środa, 17 kwietnia 2013

Pisadło XIX


Nie pytać czemu to ja dodaję Pisadło...

Dziękuję za zaufanie, mam nadzieję że was nie zawiodę :J

____________________

Charlenka: Wybaczcie że wtrącam się do twórczości Jean  ale pewien aspekt  trochę nie zgadzał się z moją wizją . Spokojnie , początek i zakończenie wciąż jest takie same , a musiałam wtrącić tu swoje 3 grosze żeby później mieć na czym  budować pewien wątek  ;)
Tak czy inaczej - enjoy !



-Boże! To Charlene!
-Siemka. Nie wiecie gdzie Alvin?
-Chyba Alviene. Straciłaś pamięć? - zapytała Eleonora, która zaczeła wątpić że to prawdziwa Charlene.
-Po****** cię? - tak, to na pewno była ona.
-Nie do końca...
-Brittany Miller to wredna d****a. Ma talent, ale to czysty przypadek.
Zazdroszczę jej ale się nie przyznam. Alvin to mój jedyny kumpel. Ale nie jestem w nim zakochana, ale on zasługuje na kogoś lepszego niż ta ruda.
Wygląda jak barbie.
-Ale dlaczego nam to mówisz?
-Nie zadawaj głupich pytań dowodzie że sport to nie zdrowie.
Żanetę i Elę zatkało. Charlene nigdy tak nie pyskowała. Wyglądała jakby mówiła to co myśli.
- Znowu? - Powiedziało coś z drzewa.
-Nie przeszkadzaj - odpowiedziała Charlene.
Ela spojrzała na Żanetę a Żaneta na Eleonorę. Wtf? Z drzewa zeskoczyła mała istotka. Miała bielutką sukienkę i jasne, bardzo jasne włosy. Spojrzała na nie przepraszająco. Szepneła coś żeby uciekały, ale one nie słuchały. W tym czasie Charlene rzuciła się na Elę i ugryzła ją. Do krwi. Boleśnie.
- Cholera - rzuciła anielska istota.
Ela piszczała, ale ta blond wiedźma nie puszczała ręki. Istotka, która była nie większa od dużego psa, wygladała jakby nikomu, nigdy nie potrafiła zrobić krzywdy. A jednak,  podeszła do Charlene i wymierzyła jej porządnego policzka. Ta, odskoczyła jak oparzona.
Odskoczyła, i jakby skóra jej odpadła. Okazało się, że jest drugą białą istotą, z tą różnicą, że jej włosy i sukienka były czarne.
Sykneła i uciekła w gąszcz. Dziewczynki stały jeszcze chwilę. Były tak zdzwione, że nie mogły się ruszyć. Biała istotka nie zwracała na nie uwagi, tylko złapała za ucho czarną. Pośpieszyła dziewczynkom z wyjaśnieniami.
-Cześć. Jesteśmy strażniczkami granic lasu. Ona jest swoistego rodzaju wampirem. A ja, ratuję was właśnie. Przed nią. Proszę - nacieła się bielutkim nożykiem. Z ranki, na jasnej skórze trysneła szkarłatna krew.
  Bielutkie stworzonko wzieło odrobinę na palec i posmarowało ranę Eli.
Rana zagoiła się niemal natychmiast.
-A teraz - zwróciła się do siostry - opowiesz ładnie co się stało.
- Sorry. Szłam sobie brzegiem lasu, a tu patrze, leży sobie ta taka co ją widziałyście.
-Dodam, że potrafimy przybierać różne kształty. A ona, dodatkowo potrafi spojrzeć ci w oczy i już wie kim jesteś i jak się zachowywać bedąc tobą. I dlatego spłatała wam tego głupiego figla.
-Przepraszam.
Żaneta milczała. Ela też.
Dowiedziały się, że są u kresu lasu. Żaneta wykorzystała sytuacje i spytała czy nie widziały Brittany i Teodora. Dowiedziały się tylko o Alvinie i Szymonie. Zadziwiające, to oznaczało, że są tu wszyscy. Ciekawe. Ela cieszyła się że to już koniec lasu. Ale Szymon i Alvin, choć trafili na sam brzeg lasu, musieli ten brzeg pokonać.

Zaczeło się niewinnie. Alvin zobaczył ludzi. Prawdziwych. Wyglądali jak rdenni mieszkańcy Afryki. Albo raczej jak amazonki, bo Alvin nie zobaczył ani jedengo chłopaka. Z tą różnicą, że amazonki były
godnym i poczciwym narodem, czasem bezwzględnym, ale nigdy nie okrutnym
dla przyjemności. A te tu, były i bezwzględne, i okrutne, i dzikie.
Jedna z nich podeszłą do niego. Miała przerażające oczy - jakby dwie
wielkie czarne dzury. Alvin odwrócił od niej wzrok, czuł że ta wpatruje się w niego mimo braku oczu . Przerażało go to . Szymek jednak
nie zdąrzył popatrzeć gdzie indziej i teraz drętwiał ze strachu , jak
zahipnotyzowany . Alvin zatrząsł nim szybko .
- Szymek ! Szyymonn ! Ocknij się ! JUŻ ! 
Szymek pokręcił nagle głową jakby dopiero co się obudził . 
- Co sie stało ? - spytał zdezorientowany 
- Nic , nic takiego ! Po prostu nie patrz im w oczy ! 
Pusto-oka zawołała bezgłośnie resztę kobiet, którym sprawnie udało
się pojmać chłopców. Jakąś godzinę potem byli w wiosce. Kobiety
przywiązały do drzewa. 
Nadszedł wieczór . Chłopcy uwiązani jak pieski nie wiedzieli co się
będzie działo dalej , gdy podeszła tamta przerażająca kobieta z drugą
u boku , w stroju ozdobionym czaszkami zwierząt i dziwnymi koralikami . 
,, Szamanka '' pomyslał Szymek . Kobiety spojrzały po sobie i
wymieniły słowa w jakimś starożytnym , zapomnianym języku , którego
chłopcy nie mogli zrozumieć . 
- Co one mówią ? - spytał szeptem Alvin 
- Nie mam pojęcia , nie rozumiem ich ! 
Nagle owa szamanka wyjęła z zanadrza tajemniczy woreczek i proszkiem z
niego sypneła im prosto w oczy . Następne co Szymon zapamiętał to
nagły ból głowy ... i ciemność ... 


Obudził się w jakiejś śmierdzącej piwnicy . Sam.  Leżało tam
mnóstwo różnych rzeczy : porwane książki (co dziwne , w jego języku )
, ubrania , nawet działający barometr. Wszystkie rzeczy pochodziły z
cywilizowanego świata . Szymek przejrzał je pobierznie , po czym
zauważył że światło dobiega z zatrakowanego okienka . Chciał do niego
podbiec lecz potknął sie o własne nogi - dopiero teraz zobaczył że są
związane . Ostrym kantem jakiegoś szklanego przedmiotu przeciął
roślinną linę i dostał się do okienka . Nie zobaczył wiele - jedynie
pogrążoną w ciemności wioskę i jasną łunę od ognia w oddali .
Szymon nie namyślał się wiele . Chwycił torbę która leżała z boku i
napakował ją tym , co według niego mogło się przydać . Wielkim
młotem wyłamał cienką kratkę i uciekł przez okno . Biegł przez
opustoszałą wioskę w stronę łuny , czuł że właśnie tam powinien
sie skierować . Nie pomylił się . 

Pierwsze co zobaczył po przedarciu sie przez gąszcz uschniętych krzaków
(,,czy w tym miejscu nie ma nic ... żywego i normalnego ? '' )
to gromada roztańczonych w dzikim tańcu kobiet . Wznosiły w niebo
dziwnie rzeźbione kije ozdobione różnymi dzwonkami i blaszkami i
tańczyły w rytm dziwacznej melodii granej przez gromadkę której nie
mógł stąd dojrzeć . Na podwyższeniu stała samotnie Szamanka i
opierała sie o dzidę zakończoną srebrym ostrzem które podbłyskiwało
od jasności ognisk rozpalonych w około . Jak pierścień otaczały ...
coś . Szymon nie widział co , więc mimo trudności wdrapał sie na
drzewo ... żeby omal nie spaść gdy zobaczył co takiego otaczały
ogniska . Dzikie kobiety tańczyły wokoło kamiennego ołtarza przystrojonego
dziwnymi ziołami i błyskotkami , obłożonego gotowym do podpalenia
drewnem . Na ołtarzu leżał skrępowany Alvin , chyba nieprzytomny ,
ponieważ nie wyrywał sie i miał zamknięte oczy . Co jakiś czas tylko
rzucał się jak przez sen . Rytm pieśni sie wzmagał coraz bardziej ,
kobiety zajęte swoim rytuałem nie zauważyły że zbierają sie nad nimi
czarne chmury . Ktoś wtoczył nagle wielki , biały posąg
przedstawiający kobietę z mieczem w dłoni i o dzikim spojrzeniu . Posąg
był ubrany w prawdziwe ubrania i obwieszony wojennymi trofeami , natomiast
jego stopy były całkiem czerwone jakby umazane czymś ... czyżby krwią ?
 Czy przed posągiem składano ofiary z żywych istot ?! Szymon opanował się i zeskoczył z drzewa lądując po kolana w piachu .
Należało ratować Alvina , ale jak ? Było ich zbyt dużo , a ta Szamanka
miała przy sobie z pewnością ten obezwładniający proszek . Jednak nie
miał wiele czasu na rozmyślania . Jedyne na co narazie wpadł to
przekraść się za ten upiorny posąg . Jak pomyślał tak zrobił .
Księżyc ledwo wyglądał zza chmur , wystarczająco jednak aby na ziemi
rysowały sie przerażające cienie przedziwnie powyginanych konarów drzew
i krzewów . Szymek najchętniej by zamknął oczy i uciekł , lecz nie
pozwolił sobie na to . Uparcie dąrzył do posągu . Kiedy do niego
dotarł zdziwił się nad jego ogromem - był o wiele , wiele większy niż
mu się zdawało ! . Przylgnął do niego starając się wyjrzeć w stronę
ołtarza ... i nagle gdzieś wpadł , gdzieś ... do środka ? Rozejrzał
się zdumiony . Oparł sie widać o materiał okrywający nogi posągu i
przez przypadek odkrył sekretne wejście do jego wnętrza ! W górę
prowadziła drabina po której się szybko wspiął . Po chwili siedział w
głowie boginki i wyglądał przez dziury w oczodołach . Szamanka
zbliżała się do Alvina z wielką pochodnią którą skierowała w
stronę drew . Lada moment kilka iskier mogło je zapalić i jeśli nie
spalić żywcem to nawet udusić dymem . 
- NIEEEE !!! - wrzasnął odruchowo Szymek z wysokości . Zapanowała cisza
, wszyscy spojrzeli zaklnieni w stronę posągu . Czyżby bogini sama sie
odezwała ? Kilka kobiet padło na kolana w przerażeniu . Szamanka
odsunęła dzidę i spoglądała ze strachem na posąg . Szymon zauważył
w tym swoją szanse i nerwowo siegnął do torby , po czym wyjął z niego
sfatygowany megafon . 
-NIE ZABIJAJCIE GO ! - krzyknął do megafonu , a jego głos odbijał sie
echem od pustego wnętrza  gigantycznej rzeźby robiąc poirunujące
wrażenie na kobietach . Teraz wszystkie klęczały i z głowami opartymi o
ziemię wydawały błagalne okrzyki . 
- ZDEJMIJCIE GO Z OŁTARZA ... - zaczał mówić ale dopiero teraz
zorientował sie że kobiety go nie rozumieją . Jak im to wytłumaczyć
... nagle przypomniał sobie o swoim zbiorze w torbie . Wyviągnął
stamtąd kilka petard i odpalił znalezionymi również zapałkami po czym
przez puste oczodoły (dobrze że żadna z nich nie patrzyła ! ) wyrzucił
kilka w niebo po czym wydał okrzyk . Jak na komendę wszytskie się
podniosły i zobaczyły burzowe chmury nad nimi . Prawdopodobnie
zainterpretowały je tak , jak chciał Szymon bo oddaliły się w popłochu
wciąż jeszcze skłając pokłony przed posągiem . Gdy oddaliły sie
wystarczająco daleko , Szymon zbiegł z góry i pognał na ołtarz ,
gasząc przy okazji wypalające sie ogniska . Alvin wciąż był
nieprzytomny . 
- Budź się , no obudź ! - potrząsnął nim lekko i zaczął szukać na
nim śladów jakiś obrażeń , lecz prócz otarć od liny nie było widać
niczego . Szymon prędko przeciął więzy i ponownie potrząsnął bratem
, który chyba wracał do żywych . 
- Co ... - zaczał ale Szymek nie pozwolił mu mówić 
- Później opowiesz , teraz wiejemy ! - powiedział szybko i pomógł mu
wstać , po czym bracia wbiegli w ciemny las . 
Gdy znaleźli się w odpowiedniej odległości, zobaczyli znak ,,Los
Demonos’’ Ten sam, który dziewczęta zobaczy niedawno.
- To co robimy – zapytał Alvin.
-Sam nie wiem… - powiedział Szymon. 

1. Pójdą  do Los Demones
2. Zapytają się wróbla, czy iść do Los Demones
3. Siądą i pomyślą.
4. Spotkają Lisa, który radzi gdzie szukać reszty

Wasza Pandzia :3 (+Charlenka))
-- 
;)

5 komentarzy: