając się nie szeleścić , wyjrzała . To co zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach . 
- Boże święty ... to dziecko ... to ... to ja ! -szepnęła do siebie - Tyle razy widziałam siebie w lustrach mamy , pamiętam przecież . 
Podwórze zagracone było rozmaitym żelastwem , a na górze starych opon stała mała , na oko 5-letnia dziewczynka i śpiewała . I to jak ! Wznosiła szczupłe ramionka do gwiazd i śpiewała z takim przejęciem , jakby stała przed tysięcznym tłumem . Złociste włoski powiewały na wieczornym wietrze , oczy jej błyszczały , policzki się zaróżowiły . 
- So I say
Thank you for the music, the songs I'm singing
Thanks for all the joy they're bringing
Who can live without it, I ask in all honesty
What would life be?
Without a song or a dance what are we?
So I say thank you for the music
For giving it to me
 Charlene trzęsła się . Nie mogla uwierzyć w to co widzi . Oto o kilka merów przed nią , na małym podwórzu , tak podobnym do jej własnego , w tej jakże znajomej dzielnicy , stała młodsza ona ! 
- To musi być przewidzenie ... Boże , jak ona śpiewa ! 
- Mother says I was a dancer before I could walk
She says I began to sing long before I could talk
Charlene miała jednocześnie wielką ochotę przyjrzeć się dziecku z bliska lecz za nic nie wyszła by ze swojej kryjówki . Chciała słuchać jej dalej i dołączyć sie do niej . Zamiast tego , stała oniemiała w tych krzakach i tylko z osłupieniem przyglądała sie bawiącemu sie dziecku . 
- And I've often wondered, how did it all start?
Who found out that nothing can capture a heart 
- Co się ze mną dzieje ?! - przywołała sie do porządku - Dziecka się boję ?! Ooo , nie boje się ! Już wychodzę !
-Like a melody can?
Well, whoever it was, I'm a fan 
Dziewczynka urwała nagle przestraszona i obróciła się . W ciemności zabłyszczały błękitne oczy. Charlene poczuła że się przewraca .

...
- Będziesz nienawidzić Brittany Miller 
- Będę nienawidzić ...
- Zniszczysz ją ... tylko ją ... zawsze będziesz ją nienawidzić ! 
- Zawsze ...
- A twoja nienawiść minie gdy zobaczysz cudze oczy w swojej twarzy ! Pamiętaj ! Cudze oczy w swojej twarzy
- Cudze oczy  ...  mojej twarzy ...
- Tak . Teraz policzę do trzech , a gdy się obudzisz , nie będziesz pamiętała o tej rozmowie ... raz ... dwa ... TRZY ! 

...

- Hej ! Hej ! Dziewczynko ! Wszystko w porządku ?
Charlene powoli odzyskiwała ostrość widzenia .
- Gdzie jestem ? - wydukała niepewnie . Pochylała się nad nią starsza lecz wciąż dość ładna kobietka z zatroskanym wyrazem twarzy .
- Jesteś w moim mieszkaniu , córka powiedziała że zemdlałaś na podwórku więc zawołała mnie - pospieszyła z wyjaśnieniami . Charlene zdjęła sobie kompres z czoła i rozejrzała się . Pokoik w którym leżała był nieduży , z krzywymi ścianami , ale schludny i przyjemny . Na ścianie wisiał krzyż , obok jakieś makatki z wyhaftowanymi obcojęzycznymi hasłami . Charlene widziała ten język pierwszy raz w życiu .
- W jakim to języku ? - spytała grzecznie wskazując jedną z makatek .Kobieta obróciła się i uśmiechnęła
- Po polsku . Jesteśmy w końcu w Polsce .
Charlene poczuła że kręci jej się w głowie .
- Że GDZIE jesteśmy ? - spytała już mniej grzecznie .
- W Polsce - powtórzył ktoś wysokim głosikiem . Dziewczyna obróciła się . Nieco dalej na stołku siedział jej mały sobowtór i kiwał nogami . Charlene poczuła że znowu się przewraca .

___


Michael ze złością trzasnął klapką telefonu .
- Mam ochotę wywalić ten złom w kałużę - odezwał sie patrząc na wszystkich z pod byka . Nina przeliczała akurat pieniądze w portfelu . Gothel goniła Harvay'a a Jim panikował .
- Gdzieonajestgdzieonajestgdzieonajest?! - mamrotał kręcąc się po płycie lotniska .
- Jak masz zamiar się do niej dodzwonić skoro ma wyłączony telefon ? - spytała Lola .





* no ... tak jakby nie do końca orientuję sie w geografii Warszawy :/ przyjmijmy że to po prostu ,, miasto ''

4 komentarze:

  1. Wow ! Super <3333 To jest nieziemskie <>.<> Czekam na kolejny rozdział, tak jak zawsze xD ;*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu uwielbiam ten rozdział! Czekam na następny.
    Kociara

    OdpowiedzUsuń
  3. rety! jaki niespodziewany zwrot akcji! :O zaskoczyłaś mnie, nie powiem...
    masz przynajmniej stałych czytelników, takich jak my, co cię wspierają :) Uszy do góry, czekamy na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niom :3 nowe OC (ciekawostka - ta mała , w moim pisanym aktualnie fanficu jest już dorosłą kobietą i ma 2 dzieci ... jak ja ją lubię <333 ;) ) , stara Charlene i ... no jeszcze będą niezłe cyrki , to jeszcze nie koniec niespodzianek ;]

      Usuń