- Ajć ! To ciaaaasnee ! -jęknęła Mattie kręcąc się jak w ukropie .
- No przestań sie wiercić jak wrzeciono ty dziocho ! - przemówiła z trybunału (zrobionego z krzeseł ) Brittany i zakomenderowała - Mocniej zawiąż ten gorset Eleonoro !
- Tak jest ! - Ela zasalutowała i zacisnęła tasiemki tak mocno , że Pudzian lepiej by nie potrafił . Panna młoda omal sie nie przewróciła (i nie połamała wszystkich żeber ) natomiast Żaneta spytała:
-Skąd macie ten gorset ?
A Brittany odpowiedziała
- Z internetu !
Eleonora zaczęła się chichrać jak diabeł wenecki , co było dość bez sensu bo nikt nie wiedział czemu .
Nagle do pokoju wbiegł Alvin
- Britt ! Britt ! Weź ty mi pomóż ! - zakrzyknął , na co Brittany odparła z piedestału wysokości
- O co chodzi ?
- Jaka jest różnica między słoniem a fortepianem ?! - odpowiedział i w tej samej chwili potknął sie i upadł na kolana przed Britt . Dziewczyny zaczęły się śmiać , a Żaneta odpowiedziała
- Taka sama jak to co łączy kruka i biurko !
Eleonora znowu zaczęła się chicholić co rozzłościło Brittany .
- Z czego ty sie do diabła śmiejesz ?!
- No bo ci ludzie przed ekranami sie uśmiechają !
- Co ty znowu gadasz ... - zaczęła mówić ale Żaneta złapała Eleonorę za ucho i wyprowadziła z pokoju mówiąc coś o paradoksie i czwartej ścianie .
Alvin dalej pokornie klęczał przed trybunałem , ale zaczynały go boleć kolana mimo że nie chciało mu sie wstawać .
- Ooo ! Ale z niego totalny uke ! - zawołał ktoś zza drzwi , na co ktoś odpowiedział
- Ale to drugie to dziewczyna ! Przestań sie doszukiwać we wszystkim ...
- Nie musisz mówić dalej , jeśli to dziewczyna to nie interesuje mnie to !
Jednak ten uroczy dialog nie doszedł do uszu Alvina i Brittany , która postanowiła sie zlitować i powiedziała że fortepian można zasłonić a słonia nie można zafortepianić .
- Eeej ! A kto mnie ubierze ?! - krzyknęła nagle Mattie
- Chwila , czyli tu jest nieubrana dziewczyna i ja jej nie zauważyłem ?! - Alvin zerwał się na równe nogi , lecz Brittany ogłuszyła go wyciągniętą zza pleców patelnią .
- I nie zauważysz - mruknęła wyciągając go za drzwi . Po chwili wróciły Żaneta i Eleonora .
- Czyli oni na serio ... - mówiła Ela ale Żaneta zatkała jej buzie i pokiwała głową . Po chwili grzecznie wróciły do duszenia panny młodej . Kiedy upinały jej welon wbiegła Lilly .
- A czemu ona taka blada ? - spytała widząc pannę młodą z trudem opierającą się o szafę z której dobiegł jakiś jęk na który nikt nie zwrócił uwagi . Ubieranie trwało .
- Zaraz , jak to szło ... coś nowego , coś starego , coś pożyczonego i coś niebieskiego ... pożyczona jest sukienka , nowe są rękawiczki (serio , były potrzebne ? ) a stare masz buty ... nie mamy nic niebieskiego ! -Eleonora zaczęła dramatyzować . Brittany przewróciła oczami i rzuciła im niebieską chusteczkę .
- Wsadź sobie do stanika , będzie sie liczyło ! - poradziła życzliwie .
- Um , przypominam wam że do tej sukienki nie zakłada się stanika ! - odpowiedziała Mattie - Same mi mówiłyście ...
- No to go załóż !
Gdy niebieski element został umieszczony , Mattie była gotowa a Żaneta pobiegła do swojego pianina . Goście na dole już czekali . Żaneta zaczęła grać marsz ślubny notorycznie myląc go z marszem pogrzebowym (one są takie podobne ! ) a do ołtarza prowadził Mattie jej starszy brat Ash (śmichy-chichy Eleonory ) . Kiedy Żaneta skończyła wyżywanie się na biednym pianinie okazało sie że księdzem jest ...
Konkurs !
Napiszcie własną kontynuację rozdziału w komentarzu ! Najciekawsza (czyli zawierająca najwięcej ducha bloga i dzisiejszego dnia ) zostanie nagrodzona artem ze specjalną dedykacją :3
Do dzieła !
- No przestań sie wiercić jak wrzeciono ty dziocho ! - przemówiła z trybunału (zrobionego z krzeseł ) Brittany i zakomenderowała - Mocniej zawiąż ten gorset Eleonoro !
- Tak jest ! - Ela zasalutowała i zacisnęła tasiemki tak mocno , że Pudzian lepiej by nie potrafił . Panna młoda omal sie nie przewróciła (i nie połamała wszystkich żeber ) natomiast Żaneta spytała:
-Skąd macie ten gorset ?
A Brittany odpowiedziała
- Z internetu !
Eleonora zaczęła się chichrać jak diabeł wenecki , co było dość bez sensu bo nikt nie wiedział czemu .
Nagle do pokoju wbiegł Alvin
- Britt ! Britt ! Weź ty mi pomóż ! - zakrzyknął , na co Brittany odparła z piedestału wysokości
- O co chodzi ?
- Jaka jest różnica między słoniem a fortepianem ?! - odpowiedział i w tej samej chwili potknął sie i upadł na kolana przed Britt . Dziewczyny zaczęły się śmiać , a Żaneta odpowiedziała
- Taka sama jak to co łączy kruka i biurko !
Eleonora znowu zaczęła się chicholić co rozzłościło Brittany .
- Z czego ty sie do diabła śmiejesz ?!
- No bo ci ludzie przed ekranami sie uśmiechają !
- Co ty znowu gadasz ... - zaczęła mówić ale Żaneta złapała Eleonorę za ucho i wyprowadziła z pokoju mówiąc coś o paradoksie i czwartej ścianie .
Alvin dalej pokornie klęczał przed trybunałem , ale zaczynały go boleć kolana mimo że nie chciało mu sie wstawać .
- Ooo ! Ale z niego totalny uke ! - zawołał ktoś zza drzwi , na co ktoś odpowiedział
- Ale to drugie to dziewczyna ! Przestań sie doszukiwać we wszystkim ...
- Nie musisz mówić dalej , jeśli to dziewczyna to nie interesuje mnie to !
Jednak ten uroczy dialog nie doszedł do uszu Alvina i Brittany , która postanowiła sie zlitować i powiedziała że fortepian można zasłonić a słonia nie można zafortepianić .
- Eeej ! A kto mnie ubierze ?! - krzyknęła nagle Mattie
- Chwila , czyli tu jest nieubrana dziewczyna i ja jej nie zauważyłem ?! - Alvin zerwał się na równe nogi , lecz Brittany ogłuszyła go wyciągniętą zza pleców patelnią .
- I nie zauważysz - mruknęła wyciągając go za drzwi . Po chwili wróciły Żaneta i Eleonora .
- Czyli oni na serio ... - mówiła Ela ale Żaneta zatkała jej buzie i pokiwała głową . Po chwili grzecznie wróciły do duszenia panny młodej . Kiedy upinały jej welon wbiegła Lilly .
- A czemu ona taka blada ? - spytała widząc pannę młodą z trudem opierającą się o szafę z której dobiegł jakiś jęk na który nikt nie zwrócił uwagi . Ubieranie trwało .
- Zaraz , jak to szło ... coś nowego , coś starego , coś pożyczonego i coś niebieskiego ... pożyczona jest sukienka , nowe są rękawiczki (serio , były potrzebne ? ) a stare masz buty ... nie mamy nic niebieskiego ! -Eleonora zaczęła dramatyzować . Brittany przewróciła oczami i rzuciła im niebieską chusteczkę .
- Wsadź sobie do stanika , będzie sie liczyło ! - poradziła życzliwie .
- Um , przypominam wam że do tej sukienki nie zakłada się stanika ! - odpowiedziała Mattie - Same mi mówiłyście ...
- No to go załóż !
Gdy niebieski element został umieszczony , Mattie była gotowa a Żaneta pobiegła do swojego pianina . Goście na dole już czekali . Żaneta zaczęła grać marsz ślubny notorycznie myląc go z marszem pogrzebowym (one są takie podobne ! ) a do ołtarza prowadził Mattie jej starszy brat Ash (śmichy-chichy Eleonory ) . Kiedy Żaneta skończyła wyżywanie się na biednym pianinie okazało sie że księdzem jest ...
Konkurs !
Napiszcie własną kontynuację rozdziału w komentarzu ! Najciekawsza (czyli zawierająca najwięcej ducha bloga i dzisiejszego dnia ) zostanie nagrodzona artem ze specjalną dedykacją :3
Do dzieła !
No wreszcie <3 !Supciooo ! :>
OdpowiedzUsuńzgadzam się !!!!!!!
OdpowiedzUsuńza krótkie ale zarobiste!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Trzymaj tak dalej
OdpowiedzUsuńmusiało być krótkie XD czekam na kontynuacje ! > <
OdpowiedzUsuńno fakt
Usuńksiędzem jest Teodor XD miał za długą sutanne i w ogóle się cały w niej zatapiał XD potem jak druhny szły z welonem to się potknęły i wpadły na tort. Teodor poszedł im pomóc wstać, ale zamiast tego zaczął się obżerać zniszczonym tortem xd a gdy nasz ksiądz był zajęty, Alvin poszedł na jego miejsce i potem wszystko było jak należy XD poza małym szczegółem: Teodor potem siedział cały czas w łazience bo tort był jak się okazało zepsuty, a Britt miała zdemolowaną fryzurę, przez Jeanette która się potknęła o dywan i wylądowała na Britt, a ta druga wylądowała na torcie XXDDDD
OdpowiedzUsuńKsiędzem była Charlene która wstąpiła do klasztoru ! xD . Gdy ona przybyła Brittany była strasznie zdekoncentrowana sytuacją że wpadła do fontanny z lodowatą wodą , a gdy Alvin chciał jej pomóc a sam był z czekoladą stracił równowagę i się wywrócił . Wtedy powstała wielka brązowa plama i rozpoczęły się śmiechy dziewczyn . Sam Szymek przyszedł wziął Britt na ręce wtedy biedna dziewczyna cała mokra dostała ręcznik lecz po próbowaniu przysmaków biedna Ela zrzuciła na nią łabędziowe ptysie . Gdy stało się to co się stało obiecała sobie ,,Nigdy więcej słodyczy ! ''
OdpowiedzUsuńOkazało się że księdzem został …
UsuńSmart fon Alvina, ponieważ nikt do tej roli się nie palił. Właściciel, nagrał na swój ukochany telefon to, co ksiądz miał do powiedzenia. Kochana Britt, trzymając go za ucho trzymała mu przed nosem karteczkę z info co i jak. Tylko … jasna wiewiórka, gdzie jest pan młody?
Gdzie jest pan młody? Gdzie jest pan młody? No gdzie on jest? Zdenerwowana Britt rozejrzała się po ,,Sali’’ O, idzie. Britt udało się zauważyć że pan młody oraz Draco łatwo zaprzyjaźnili się z Alvinem. Britt drżała żeby nie było jak na próbie. To była masakra!
Właśnie w uroczystej chwili, gdy e-ksiądz powiedział ,, ogłaszam was … ‘’ dało się słyszeć głośne ,, wyginam śmiało ciało!’’(ktoś tu odziedziczył po mnie dzwonek, mina nauczyciela gdy gadał koleżance że grozi jej niedostateczny i zadzwonił mi telefon – bezcenna) Głupi Alvin, nie wyciszył telefonu. Britt bała się, czy tym razem telefon nie spłata im głupiego figla, zwłaszcza że ostatnią osobą mającą z nią do czynienia był Draco. To nie mogło skończyć się dobrze. Zadaniem Alvina, było pół godziny wcześniej ustawić telefon tak, aby w samą porę wygłosił partię księdza(trochę skróconą) Teraz siedział koło Britt niecierpliwie. Przecież tam stał tort! A z kolei Draco i on mieli do przedyskutowania pewną palącą sprawę. A i wesela nie mógł się doczekać. Sam, we własnej osobie razem z zespołem miał wystąpić. Och, dlaczego śluby są takie takie dłuuuuugie…
Siedząca obok Britt nie nudziła się tylko denerwowała. Zaczęło się. Tak tak. Stoją już przed e-księdzem. Dobrze. ,,Zebraliśmy się tu… ’’ Tak, tak. Ależ ten Alvin wymyślił! Genialny ten pomysł z telefonem Ona miał podobny. Ale wzieli jego. A ona, niepewna Alvina sama ustawiała wszystko od nowa. Była bardzo pewna siebie. Dobrze, pan młody powiedział tak. Teraz ksiądz zapyta panią młodą. Co to za niepokojący, cichutki pisk?
O nie…
- Et vous le faites, Madeline, prenez ce que vous ici Laurent mari? – organizatorki wstrzymały oddech.
- Oui!
- Je vous déclare mari et femme !
Jak to dobrze, że ich Madeline potrafi zachować zimną krew. Britt spojżałą na Alvina, Alvin spojrzał na Britt. Po czym oboje zachichotali cichutko.
Podczas wesela panna młoda zapytał Britt
-Skąd wiedziałaś, że marzę o ślubie we francuskim stylu?
-Ja… domyśliłam się. Panno Rosse.
-Tak strasznie strasznie Ci dziękuję. Oby mnie i Laurkowi mimo innych szkół układał się jak tobie i wiesz komu – porozumiewawcze mrugnięcie nastąpiło – zresztą wy jesteście chyba w podobnej sytuacji.
To samo, po drugiej stronie Sali Laurek powiedział Alvinowi. A on odpowiedział
-Tak. Tylko że ja, nadal jestem kawalerem.
Tym czasem właśnie miano rzucić bukiet. Więc chłopcy nie rozmyślając więcej ruszyli w tamtą stronę. ,,Ja go złapie, ja go złapie’’ myślałą Britt. I każda inna dziewczyna. Tak się składa że bukiet złapał Alvin.
-No – powiedział – wygląda na to że niedługo wyjdę za mąż. Dziwne zawsze myślałeł że się ożenię.
Odrzucił kwiaty za siebie, na co tylko czekały Britt. Ale nie złapał ich, tylko dotknęłą w locie. Kwiatki złapane zostały przez e- księdza. Choć nie do końca. Po prostu upadły tuż obok niego. Potem znów były tańce. Britt zapytała Alvina czy dotknięcie bukietu się liczy.
- Myślę że tak. Tylko najpierw musiałbym się oświadczyć.
-Dlaczego akurat ty?
- No a kto?
- N-no chyba ty.
ALE NAJSZCZĘŚLIWSZA BYŁA PARA MŁODA. OBOJE CZULI ŻE MOGĄ CHODZIĆ TERAZ DO SZKÓŁ W RÓŻNYCH KONTYNENTACH A I TAK, NIC ICH NIE ROZDZIELI.
KONIEC
pandzia:3
Księdzem był Krystian, chłopak, z którym kiedyś chodziła Brittany. Jak tylko ją zobaczył (po skończonej ceremonii) zaczął ją podrywać i na końcu poprosił żeby do niego wróciła. Alvin przyszedł w samą porę żeby zobaczyć jak bierze ją w ramiona i próbuje pocałować, a Brittany szamoce się bezskutecznie próbując uwolnić się z tego uścisku. Alvin aż spurpurowiał ze złości i wrzasnął z całych sił:
OdpowiedzUsuń- HEJ TY!!! PUŚć MOJĄ DZIEWCZYNĘ!!!!!! JUŻ!!!!!!
Niczym nie przejęty Krystian zaśmiał się tylko co sprawiło, że Alvin bez zastanowienia wziął pierwszą rzecz jaką miał pod ręką, jeden z prezentów dla młodej pary, jeszcze nie rozpakowany, i rzucił nim w chłopaka. Krystian dostał w głowę, natychmiast puścił swoją byłą dziewczynę i zataczając się wyszedł. Alvin krzyknął jeszcze za nim:
- I NIE WRACAJ TY...!!!
Więcej nie zdążył już powiedzieć, bo Brittany rzuciła mu się na szyję i wyszeptała mu do ucha:
- Dziękuję Alvie.
Na co on odpowiedział jedną ręką głaszcząc ją po włosach, a drugą obejmując ją w talii:
- Nie ma sprawy Britty. Dla ciebie wszystko księżniczko.
- Ooo... jakie to słodkie. - zapiszczała Eleonora.
Alvin i Brittany nagle uświadomili sobie, że nie są sami, a wszyscy patrzą jak się do siebie tulą. Alvin tak się zawstydził, że natychmiast odskoczył od swojej dziewczyny jak oparzony przez co o mało się nie wywróciła, ale w ostatniej chwili przytrzymał ją za łokieć dzięki czemu utrzymała równowagę. Później spojrzał na zgromadzonych ludzi i zarumieniony zaczął bredzić bez ładu i składu:
- Więc...eee...ładna pogoda na górze...znaczy na dole...znaczy w ogóle...znaczy na dworze he he...eee...to co tam u was sły...?
W tym momencie brat Mattie zawołał:
- Hej Brittany! On cie uratował przed tym gościem. Chyba coś mu się za to należy co nie?
I wszyscy goście, nawet młoda para, zaczęli skandować:
- GORZKO! GORZKO! GORZKO!
Alvin wyglądał jakby zamienił się w słup soli i po raz pierwszy w życiu kompletnie nie mógł nic powiedzieć. Za to Brittany dobrze wiedziała co robić. Wiedziała, że nie dadzą im spokoju dopóki nie zrobią TEGO. Wiedziała, że musi TO zrobić. Wiedziała, że Alvin nic nie zrobi, a już na pewno nie TO. I wiedziała, że chce TO zrobić. Dlatego podeszła do Alvina, chwyciła jego twarz w dłonie, odwróciła ją w swoją stronę, spojrzała mu głęboko w oczy, zamrugała zalotnie, zarzuciła mu ręce na szyję i mocno pocałowała w usta. Wszystko to trwało mniej niż sekundę, zaś pocałunek trwał dokładnie 6 sekund. Kiedy się od niego oderwała, Alvin sprawiał wrażenie jeszcze bardziej skołowanego niż był, ale zaraz doszedł do siebie i posłał jej swój firmowy łobuzerski uśmieszek po czym poszedł pogadać z innymi chłopakami, a Brittany podeszła do swoich sióstr i panny młodej. Oboje zostali w tym towarzystwie do końca wesela, ale przez cały czas zerkali na siebie ukradkiem, a gdy ich spojrzenia się spotykały szeroko się uśmiechali po czym odwracali wzrok i udawali, że słuchali tego co ich towarzystwo mówiło. W między czasie działy się równie ciekawe rzeczy: kiedy panna młoda rzucała bukiet złapał go... Teodor! Żaneta przechodząc koło fontanny z czekoladą potknęła się, Szymon próbował ją przytrzymać aby nie wpadła do fontanny, ale wpadł razem z nią i potem cały czas żartował, że czekolada smakowała lepiej po tym jak Żaneta tam wpadła na co ona zarumieniona wlepiała wzrok w czubki swoich butów. Eleonora podczas tańca z Ashem cały czas się śmiała i to było tak zaraźliwe, że wszyscy zaczęli się śmiać razem z nią, nawet Ash. Wszyscy wrócili do domu w dobrych humorach.
KONIEC
To na pewno moja siostra napisala XD
UsuńIWBND
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń