Powiedzmy że powrót do dawnego trybu pracy na blogu nie będzie najprostszy i przez kilka dni posty mogą się spóźniać ale postaram się opanować wszystko tak prędko jak się da .
Kilka wpisów napiszę ja - Charlenka - a potem prawdopodobnie znowu Jean . Zobaczymy .
Wybraliście opcję 1 - Żaneta pódzie do Los Demonos na zwiady.
Pewna rudowłosa dziewczynka w podartych , dżinsowych
spodniach wiszących na jednej szelce biegła rozchlapując błoto zalegające na
ulicach , gdy nagle syknęła i przyłożyła dłoń do czoła .
- Co ci ? – spytał nieco wyższy od niej chłopak w okularach
posklejanych taśmą i z podejrzanie wypchanymi kieszeniami
- Nic … nie wiem ! Jakoś mnie tak głowa ostatnio boli –
stwierdziła dziewczynka opierając się o ścianę .
- Możemy już iść dalej ? – spytał drugi chłopak który
dopiero co wyjrzał zza rogu domu . Ten mimo niskiego wzrostu mógł kogoś
przestraszyć – wręcz tonął w czerni a cała jego twarz kryła się w obszernym
kapturze.
- Bo ON będzie złyyyyy ! – zawył chłopak w okularach ,
brzmiąc jak przy opowiadaniu historii o duchach , lecz dziewczyna nie wydawała
się być przestraszona , razem rozzłoszczona .
- On nie lubi jak się go nazywa ON – stwierdziła , ale
uświadomiwszy sobie sens swojej odpowiedzi skrzywiła się i potrząsnęła lekko
głową .
- Biegniemy dalej – oznajmiła – Nic tu po nas !
- Więc nie znaleźliście niczego … niepokojącego ? – spytał
powoli chłopak siedzący do nich tyłem . Dziewczynkę w podartych spodniach mimo
woli przeszedł dreszcz .
- Nic a nic – odpowiedział beztrosko chłopak z okularami .
Warto dodać że nosił niemożliwie jaskrawe ciuchy .
Pytający odwrócił się do nich bokiem i spoglądał ukradkiem
po ich twarzach , starając się wyczytać coś z nich .
- Na pewno nic ? – spytał ponownie .
- No przecież mówi że nic ! – prychnął chłopak w kapturze ,
lecz dziwny pytający nie patrzył na niego . Patrzył na dziewczynkę … o ile
słowo ,, patrzył ‘’ jest dobrym określeniem . On wręcz wbijał w nią lodowaty
wzrok , niczym dwa ostrza z niebieskich oczu . Dziewczyna nie mogła znieść siły
tego wzroku i musiała odwrócić swój .
- Masz coś do powiedzenia … Anty-Brittany ? – spytał chłopak
cicho , lecz słychać go było wyraźnie w całym pokoju .
- … bolała mnie głowa … tak jak wtedy
...
Miasto u którego progów stali chyba wszyscy nie wyglądało przyjaźnie . Otoczone wrzosowiskami , które mimo sympatycznej nazwy były szare i szumiały złowieszczo , i martwym lasem które większość z Wiewiórek miało już za sobą , sprawiało ponure wrażenie . Większość budynków było w kiepskim stanie , z powybijanymi oknami , odłażącą farbą i często śladami po podpalaniu . Miasto wyglądało jak po przejściu najazdu , było całkiem opustoszała . Oprócz jednego domu w centrum który mimo iż w brudno-szarym kolorze , wyraźnie wyglądał na czysty i zadbany . Mieszkało tam rodzeństwo pod przewodnictwem najstarszego brata : Anty-Alvina . Stał on teraz przy oknie . Na horyzoncie krwawo zachodziło słońce . Anty-Alvin zacisnął pięści . Wiedział że w okolicy pojawiło się coś co zakłócało spokojne ich spokojne życie , coś co pochodziło z innego świata . Interesował się tym od dawna . Wiedział że pojawienie się obiektu z innego wymiaru spowoduje zakłócenia w pobliżu swojego odpowiednika , w tym wypadku jego rodzeństwa . Chociaż od dobrego miesiąca wysyłał Anty-Wiewiórki aby patrolowały miasto , lecz zakłócenia jakiś czas temu zaczynały blaknąć . I dzisiaj znowu , Anty-Brittany skarżyła się na nie . Najwyraźniej obiekt był coraz bliżej .
Jego rozmyślania przerwało mu stukanie w drzwi .
- Wejdź . - powiedział krótko . Była to Anty-Eleonora . Weszła i bez słowa położyła na biurku kartkę , po czym oddaliła się . Anty-Alvin przewrócił oczami . Zainteresowanie Anty-Eleonory w ogóle życiem wynosiło niewiele ponad 0 , żyła w swoim świecie elektroniki i ciszy . Prawie nigdy się nie odzywała o ile nie było to konieczne , ale przynajmniej bez marudzenia robiła to , co jej kazali . Wziął kartkę . Prosta notatka : Anty-Żaneta też cierpi na nagłe zawroty głowy i objawy podobne do Anty-Britt . Zmarszczył brwi . Spodziewał się tego , lecz najbardziej niecierpliwie oczekiwał pojawienia się SWOJEGO odpowiednika .
- Może wyślę ich dzisiaj jeszcze raz ? - powiedział sam do siebie - Pewnie i tak nic nie znajdą ... ale nie zaszkodzi .
...
- To ja powinnam iść ! - stwierdziła Eleonora , ale Żaneta pokręciła głową .
- Ja pójdę . Umiem szybko biegać ...
- Ale się wywracasz !
- Nic mi nie będzie ...
- Zabłądzisz , mówię ci ! Powinnyśmy iść razem .
- A jeśli tam jest coś niebezpiecznego ? Ja pójdę pierwsza , na zwiady .
- To JA powinnam iść ! - Eleonora nie zamierzała ustąpić .
- Eleonora ... po prostu mi pozwól . Wrócę niedługo , obiecuję ! - Żaneta spojrzała siostrze w oczy - Daję ci słowo że niedługo wrócę . Może nawet z kimś ?
Eleonora przez chwilę biła się z myślami , w końcu zirytowana prychnęła
- Idź . Ale wracaj prędko . I ...
- I ?
- I uważaj . Ok ?
Żaneta uśmiechnęła się
- Jasne że tak !
...
- Teodor , przestań się trząść ! Nic nam nie będzie ! - Brittany zaczynała mieć dość swojego towarzysza . Odkąd weszli do miasta , bez przerwy usiłował namówić ją na powrót- Może oni właśnie tutaj są ?
- A jeśli nie ?
- To poczekamy tu na nich . To bardzo logiczne miejsce , sądzę że tu właśnie jest wyjście z tego przeklętego piekła- Brittany mimo wszystko nie traciła pewności siebie .
Teodor nagle się zatrzymał .
- O co chodzi ? - spytała zirytowana Brittany
- C-coś słyszałem ! - szepnął Teodor - Ktoś nas śledzi !
- Pfff , jasne ! Masz zwidy od tego strachu , uspokój się .
I szli tak dalej , mijali ulice . Brittany z przestrachem przyglądała się zniszczonym domom .
- Bardzo opuszczone to miasto - stwierdziła nagle - Duże , ale puste . Aż się nieprzyjemnie robi .
Teodor dalej rozglądał się niespokojnie .
- Mówię ci że coś słyszałem ! - stwierdził .
- I miałeś rację ... - ten głos zmroził mu krew w żyłach . Brittany stała obok niego sparaliżowana strachem . Przed nimi stało 3 napastników . Chłopak i dwie dziewczyny . Brittany i Teodor bez namysłu rzucili się do ucieczki , oni za nimi . Strach dodał im skrzydeł , biegli tak szybko jak jeszcze nigdy , ale napastnicy nie wydawali się tym przejmować . Zwłaszcza jedna dziewczyna wyprzedziła towarzyszy i już , już prawie złapała Teodora za bluzkę . Brittany zdawała sobie sprawę że nie mogą tak uciekać w nieskończoność , ale zauważyła coś co mogło im pomóc . Pociągnęła Teodora za sobą i nagle skręciła w wąską uliczkę .
- G-gdzie b-b-biegniemy ?! - wydyszał zmęczony już Teodor . Brittany wepchnęła go do jakiegoś opustoszałego sklepu i zaczęła szybko szeptać
- Schowaj sie , później szukaj reszty . Ja ucieknę łatwiej niż ty . Siedź tu dopóki nie będzie cicho , ja będę krzyczeć żebyś wiedział . Aha , choćbym teraz nie wiadomo co mówiła , nie opowiadaj ! - Wyrzuciła jednym tchem i zatrzasnęła za sobą drzwi , po czym prędko skręciła w przeciwną stronę . Kończyła się ślepą uliczką , tak jak przewidywała . Słyszała już za sobą głosy goniących .
- Teo !!! - wydarła się do muru - Ty mały wredny zdrajco , nie zostawiaj mnie tutaj ! Tiaa , bo mnie jeszcze usłyszy ! - prychnęła niby zezłoszczona po czym widząc że obca trójka słyszała jej występ wpadła do jakiegoś domu , gdyż drzwi były ku jej zdziwieniu otwarte . Ukryła się za przewróconym stołem ... po czym poczuła potworny ból głowy , tak straszny jak nigdy jeszcze . Nie dawała już rady uciekać . Miała zamiar poczekać aż obcy wejdą , a potem prędko wybiec i zatrzasnąć drzwi za sobą , może je nawet czymś przystawić . W tej sytuacji nie mogła nawet biec . Ból po chwili osłabł , ale następne co poczuła to silne ramiona podciągające ja do góry i uniemożliwiające ucieczkę .
- Tamten dzieciak nam zwiał , ale ty zostałaś ! - stwierdził chłopak , w którego głosie Britt rozpoznała ... Szymona ?!
Gdy ucichły głosy , Teodor wyjrzał na zewnątrz . Było cicho ... tylko wiatr szumiał między domami .
- Britt ? -zawołał cicho , lecz nie doczekał się odpowiedzi . Zaczął krążyć między budynkami . Nie wiedział czy Brittany udało się uciec , bo co niby mógł zrobić jeśli nie ? Kazała mu szukać reszty , niby jak ?!
- Prędzej znajdę tu w piachu milion dolarów niż kogokolwiek od nas - mruknął pod nosem kopiąc kamień który potoczył się za róg jakiegoś budynku . Ku jego zdziwieniu , ktoś zdecydowanie do odkopał . Teodor zatrzymał się i kucnął za najbliższym koszem na śmieci . Za rogiem ktoś stał ... ale kto ? Bał się sprawdzić .
- Teodor ?! - usłyszał nagle głos - Ty tutaj ?! Jak dobrze cie widzieć !
Za nim stała Żaneta .
Kogo teraz mamy śledzić ?
1. Alvina i Szymona
2. Brittany
3. Eleonorę , Żanetę i od tej pory Teodora
4. Charlene
Jego rozmyślania przerwało mu stukanie w drzwi .
- Wejdź . - powiedział krótko . Była to Anty-Eleonora . Weszła i bez słowa położyła na biurku kartkę , po czym oddaliła się . Anty-Alvin przewrócił oczami . Zainteresowanie Anty-Eleonory w ogóle życiem wynosiło niewiele ponad 0 , żyła w swoim świecie elektroniki i ciszy . Prawie nigdy się nie odzywała o ile nie było to konieczne , ale przynajmniej bez marudzenia robiła to , co jej kazali . Wziął kartkę . Prosta notatka : Anty-Żaneta też cierpi na nagłe zawroty głowy i objawy podobne do Anty-Britt . Zmarszczył brwi . Spodziewał się tego , lecz najbardziej niecierpliwie oczekiwał pojawienia się SWOJEGO odpowiednika .
- Może wyślę ich dzisiaj jeszcze raz ? - powiedział sam do siebie - Pewnie i tak nic nie znajdą ... ale nie zaszkodzi .
...
- To ja powinnam iść ! - stwierdziła Eleonora , ale Żaneta pokręciła głową .
- Ja pójdę . Umiem szybko biegać ...
- Ale się wywracasz !
- Nic mi nie będzie ...
- Zabłądzisz , mówię ci ! Powinnyśmy iść razem .
- A jeśli tam jest coś niebezpiecznego ? Ja pójdę pierwsza , na zwiady .
- To JA powinnam iść ! - Eleonora nie zamierzała ustąpić .
- Eleonora ... po prostu mi pozwól . Wrócę niedługo , obiecuję ! - Żaneta spojrzała siostrze w oczy - Daję ci słowo że niedługo wrócę . Może nawet z kimś ?
Eleonora przez chwilę biła się z myślami , w końcu zirytowana prychnęła
- Idź . Ale wracaj prędko . I ...
- I ?
- I uważaj . Ok ?
Żaneta uśmiechnęła się
- Jasne że tak !
...
- Teodor , przestań się trząść ! Nic nam nie będzie ! - Brittany zaczynała mieć dość swojego towarzysza . Odkąd weszli do miasta , bez przerwy usiłował namówić ją na powrót- Może oni właśnie tutaj są ?
- A jeśli nie ?
- To poczekamy tu na nich . To bardzo logiczne miejsce , sądzę że tu właśnie jest wyjście z tego przeklętego piekła- Brittany mimo wszystko nie traciła pewności siebie .
Teodor nagle się zatrzymał .
- O co chodzi ? - spytała zirytowana Brittany
- C-coś słyszałem ! - szepnął Teodor - Ktoś nas śledzi !
- Pfff , jasne ! Masz zwidy od tego strachu , uspokój się .
I szli tak dalej , mijali ulice . Brittany z przestrachem przyglądała się zniszczonym domom .
- Bardzo opuszczone to miasto - stwierdziła nagle - Duże , ale puste . Aż się nieprzyjemnie robi .
Teodor dalej rozglądał się niespokojnie .
- Mówię ci że coś słyszałem ! - stwierdził .
- I miałeś rację ... - ten głos zmroził mu krew w żyłach . Brittany stała obok niego sparaliżowana strachem . Przed nimi stało 3 napastników . Chłopak i dwie dziewczyny . Brittany i Teodor bez namysłu rzucili się do ucieczki , oni za nimi . Strach dodał im skrzydeł , biegli tak szybko jak jeszcze nigdy , ale napastnicy nie wydawali się tym przejmować . Zwłaszcza jedna dziewczyna wyprzedziła towarzyszy i już , już prawie złapała Teodora za bluzkę . Brittany zdawała sobie sprawę że nie mogą tak uciekać w nieskończoność , ale zauważyła coś co mogło im pomóc . Pociągnęła Teodora za sobą i nagle skręciła w wąską uliczkę .
- G-gdzie b-b-biegniemy ?! - wydyszał zmęczony już Teodor . Brittany wepchnęła go do jakiegoś opustoszałego sklepu i zaczęła szybko szeptać
- Schowaj sie , później szukaj reszty . Ja ucieknę łatwiej niż ty . Siedź tu dopóki nie będzie cicho , ja będę krzyczeć żebyś wiedział . Aha , choćbym teraz nie wiadomo co mówiła , nie opowiadaj ! - Wyrzuciła jednym tchem i zatrzasnęła za sobą drzwi , po czym prędko skręciła w przeciwną stronę . Kończyła się ślepą uliczką , tak jak przewidywała . Słyszała już za sobą głosy goniących .
- Teo !!! - wydarła się do muru - Ty mały wredny zdrajco , nie zostawiaj mnie tutaj ! Tiaa , bo mnie jeszcze usłyszy ! - prychnęła niby zezłoszczona po czym widząc że obca trójka słyszała jej występ wpadła do jakiegoś domu , gdyż drzwi były ku jej zdziwieniu otwarte . Ukryła się za przewróconym stołem ... po czym poczuła potworny ból głowy , tak straszny jak nigdy jeszcze . Nie dawała już rady uciekać . Miała zamiar poczekać aż obcy wejdą , a potem prędko wybiec i zatrzasnąć drzwi za sobą , może je nawet czymś przystawić . W tej sytuacji nie mogła nawet biec . Ból po chwili osłabł , ale następne co poczuła to silne ramiona podciągające ja do góry i uniemożliwiające ucieczkę .
- Tamten dzieciak nam zwiał , ale ty zostałaś ! - stwierdził chłopak , w którego głosie Britt rozpoznała ... Szymona ?!
Gdy ucichły głosy , Teodor wyjrzał na zewnątrz . Było cicho ... tylko wiatr szumiał między domami .
- Britt ? -zawołał cicho , lecz nie doczekał się odpowiedzi . Zaczął krążyć między budynkami . Nie wiedział czy Brittany udało się uciec , bo co niby mógł zrobić jeśli nie ? Kazała mu szukać reszty , niby jak ?!
- Prędzej znajdę tu w piachu milion dolarów niż kogokolwiek od nas - mruknął pod nosem kopiąc kamień który potoczył się za róg jakiegoś budynku . Ku jego zdziwieniu , ktoś zdecydowanie do odkopał . Teodor zatrzymał się i kucnął za najbliższym koszem na śmieci . Za rogiem ktoś stał ... ale kto ? Bał się sprawdzić .
- Teodor ?! - usłyszał nagle głos - Ty tutaj ?! Jak dobrze cie widzieć !
Za nim stała Żaneta .
Kogo teraz mamy śledzić ?
1. Alvina i Szymona
2. Brittany
3. Eleonorę , Żanetę i od tej pory Teodora
4. Charlene
Brittany
OdpowiedzUsuńJanette:3
ja też jestem za Britt :D
OdpowiedzUsuńJa jestem za 1 ;D
OdpowiedzUsuńBrittany
OdpowiedzUsuń