sobota, 16 lutego 2013

Pisadło IX

Uwaga uwaga - pierwsze pisadło pisane przez Jeanette:3 ;)
(z moją małą pomocą XD )

wybraliście opcję  :
II - Wyjść do jakiegoś spokojnego miejsca i wszystko przemyśleć


Szymon spojrzał na resztę paczki i pokręcił głową.
-Proponuje wybrać się w jakieś spokojne miejsce i wszystko przemyśleć.
Zapadła cisza.  Charlene czuła jakby wszyscy na nią patrzyli(wcale tak nie było) więc postanowiła przerwać ciszę.
-A może przemyślimy sprawę w parku?
Nikt nie stawiał oporu więc gromadka ruszyła w stronę parku miejskiego w którym wiewiórki i wiewióretki bardzo lubiły spędzać czas. Na miejscu rozsiedli się wygodnie i musieli zająć  się ważnymi sprawami.  Najpierw chcieli omówić kłopot z Davem. Jak mu wyjaśnić że Alvin jest teraz Alviene?  Dave to bardzo racjonalny człowiek, nigdy nie uwierzy że chłopiec stał się dziewczynką z dnia na dzień. Część z nich była za powiedzeniem mu prawdy, część za ukryciem paru spraw a część milczała(Charlene i Alvin który nie był tego dnia zbyt rozmowny). Dyskusję przerwała uwaga Teodora
-Spójrzcie na tę puszkę!
Wszyscy odwrócili wzrok w stronę którą wskazał Teodor.
Rzeczywiście, puszka leżąca na trawniku kręciła się w ciekawy sposób.
Charlene zamarła. Musiała coś zrobić. Z  zewnątrz  wyglądała jak zwykle, ale w środku panikowała(Charlene była świetną aktorką). Tylko Britt zauważyła jakąś zmianę.
-Wiecie co myśle? A może Alvin złapał jakiegoś nieźle zmutowanego wirusa?
-To jest myśl! - zachwycił się Szymon. Miał umysł naukowca, bardzo lubił rzeczy i zjawiska które można było łatwo wyjaśnić. Wirus był naturalnie dużo bardziej prawdopodobny niż wróżki. ,,Trzeba to zbadać’’ pomyślał. A na głos powiedział;
-Wiecie, ten wirus jest bardzo ciekawą hipotezą, chodźcie  do mojego laboratorium. Mam tam książkę o wirusach.
Charlene odetchnęła niezauważalnie z ulgą. ,,Było blisko’’ przeleciało jej przez głowę.
-A ty nie idziesz? -zapytała lodowatym tonem Britanny.
-Jja idę tylko…- myśl Charlene myśl! –zgubiłam coś. Tak, to znaczy telefon zgubiłam na trawie bo ten telefony czasem się gubią.
Zabrzmiało to podejrzanie, ale nikt z wyjątkiem Britanny nie zwrócił na to  uwagi.
Wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Prawie wszyscy. Dwie panienki nawet nie ruszyły się z miejsca przyglądając się jednej i tej samej osobie.  Alvin strasznie się męczył. Starał się odgarnąć włosy z twarzy, z trudnością poruszał się w damskich bucikach i ogólnie nie czuł się najlepiej we własnej skórze.
,,Biedactwo’’ pomyślała Britanny
,,Przepraszam, nie o ciebie nam chodziło’’ pomyślała Charlene.
Britt nieźle radziła sobie w roli szpiega. Albo Charle była zbyt zajęta puszką by zwrócić na nią uwagę.
,,Dlaczego ta wariatka chodzi za puszką jak jakaś potłuczona?’’(nawet w myślach nie była dla niej zbyt miła) zresztą było to bez znaczenia bo Charlen chyba doszła do celu . Weszła do kontenera. Do kontenera!  Britt skoczyła za nią. To znaczy, nie weszła oczywiście do kontenera. Po pierwsze nie miała ochoty a po drugie czuła że w kontenerze czai się zło. Więc, postanowiła podsłuchiwać z  zewnątrz.
Co prawda nie pachniało tam najładniej ale to było dla niej bez znaczenia ,,Dla Alvina’’ pomyślała tylko i zaczęła podsłuchiwać.
Za to Charlene czuła się bardzo swobodnie.
-A witam witam.-powiedziała złowrogim szeptem Ruby
-Jedno witam w zupełności by wystarczyło - prychneła Charl.
-Nieważne! Puszka zaczyna podejrzewać że ktoś tu jest.
-Zignoruj ją. Słuchaj bo w sprawie chłopaka co go przemieniłaś w dziewczynę, bardzo Ci za to dziękuje ale… to jednak nie o to mi chodziło…
-Nie teraz, przywołałyśmy Cię w sprawie pieniędzy.
-My?
-Ja i ta przeklęta puszka. Słuchaj jeśli chodzi o pieniądze to mogę ci je odpuścić jeśli…
Usłyszały hałas spoza pojemnika, blaszka pod wpływem uderzenie opadła a oczom zgromadzonych dziewczynek ukazała się Britt. Biedna, potknęła się o coś i boleśnie upadła wpadając do kontenera wiedźmy.
-Podsłuchiwałaś! -rzuciła Charlene oskarżycielskim tonem
-Przez Ciebie mój cho… Alvin zmienił się w dziewczynę!
-Nie to akurat moja zasługa-przerwała czarownica
Britanny spojrzała na wściekle. Pogroziła jej palcem ale ta tylko się zaśmiała
Wymamrotała coś jakby ,,illuc ire illuc ire*’’ pstryknęła palcami i machnęła ręką nad głową Britanny a ona uśpiona upadła na podłogę. Wyglądała jakby śniła. Wyglądało na to że nie jest zachwycona przymusową drzemką.
-W sprawie tych pieniędzy, możemy uznać że nie musisz  mi ich oddawać.
-Ona śpi?
-Można tak powiedzieć,,,,
-Ale będzie żyć?
-Ona wcale nie jest martwa- ,,ale żywa w pełni również nie jest’’.-Ta dziewczyna śpi. I nie obudzi się jeszcze długo…
   (Gdy Ruby wypowiadała te słowa Alvine zadrżała w laboratorium.)
Britanny wyglądała tak słodko. Była taka bezbronna. Charle nie zastanawiała się nawet co z nią zrobią. Uciekła. Jak tchórz.
-Pilnuj jej- rzuciłą do puszki wiedźma. Puszka posłusznie popędziła za uciekającą dziewczynką.
A ona sama podniosła Britanny
-Co ja z tobą zrobię?- zapytała, ale dobrze wiedziała że nie usłyszy odpowiedzi.

*Tak przy okazji to nie jest jakieś szatańskie zaklęcie tylko łacina. Ale robi wrażenie co nie?

Co się stanie dalej ? 
 
1.  Charlene pójdzie do laboratorium  
2. Charlene gdzieś zniknie
 3. Charlene postanawia wrócić do Ruby i zdecydować co zrobić z Britanny 
4 .Charlene nie wie co ze sobą zrobić więc zaczyna spacerować po mieście

5 komentarzy: