czwartek, 6 marca 2014

I żyli długo i ... - Rozdział II cz.1 - Nowa Droga Życia

Rozmiary tego obrazka -.-
 
Tak więc panie i panowie oświadczam że znowu zmieniam używany styl w rozdziałach. Teraz będą pisane według CGI.
(Rok po wydarzeniach z The Chipmunk Musical II)
- Co oni tam robią tak długo?
- O czym mówią? Słychać coś?
- Przestań krzyczeć mi do ucha bo wtedy nic nie słyszę!
Piramida z wiewiórek ustawiona pod drzwiami chwiała się niebezpiecznie. Alvin przytknął ucho do zaklejonej od środka dziurki od klucza.
- Coś cicho gadają… przestańcie się trząść, zaraz spadnę! – krzyknął do niższych pięter piramidy.
- Co on tam, uff, gada? – spytała Brittany ocierając czoło. Razem z Żanetą stały na samym dole.
- Mówi że mamy się nie trząść po spadnie!- powtórzył Teodor stojący na ramionach dziewczyn. Brittany przewróciła oczami. Była coraz bardziej zła.
- Zaraz ja go zrzucę jak on chce… Teodor! Zamień się miejscem! – zakomenderowała i zaczęła gramolić się na górę.
- Um, Brittany, to chyba nie jest najlepszy pomysł… - zaczęła Żaneta ale nie dopowiedziała nic więcej bo spadł na nią Teodor.
- Ała!
- Uważajcie tam trooochę na dole!
- Alvin, idę na górę, nastąp się!
- A co ja, koń żeby się nastąpić? Sama się nastąp, i po co tu w ogóle włazisz?!
- Ciiicho, zaraz nas usłyszą!
Brittany jedną łapką trzymała się drzwi (po raz kolejny w myślach złorzecząc przezorności Dave’a który zamontował klamki na tyle wysoko, żeby żadna wiewiórka nie mogła do takowej doskoczyć) co było mało bezpiecznym punktem oparcia, a  drugą trzymała się Alvina. On sam nie miał już się czego złapać więc wieża chwiała się jeszcze bardziej.
- Alvin, złaź, albo sama cię zwalę!
- Spróbuj!
- Tak? Mam na serio?
- A tak!
- No to dobra!
Alvin i Brittany zaczęli się szamotać co spotkało się ze stanowczym protestem reszty chwiejnej konstrukcji.
- Przestańcie bo zaraz… zaraz…
- AAAAAAA!!!
Trzy wiewiórki nie mogły po prostu utrzymać wiercącej się dwójki i wieża się przewróciła, wszyscy wylądowali na ziemi. Alvin zerwał się pierwszy, ale Brittany pierwsza się odezwała.
- To wszystko twoja wina! – zaczęła.
-Nie, nie prawda!
- Właśnie ze prawda!
-Wcale nie!
-Wcale tak!
- O co wy się właściwie kłócicie? – spytała Eleonora podnosząc się z ziemi i rozglądając się za Teodorem który potoczył się aż w kąt korytarza –Alvin, słyszałeś tam cokolwiek?
- Um, że co? – Alvin dopiero teraz zwrócił na nią uwagę.
- No Dave i Szymon, miałeś słuchać o czym mówią- wtrąciła się Żaneta. Alvin zrobił głupią minę.
- Nooo… i tak nic nie było słychać! – znalazł wymówkę. Dziewczyny spojrzały po sobie i westchnęły ciężko. W takim tempie nigdy się nie dowiedzą o czym właściwie rozmawia Szymon i Dave i co za sekret ukrywają. Alvin chciał się jakoś zrehabilitować w ich oczach więc zaczął intensywnie myśleć.
- Czekajcie!- wykrzyknął nagle- Mam pomysł!
Popędził do kuchni i po chwili wrócił niosąc zwykłą szklankę.
- O! O! Ja wiem!- Żaneta podskoczyła w miejscu – W ten sposób lepiej usłyszysz to, co dzieje się za ścianą!
- Szymon kiedyś tak robił żeby usłyszeć jak Dave wyrzuca Ieanowi… hehe, nie wiedziałem że Dave tak umie! – Alvin z cwanym uśmieszkiem przystawił szklankę do drzwi i zaczął nasłuchiwać. Brittany przyglądała się temu z kwaśną miną.
- Hej, szpiegu za dychę! Robisz to złą stroną – odezwała się w końcu. Alvin spojrzał na szklankę.
- Ups… no fakt- nie zdążył jednak poprawić bo usłyszał tupanie za drzwiami. Dave i Szymon chcieli wyjść.
- W nogi! – zawołał głośnym szeptem i wszyscy rozbiegli się po kątach. Drzwi uchyliły się i wyjrzał zza nich Szymon. Rozejrzał się i mruknął cos widząc porzuconą szklankę na podłodze.
- Wiedziałem że będą podsłuchiwać.
 
Jakiś czas później Szymon przyszedł do salonu w którym siedziała reszta wiewiórek. Bez większego zainteresowania oglądali w półmroku jakiś program przyrodniczy.
- Jakie to nuuuuudneeee! – Brittany przewróciła się na plecy i omal nie spadła z oparcia kanapy na którym leżała.
- To po co to oglądacie? – spytał Szymon wskakując na kanapę i siadając obok Żanety. Alvin przysypiał na fotelu a Teodor zwinięty w kłębek już spał od dawna na poduszce leżącej na kanapie. Obok sennie kiwała głową Eleonora.
- Nikt nie wie… - przerwało jej ziewnięcie – gdzie jest pilot i nie możemy przełączyć….
- Przecież można podejść do telewizora i przełączyć przyciskiem…
-To za daleko- zaprotestował Alvin rozglądając się – Gdzie chrupki?
- Widzę tylko pustą torbę – Szymon zajrzał pod stół – Czekajcie, przyniosę drugą ale włączcie coś normalnego.
Wyszedł i po chwili wrócił niosąc spora paczkę orzechowych chrupek.
- Nie mam pojęcia co w tym orzechowego, ale niech będzie – stwierdził tonem filozofa ale prędko go zmienił – Nie przełączyliście.
- To… za daleko! – Alvin z trudem wyciągnął łapkę – Nie dam rady dojść… Szymuś, bądź dobrym braciszkiem i przełącz.
- Pfff, sam sobie przełącz… idę do kuchni, może Dave wykombinuje jakąś kolacje.
Alvinowi coś zaświtało w głowie.
- Właśnie! – Podniósł się – O czym gadaliście z Davem za zamkniętymi drzwiami?
- O niczym specjalnym- Szymon roztropnie chciał się wymknąć ale Alvin poderwał się z miejsca i doskoczył do niego.
- Coś ukrywasz- oznajmił trzymając brata za kołnierz.
- Ani trochę!
- Ja to wiem.
- Alvin, puść mnie natychmiast! – Szymon wyrwał się i chciał czmychnąć do kuchni, ale Alvin jak cień poszedł za nim. Stał za nim gdy Szymon zaglądał do lodówki, stał za nim gdy zamknął lodówkę, ale nie stał gdy Szymek podszedł do zlewu. Drzwi od lodówki przycięły mu ogon.
- I tak się dowiem! – krzyknął gdy Szymon z uśmiechem politowania minął go i poszedł do pokoju.
 
Przez cały następny dzień już nie tylko Alvin, ale wszystkie wiewiórki męczyły Szymona o to, co mówił mu Dave. Najwyraźniej gorliwe ukrywanie tajemnicy wyjątkowo pobudziło ich wyobraźnię. Jednak nie długo Szymon musiał się ukrywać, jeszcze tego samego dnia co innego przykuło uwagę wszystkich.
- Chłopcy, Vinny przyjechała! – oznajmił Dave po południu. Chłopaki na te słowa wybiegli z krzykiem przed drzwi, gdzie czekała już ich mama.
- Jesteś, jesteś!
- Tęskniliśmy!
-Czemu dopiero teraz, miałaś być wcześniej!
- Chłopcy… zadusicie mnie!
Vinny śmiała się, a chłopcy musieli się odsunąć i dać mamie wejść do środka. Ciągnęła za sobą jakiś pakunek zawinięty w siwy papier i związany sznurkiem.
- Co to jest?
- Coś dla nas?
- Dla was wszystkich, podzielcie się z dziewczynkami dobrze?
Chłopaki wzięli torbę i zanieśli ją na stół w kuchni. Vinny uśmiechnęła się. Zawsze tak samo żywiołowi.
- Mamo, siadaj a my już się podzielimy po równo – oznajmił Szymon podając Vinny rękę gdy wchodziła na stół. Alvin już rozdzierał torbę nożem.
- Alvin, uważaj!
- Spoko mamo, uważam przecież.
- Oddaj ten nóż Szymkowi!
- Ale ja już przeciąłem, zobacz, nikomu nic się nie stało – Alvin rozdarł papier mocniej. Ze środka wysypały się…
- ORZESZKI!
- Przyniosłam dla was z lasu, takie jak wam smakowały. Smacznego – Vinny usiadła sobie z boku podczas gdy chłopaki hałaśliwie się kłócili o podział. Tymczasem do kuchni weszły dziewczyny.
- Dzień dobry! – powiedziały chórem widząc Vinny która im pomachała.
- Dzień dobry, dziewczynki, chodźcie tutaj, Alvin, Szymon i Teodor coś dla was mają!
Alvin się skrzywił.
- Mamo! Musiałaś im mówić, byłoby więcej dla nas! – zawołał z wyrzutem, ale Vinny pogroziła mu palcem.
- Alvin, nie wolno być skąpiradłem. Podziel się z dziewczynkami – powiedziała surowo. Alvin spuścił wzrok ale mruczał pod nosem coś mało przyjemnego – Nie myśl że tego nie słyszę Alvin!
- Dobrze, dobrze… Britt, podzielę się z tobą moją częścią, może tak być? – powiedział wymuszonym tonem. Brittany wskoczyła na stół.
- Dziękuję Alvin, jakież to uprzejme! – powiedziała tonem absolutnej pogardy. Vinny już tego nie słyszała bo rozmawiała z Dave’m.
- Czy chłopcy sprawują się dobrze, nie rozrabiają za dużo? Powinnam częściej ich odwiedzać.
- Powinnaś! – pisnął Teodor.
- To daleka droga, nie ma sensu żebyś tak często ją pokonywała – powiedział Dave – skoro nie chcesz przeprowadzać się do miasta. Ale chłopcy dojrzewają, mniej z nimi problemu, łatwiej się dogadać- odpowiedział Dave. Vinny jednak miała pewne zastrzeżenia.
- Nawet z Alvinem?
- Alvin zawsze był kłopotliwy… i zawsze będzie zachowywał się jak dziecko.
- Mam nadzieję że nie – odpowiedziała pojednawczo Vinny- Każdy kiedyś musi zmądrzeć, chociaż trochę. A jak idzie chłopcom w szkole?
- Całkiem dobrze, Szymon ostatnio wygrał nawet konkurs…
Wiewiórki i Wiewióretki zajadały się orzechami i kombinowały co z nimi można zrobić. Teodor przyniósł słoik miodu, Eleonora cukier i posypkę do ciastek, którą notorycznie wyjadał Teo.
- Zabraknie do orzechów! – marudziła Ela, kiedy Teodor się tłumaczył że posypka jest za dobra.
 
Tak minęło im popołudnie i wieczór, na wygłupianiu się i cieszeniu dniem z mamą. Wieczorem, gdy już wszyscy leżeli w łóżkach, Alvin znowu spytał Szymona.
- O czym rozmawialiście z Dave’m?
- Czy to ważne? – Szymek przewrócił się na drugi bok i zakrył głowę kołdrą- Daj spać.
- No ale ja chcę wiedzieć! – Alvin zeskoczył aż na sam dół, na łóżko Szymona – Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Nikomu nie chcę powiedzieć.
- No to dlaczego?
- Bo Dave nie pozwolił? Daj mi w końcu spokój!
- No ale co ci szkodzi?
Szymon na serio już chciał spać, ale Alvin nie miał zamiaru odpuścić, co gorsza, uczepił się na dobre. Czy on miał go zamiar męczyć przez całą noc?
- Gdybym ci powiedział – Szymon odrzucił kołdrę i usiadł na łóżku – powiedziałbyś wszystkim innym. Może Dave nie chce żebyście wiedzieli, może właśnie dlatego powiedział tylko mi – przewrócił oczami.
- Aha! Więc to coś ważnego tak? – Alvin roześmiał się- Teraz nie licz na to że ci odpuszczę. Ni-GDY!
- Chcę spać…
- No to powiedz.
- Nie ma mowy.
- A idź w...
- Alvin!
- Co? Mówię: idź spać.
Szymon zagrzebał się w pościeli i prędko zasnął, Alvin też z niewinną miną pomaszerował na swoje łóżko... żeby wrócić jakieś pół godziny później pchając stołek na kółkach, ze stojącym na nim starym dyktafonem. Założył bratu słuchawki na uszy i nacisnął włącznik. Stary sprzęt zaterkotał cicho a szpula zaczęła się obracać.
- Pooowiedz Szymek... Coo powieeeeedział ci Daaaaaave? - dziwne nagranie brzęczało w słuchawkach zapętlone. Szymon pokrecił głową i mruknął coś.
- Davechcesięoświadczyćclaire...
- Co? - Alvin pochylił się żeby usłyszeć lepiej.
- Davechcesięoświadczyćclaire...
- Co?!
- Davechcesięoświadczyćclaire..
- Dave chce się oświadczyć Claire... - powtórzył Alvin bezgłośnie - Ale będzie jazda!
 
 
Następnego dnia wiedział już o tym cały dom. Każdy szeptał słówko komuś innemu, a gdy ta informacja w końcu okrężną drogą wróciła do Szymona, ten nie mógł uwierzyć że dał się złapać na własny haczyk*.
- Alvin, to było podłe, wetrętne, oszukańcze i samolubne - oznajmił ze złością.
- Mówiłem: genialne! - Alvin był z siebie bardzo dumny - Britt mało nie zzieleniała ze złości że ja pierwszy się o tym dowiedziałem!
- Dave nie bez powodu nie pozwolił mi jeszcze o tym mówić - Szymon usiłował przemówić Alvinowi do rozumu - My tu wszyscy się nastawimy, a co jak Claire powie nie?
- Ups... no fakt, głupio by było - Alvin schował łapki w kieszeni bluzy - O tym nie pomyślałem...
- O czym? - spytała Brittany - I Szymon, nigdy ci nie wybaczę że dałeś się podejść Alvinowi a nie mnie!
Szymon już nawet nie wiedział co powiedzieć, więc głos zabrał Alvin.
- Szymek miał trochę, tak trooooszeeeeczkę racji z tym żeby nam nie mówić o tym przyszłym weselu. No bo Dave się jeszcze nie oświadczył, więc...
- Claire może się nie zgodzić! - wykrzyknęła Britt - O nie, musze powiedzieć Teodorowi żeby jeszcze nie wysyłał!
- Wysyłał co?
- No bo on już wysyławiadomości do całej rodziny że będzie ślub...
- TEO!!! - trzy wiewiórki z krzykiem pobiegły do salonu gdzie Teodor, Żaneta i Eleonora  z zapałem wysyłali maile i smsy do całej rodziny Dave'a.
-Teodor, błagam, powiedz że nie wysłałeś tego dużo! - krzyknął Szymon. Teo spojrzał na nich zdziwiony.
- Dużo to znaczy ile? - spytał niepewnie.
- Inaczej: Ile wysłałeś?
- No, do wszystkich co byli w ksiażce z adresami... to źle?
- Bardzo źle Teodorze! Teraz wszyscy wiedzą że Dave i Claire biorą ślub... z wyjątkiem Dave'a i Claire!
- Aha, i jeszcze jedno:  maile wysyłaliśmy z profilu Alvina bo on ma najwięcej kontaktów - dopowiedziała Eleonora.
- Chwila, skąd wy macie moje hasło?!
Zanim Alvin zdążył coś dodać, wszystkie telefony w domu zaczęły dzwonić.
- Ja odbiorę! - oznajmił wychodząc ze swojego pokoju Dave. Wiewiórki spojrzały po sobie.
- Co nam pozostało? - spytał Alvin śmiejąc się nerwowo.
- Chyba tylko... uciekać i to prędko! - Szymon pierwszy się odwrócił widząc kątem oka jak Dave zmienił się na twarzy. Wiewiórki zwiały do swojego pokoju, ale nawet tam dogonił ich ryk Dave'a.
- AAAAAAALVIIIIIINNN!!!
 
 
_________
* W Walentynkowym odcinku specjalnym Alvin wstydził się zaprosić Brittany na Bal Walentynkowy więc Szymon kazał mu spać ze słuchowiskiem włączonym z dyktafonu.

4 komentarze:

  1. Ale było super, kiedy druga część ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ROZDZIAŁ!!! Hurra, moja ulubiona część bloga powraca! Czadowo!
    Janette:3

    OdpowiedzUsuń
  3. ale super :D bardzo mi się podobało ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko fajnie tylko kto to jest Vinny?

    OdpowiedzUsuń