Pozwalacie
wybrać? Oh kochane wy ^^ Ok., więc ja proponuje wielki mix. Wszystkiego po
trochu J
Alviene
upewniwszy się że Charlene odeszła powolutku sięgnęła do kieszeni i wyjęła jej zawartość. Lśniąca broszka z rubinowym
kamieniem zaparła jej dech w piersiach. Alviene nigdy nie widziała takiego
cudeńka. Tym bardziej zastanawiała się dlaczego obca dziewczyna podarowała mu takie cudu. Ale zaraz, nie do końca obca.
Alviene nieznała jej ale czułą jakby przyjaźniły się od dawna. Przyjrzała się
broszce jeszcze raz. Rubinowy kamień i małe złote listeczki. Niby zwykła rzecz,
ale Alviene postanowiła jej strzec jak… No właśnie, jak co?
Charlene
przyglądała się scenie zza drzewa. ,,Twoja kolej’’ pomyślała. Ale wiedziała że
najpierw musi pogadać z Ruby.
Rzeczona
wiedźma siedziała sobie w starym garażu pod czujnym okiem Kota. Rozmyślała o
swojej przeszłości. A o jej przeszłości można by napisać książkę. Grubą i ciekawą książkę.
Pamiętała
jakby to było wczoraj. Zwykle wiedźmami zostają sieroty, dzieci ulicy, pozbawione
środków do życia i matczynej miłości. Ale nie Ruby (wtedy jeszcze Charlotte
Jones) Ona miała wszystko. Tata biznesmen, właściciel ogromnej fabryki, mimo
wszystko dla rodziny zawsze miał czas, kochająca mama zawsze w domu.
Roześmiana, znająca życie gotowa zawsze służyć radom. Dwie oddane przyjaciółki,
Elizabeth i Tammy, młodsza siostra, starszy brat, świetne oceny, mały piesek
rasy York*. Żyć nie umierać co nie? Otóż nie. Każda z wymienionych wyżej osób
była dobra i miała w sobie mnóstwo miłości,
z panem Pimpusiem na czele. Każda z wyjątkiem Charlotte, która choć
wychowana w atmosferze o jakiej każdy marzy, była zła do szpiku kości. Około
dwa lata temu zło zaczęło się uwalniać. Charlotte była opryskliwa i nieznośna,
ale świat wokół wierzył że to tylko dorastanie i te sprawy. Ale nie. Uciekła z
domu. Tak nagle. Nie przemyślała tego. Po Prost dzień przed Wielkanocą
wyskoczyła przez okno i pobiegła przed siebie. Wtedy go spotkała, Wysoki jego mość,
typowy dżentelmen w czarnym cylindrze, z monoklem i idealnymi manierami. Tak
się jakoś stało że zainteresował się tym rudym chytrym dzieckiem. Zawarł z nią
pakt, którego każda szanująca Się osoba, wystrzegała się jak ognia. Pakt dawał
Ruby życie wieczne i moce nadprzyrodzone. Ale… w tym świecie nic za darmo. Miała
załatwić Baltazarowi 7 niewinnych dusz. Miała rok. Rok Mijał a ona… nie miała
nikogo. No prawie, dzięki tej szurniętej i naiwnej Charlene . Pięć dusz z
łatwością stało się własnością Baltazara. (w pewnym sensie) Ale jeszcze dwóch
brakowało. Weźmie tego… tą dziewczynę i …. Charle.
Głupio
tak zdradzać wspólniczkę ale Ruby nie miała skrupułów. Rozmyślanie przerwała
jej Charlene.
-Słuchaj,
a dostarczenie dziewczyny jest konieczne:?
-Absolutni.
Znikaj i nie wracaj bez niej!
Charlen
biegła. Zobaczyła Alviene zmyśloną. Siedziała na huśtawce zamyślona.
Żaneta
w tym czasie przebudziła się w podobnej scenerii do Britt. Las, cisza i szare
niebo. Z tą różnicą że obudziła się na drzewie. Usłyszała wycie w oddali.
Pomyślała o wilkach, i w tym momencie zamarłą, stało przed nią coś. Coś
wyglądało jak koza. Było całe z piasku i miało niebezpiecznie ostre rogi.
Żaneta postanowiła spróbować dyplomacji. Zaczęła delikatnie przywitaniem i
przedstawieniem się. Nic to jednak nie dało. Piaskowa-koza zaczęła uderzać w drzewo z całych sił. Żaneta
choć nie była dobra w te klocki, musiała zdać się na sprawność fizyczną..
Musiała skakać z drzewa na drzewo. Zastanawiała się czy to kiedyś się skończy.
W pewnym momencie pojawiło się światełko w tunelu. Rzeka! Wystarczyło
przeskoczyć z drzewa na którym się znajdowała na drzewo po drugiej stronie. Ale
koza stała tuż pod nią. Jeden niewłaściwy ruch i będzie musiała zdać się na
łaskę potwora. Ostrożnie doszła do końca gałęzi. Od tego skoku zależało jej
życie. Chwila napięcia. Z całych sił odbiła się od drzewa i poleciała. Lot nie trwał
długo. Po chwili biedna Żaneta mogła zejść z drzewa i pomachać kozie. Jednak
jak miała w zwyczaju wykazałą się niezdarnością i schodząc upadłą boleśnie. Za
sobą usłyszała śmiech. Bała się odwrócić.
Britt
obudził śpiew. Cichutki ale śpiew. Zadziwiona wsłuchała się.
,,Where is the moment
we needed the most?
You kick up the leaves and the magic is lost
They tell me your blue skies fade to grey
They tell me your passion's gone away
You kick up the leaves and the magic is lost
They tell me your blue skies fade to grey
They tell me your passion's gone away
And I can’t need no
carryin' on ‘’
Teodor?
Zapytała sama siebie. Wyjrzała przez okno domku i zawiodła się widząc papugę
siedzącą na gałęzi. Śpiewała identycznie jak Teodor.
-Potrafisz
mówić ptaszku?
-Naturalnie
– odpowiedziała papuga głosem angielskiego dżentelmena –w czym mogę Ci służyć
panienko?
-Mogę
Cię zapytać gdzie nauczyłeś się tej piosenki.
-Z
chęciom panience pokaże.
Na
polance na której się znaleźli siedział sobie Teoś i podśpiewywał.
Zajadał
jagody , które najwyraźniej znalazł w lesie. Britt ucieszyła się. Teodor również. Papuga również.
-Czy państwo
jesteście parą?
-Nie! –
odpowiedziało szczerze oburzone towarzystwo.
- Naturalnie.
Panicz wygląda na szczęśliwego a panienka jak widzę tęskni. Nie wiem za kim ale
tęskni tak że aż przykro patrzeć
Wiatr
łagodnie łaskotał twarz Charlene. Siedziała sama na ławeczce w parku. Spojrzałą
w niebo. Nie zobaczyła chmur. Spojrzałą
więc na zdjęcie wyświetlające się teraz na ekranie jej telefonu. Przedstawiało
ją i Alvina kiedy byli jeszcze młodzi. W sensie mali. Nienawidziła się za to że zniszczyła mu życie
i postawiła w tak trudnej sytuacji.
Zaniechała próby porwania Alviene i zostawiła ją na huśtawce. Poczuła
impuls. Pobiegła w stronę huśtawki. Ale Alviene tam nie było.
Teodor i Britt siedzieli przy ognisku i
rozmawiali z papugą.
Pisało
miało być dłuższe ale komputer mi siada więc boje się że w każdej chwili może się potegować L
No to
dobra
1.
Czym było coś za Żanetą?
2.
Papuga wie gdzie są i
jak się stąd wydostać
3.
Gdzie jest Szymon?
4.
Co zdecyduje Alviene?
*Kocham te kudłacze <3
** Kius Ju
had a Bad dej
Ju tajking
on dałn
Ju sing a
sad song dżust turn it erałnd!
Ju sej ju don’t noł
Ju tel mi don’t laj
Ju work At
a smail and ju go for a raid
Ju had a
bad dej
De kamera
don’t laj
Ju koming
bak dałn and ju rilli don’t maid
Ju had a
bad dej
Ju had a
bad deeeeeeeeeeeeeej! <3
jezu nie wiem O.o trudny wybór, ja bym dała wszystko xd
OdpowiedzUsuńjestem za 1 ;>
oczywiście że 4
OdpowiedzUsuń4 ;D
OdpowiedzUsuńno weźcie no xD zaś zostanę sama :p
OdpowiedzUsuńja też zgłaszam 1 ;)
OdpowiedzUsuń4 i tylko 4
OdpowiedzUsuńczwureczka
OdpowiedzUsuń4 ;)
OdpowiedzUsuń4 ( fanka numer jeden )
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń