by simonjeanettefan
Powinnam to dodać dawno temu prawda?...
Tym razem pisali:
Alvittany
Krwawa Marry
Weronika Lewandowska
Pablo
Czyli ogólnie stary skład ciągle w grze :)
Poprzedni rozdział - [link]
- Gdzie oni mogą być ? - mówił zdenerwowany Dave
- Dave , spokojnie.Napewno się znajdą. - uspokajała go Żaneta
- Właśnie , spokojnie.Należy zachować spokój - powiedział Szymon , próbując również uspokoić Dave ' a.
Podczas gdy Szymon , Żaneta , Teo , Ela i Mili próbowali uspokoić Dave ' a , Alvin myślał ja pomóc Britt.
- Trzeba by było znaleźć coś do podważenia metalu. - stwierdził Alvin
- Ale raczej nic tu nie będzie - odpowiedziała mu Britt
- Coś napewno będzie. - powiedział Alvin i poszedł szukać.
Po kilku minutach wrócił.
- Mam.
W tym momencie Alvin podważył metal mocnym drewnianym kijkiem.
-Britt , spróbój wyjąć nogę.Ten kijek długo nie wytrzyma.
- Dobra ... udało się.
Alvin podrzucał Brittany i ją złapał.Bardzo cieszyli się że Brittany jest wolna.
- Znalazłem też kawałek chusteczki żeby owinąć ci tą ranę na nodze
- Dzięki Alvin
Kiedy Alvin skończył owijać Britt nogę miał dziwne przeczucie że ktoś z nim stoi.Odwrócił się i zobaczył Charlene.
- Jak ty tu ... ? - zapytal Alvin ale nie dokończył ponieważ Charlene mu przerwała
- Tajemnica.A teraz cicho.
Charlene rzuciła się na Alvina i go związała.
- Zostaw go - powiedziała Brittany
- Ty tu nie masz nic do powiedzenia.
- powiedziała Charlene i zabrała Brittany w inne miejsce.Po czym wróciła do Alvina.
- A ty masz siedzieć cicho.
- Po moim trupie
- Jak chcesz
Teraz również zakneblowala Alvina , dla własnego bezpieczeństwa.Potem odeszła.
Tymczasem u reszty ...
- A jeśli coś im się stało ? - mówił nadal zmartwiony Dave
- Nie martw się.Tak nic nie załatwimy. - mówił Szymon
- Masz rację.
- Słuchajcie ! Nad biegła krzycząc Ela - znaleźli Britt
- To świetnie - powiedziała Żan
- Jeszcze tylko Alvin - powiedział Teo
- Tak , tylko gdzie on może być ? - mówił nadal zmartwiony Dave
- Pójdę go poszukać - powiedziała Mili
- Dave , spokojnie.Napewno się znajdą. - uspokajała go Żaneta
- Właśnie , spokojnie.Należy zachować spokój - powiedział Szymon , próbując również uspokoić Dave ' a.
Podczas gdy Szymon , Żaneta , Teo , Ela i Mili próbowali uspokoić Dave ' a , Alvin myślał ja pomóc Britt.
- Trzeba by było znaleźć coś do podważenia metalu. - stwierdził Alvin
- Ale raczej nic tu nie będzie - odpowiedziała mu Britt
- Coś napewno będzie. - powiedział Alvin i poszedł szukać.
Po kilku minutach wrócił.
- Mam.
W tym momencie Alvin podważył metal mocnym drewnianym kijkiem.
-Britt , spróbój wyjąć nogę.Ten kijek długo nie wytrzyma.
- Dobra ... udało się.
Alvin podrzucał Brittany i ją złapał.Bardzo cieszyli się że Brittany jest wolna.
- Znalazłem też kawałek chusteczki żeby owinąć ci tą ranę na nodze
- Dzięki Alvin
Kiedy Alvin skończył owijać Britt nogę miał dziwne przeczucie że ktoś z nim stoi.Odwrócił się i zobaczył Charlene.
- Jak ty tu ... ? - zapytal Alvin ale nie dokończył ponieważ Charlene mu przerwała
- Tajemnica.A teraz cicho.
Charlene rzuciła się na Alvina i go związała.
- Zostaw go - powiedziała Brittany
- Ty tu nie masz nic do powiedzenia.
- powiedziała Charlene i zabrała Brittany w inne miejsce.Po czym wróciła do Alvina.
- A ty masz siedzieć cicho.
- Po moim trupie
- Jak chcesz
Teraz również zakneblowala Alvina , dla własnego bezpieczeństwa.Potem odeszła.
Tymczasem u reszty ...
- A jeśli coś im się stało ? - mówił nadal zmartwiony Dave
- Nie martw się.Tak nic nie załatwimy. - mówił Szymon
- Masz rację.
- Słuchajcie ! Nad biegła krzycząc Ela - znaleźli Britt
- To świetnie - powiedziała Żan
- Jeszcze tylko Alvin - powiedział Teo
- Tak , tylko gdzie on może być ? - mówił nadal zmartwiony Dave
- Pójdę go poszukać - powiedziała Mili
-Kawałek ubrania, znam z kądś tą tkaninę... Hmmmm... to sukienka Charleane!-wzdrygnęła się na samą myśl o siostrze-Czyli go porwałaś.... Nie uciekłaś jeszcze... Nie zemściłaś się na mnie i Britt!
-Mam zamiar właśnie to nadrobić!-krzyknęła Blondi i rzuciła się na Mili. Związała ją.
-Kolejna wiewiórka do kolekcji!
U reszty
-Mili długo nie wraca-Powiedziała Eleonora
-Trzeba iść jej poszukać-powiedział Teodor
-Tylko idziemy razem! Tam kryje się niebezpieszeństwo! -powiedział Szymon-Dane choć z nami. Britt zostanie bo jest nieprzytomna Ale ty będziesz szedł po gruzach.
-Ok-gdy się oddalili pojawiła się Charleane
-Britty... Czekałam na ten moment całe wieki-To mówiąc związała rudą, włożyła ją do torby w taksówce.
-Do domu!-powiedziała do kierowcy. Ten "Dom" nie był domem. To był dach wieżowca. Przywiązała ich tam do ściany.
-Nikt was tu nie znajdzie!
-Mam zamiar właśnie to nadrobić!-krzyknęła Blondi i rzuciła się na Mili. Związała ją.
-Kolejna wiewiórka do kolekcji!
U reszty
-Mili długo nie wraca-Powiedziała Eleonora
-Trzeba iść jej poszukać-powiedział Teodor
-Tylko idziemy razem! Tam kryje się niebezpieszeństwo! -powiedział Szymon-Dane choć z nami. Britt zostanie bo jest nieprzytomna Ale ty będziesz szedł po gruzach.
-Ok-gdy się oddalili pojawiła się Charleane
-Britty... Czekałam na ten moment całe wieki-To mówiąc związała rudą, włożyła ją do torby w taksówce.
-Do domu!-powiedziała do kierowcy. Ten "Dom" nie był domem. To był dach wieżowca. Przywiązała ich tam do ściany.
-Nikt was tu nie znajdzie!
-Jesteś pewna?-Usłyszała za sobą głos. Był nie kto inny jak...........................Maks!!
-Kim jesteś i jak mnie tu znalazłeś?!-Krzyknęła Charlene. Związana Britt zaczęła się wiercić i rzucać na wszystkie strony. Maksio spojrzał na nią, Alvina i Millie i powiedział:
-Za porwanie grozi kara nawet do 20 lat więzienia. Szykuj się na dłuuuugą odsiadkę!!!!
Rzucił się na Charlene, związał ją. Podbiegł do Brittany, Alvina i Millie i rozwiązał ich.
-Szybki, chodźcie! Musimy powiadomić resztę!!-Krzyknął.
Po kilu minutach byli już na ziemi.
-A teraz Maks, wyjaśnij nam o co tutaj chodzi?-Spytała Brttany.
-Dobra, dobra, ale jak będziecie już wszyscy razem.
Gdy już byli razem:
-Dobra, a teraz Maksio wyjaśni nam, kim do licha jest.-Wróciła do tematu ruda wiewióretka.
-Ołkej! Dobra, jestem tajnym agentem. Pracuje dla agencji chroniącej światowej sławy, międzynarodowe gwiazdy. Zazwyczaj chronię Beyonce i inne takie, ale teraz trafiliście mi się wy. Najpierw was szpiegowałem. Gdy rozmawiałeś z Cahrlene, no wiesz, wtedy, gdy szpiegowałeś Żanetę.-Przerwał, Alvin przytaknął, a Żaneta prychnęła.-Uznałem, że ona coś kobinuje, więc za nią polazłem. Okazało się, że coś tam planowała. Na obozie, od początku byłem z wami, tylko tyle, że mnie nie widzieliście. Dopiero jak zabrali Charle.
-Ekstra, ale gdzie ona teraz jest?-Spytał poważnie Szymek.
-Teraz zabrali ją moi kumple na przesłuchania. Dostanie za to niemałą karę.-Tu wskazał na Brittany. Ona tylko spojrzała na siebie. Rzeczywiście wyglądała okropnie. Bluzka była podarta, a makijaż totalnie rozmazany. Nie mówiąc już o włosach. Ech, gdzie jest lustro? Brittany musiała natychmiast do niego zajrzeć. Zresztą wszyscy wyglądali tak samo. Ale nareszcie byli bezpieczni. Czy aby na pewno?
No cóż, wydawać by się mogło, że wszystko doszło do normy, ale nic z tego. Zacznijmy od początku. Po schwytaniu Charlene przez agenta Maxia, wiewiórki i wiewióretki wróciły do hotelu. Przeleżały parę dni w łóżkach, by rany mogły się szybko zagoić. Dave opiekował się nimi, a Maxiemu podziękował za akcję ratunkową. Gdyby nie on, to mogłoby być za późno. Pozostał jeden problem: co zrobić z Mili? Została sama, a nie ma się nią kto zaopiekować. Dave obiecał, że zostanie z wiewiórkami na parę dni, a w tym czasie poszuka kogoś, kto mógłby się nią zająć. Po tygodniu znalazł odpowiednią osobę: był to pan Hammer, właściciel pięknego sklepu nieopodal ich domu w Los Angeles. Dave przekazał wieści Mili, a ona bardzo się ucieszyła.
- Dziękuję, panie Dave - powiedziała mała Mili ze łzami w oczach.
- Mów mi Dave - odparł miło Dave. Mili w odpowiedzi uśmiechnęła się.
Tymczasem reszta towarzystwa, z całkiem lepszym samopoczuciem próbowała przygotować się na następny koncert. Ćwiczyli co prawda, ale czasami stres robi swoje. Szymon, który zrobił sobie chwilową przerwę, przejrzał wiadomości na laptopie i od razu wyskoczyło zdjęcie Wujka Harry'ego z nagłówkiem: "Fałszywy wiewiór okrada ludzi z portfela, udając biednego!".Przeczytał artykuł i powiedział do reszty:
- Wiecie, że Wujek Harry szaleje w Polsce, udając biedaka?
- Serio? - wytrzeszczył oczy Alvin - To nie możliwe.
- To chodź tu i sam poczytaj - Szymon odwrócił laptopa w kierunku brata. Do Alvina dołączyła reszta wiewiórek, czytając artykuł. Nie mogli w to uwierzyć.
- Prawdopodobnie kręci się w okolicach Krakowa - powiedział Szymon - musimy więc uważać.
- Oj tak - przytaknęła Brittany - nie wiadomo, czego ta chodząca pokraka szuka.
- Trzeba go przede wszystkim schwytać - zauważyła Żaneta, podcierając bródkę - Wujek Harry jest niebezpieczny, przekonaliście się już o tym.
- Ja go łapał nie będę, najlepiej omijajmy go z daleka - Alvin skrzyżował ramiona.
- Oh zapomnijcie o nim! - zdenerwowana Eleonora przejęła laptop. Kiedy Szymon chciał zaprotestować, Eleonora przeniosła na niego groźne spojrzenie.
- Żadnego protestu, teraz ja klikam!
- Dobra, dobra - westchnął Szymon i poszedł się ubrać - Ale szybko, bo za chwilę idziemy na koncert.
- Spoko, luz - machnął łapką Alvin. Szymon przewrócił tylko oczami i zniknął w przedsionku pokoju. Pozostali przez chwilę czytali wiadomości, potem każdy się zbierał do wyjścia. Mili również.
- Chodź Mili, będziesz siedziała z Davem za kulisami - Brittany wzięła Mili za łapkę i dołączyły do reszty.
Po około półgodziny dotarli na miejsce. Zanim zaczął się występ, mieli jeszcze kilka minut na ostatnie poprawki. Już prawie doszli do pokoju gwiazd, gdy przed drzwiami stał...
- Dziękuję, panie Dave - powiedziała mała Mili ze łzami w oczach.
- Mów mi Dave - odparł miło Dave. Mili w odpowiedzi uśmiechnęła się.
Tymczasem reszta towarzystwa, z całkiem lepszym samopoczuciem próbowała przygotować się na następny koncert. Ćwiczyli co prawda, ale czasami stres robi swoje. Szymon, który zrobił sobie chwilową przerwę, przejrzał wiadomości na laptopie i od razu wyskoczyło zdjęcie Wujka Harry'ego z nagłówkiem: "Fałszywy wiewiór okrada ludzi z portfela, udając biednego!".Przeczytał artykuł i powiedział do reszty:
- Wiecie, że Wujek Harry szaleje w Polsce, udając biedaka?
- Serio? - wytrzeszczył oczy Alvin - To nie możliwe.
- To chodź tu i sam poczytaj - Szymon odwrócił laptopa w kierunku brata. Do Alvina dołączyła reszta wiewiórek, czytając artykuł. Nie mogli w to uwierzyć.
- Prawdopodobnie kręci się w okolicach Krakowa - powiedział Szymon - musimy więc uważać.
- Oj tak - przytaknęła Brittany - nie wiadomo, czego ta chodząca pokraka szuka.
- Trzeba go przede wszystkim schwytać - zauważyła Żaneta, podcierając bródkę - Wujek Harry jest niebezpieczny, przekonaliście się już o tym.
- Ja go łapał nie będę, najlepiej omijajmy go z daleka - Alvin skrzyżował ramiona.
- Oh zapomnijcie o nim! - zdenerwowana Eleonora przejęła laptop. Kiedy Szymon chciał zaprotestować, Eleonora przeniosła na niego groźne spojrzenie.
- Żadnego protestu, teraz ja klikam!
- Dobra, dobra - westchnął Szymon i poszedł się ubrać - Ale szybko, bo za chwilę idziemy na koncert.
- Spoko, luz - machnął łapką Alvin. Szymon przewrócił tylko oczami i zniknął w przedsionku pokoju. Pozostali przez chwilę czytali wiadomości, potem każdy się zbierał do wyjścia. Mili również.
- Chodź Mili, będziesz siedziała z Davem za kulisami - Brittany wzięła Mili za łapkę i dołączyły do reszty.
Po około półgodziny dotarli na miejsce. Zanim zaczął się występ, mieli jeszcze kilka minut na ostatnie poprawki. Już prawie doszli do pokoju gwiazd, gdy przed drzwiami stał...
Już prawie doszli do pokoju gwiazd, gdy przed drzwiami stał pewien mężczyzna w czarnej kurtce i białej panamie.Bardzo żywo i energicznie rozmawiał z ochroniarzem.Jak zawsze ciekawski Alvin chciał o wszystko popytać,lecz Dave go wyprzedził.
OdpowiedzUsuń-Przepraszam,Panowie,co tu się dzieje?
-Pan wybaczy-powiedział kolo w kurtce-ale tu się odbywa bardzo poważna konwersacja!Dzieci wybaczcie nam na jeden moment.Idźcie na chwile na korytarz.Ale pan,panie Seville niech zostanie.To nie potrwa długo.
Zdziwione wiewiórki i jeszcze bardziej zdziwiony Dave przystali na polecenia.
W korytarzu było strasznie chłodno.Nikłe światło bijące z licznych ozdobnych lamp nie dało żadnego oświetlenia.Korytarz był pusty i cichy.Nie było żadnej kanapy,by przycupnąć.
-Och!Jak tu zimno!-zatrzęsła się Britt-Ten kto tu dba o klimę ma u mnie nieźle..
-To nie sprawa klimy-wtrącił się Szymon-Okno na końcu korytarza jest otwarte.Najwyraźniej ktoś zapomniał je zamknąć.
-To ja zrobię to za tego kogoś!-powiedziała oburzona wiewiórka.
Korytarz ten byłby długi dla człowieka,a dla wiewiórki był dwa razy dłuższy.Ale zwinne nóżki Britt przemierzyły lśniącą posadzkę raz-dwa.Gdy dziewczynka sięgała po uchwyt okna coś usłyszała.Potem znowu.I znowu.
-Hej! Chodźcie tu coś zobaczyć!-zawołała kompanów,którzy do niej szybko przybyli.
Przez okno wiewiórki zauważyły biednego włóczęgę, który stał pod drzwiami od tylnego wejścia do budynku.Najwyraźniej mówił coś do ochroniarza.
-Czy wy jesteście aż tacy naiwni?!-wykrzyknął Szymon
W tym momencie przybłęda spojrzał w stronę okna.Wiewiórki szybko się ukryły.Poczekały chwilę.....i znów wyjrzały przez okno.Biedak zaczął krzyczeć do ochroniarza.Ten zareagował wzywając posiłki i po chwili dwa goryle wynosiły tego człeka.Jednak w korytarzu było tylko to jedno okno i żeby śledzić ochroniarza trzeba by przejść do pokoju.
-Szymon!-zaczął Alvin-Co to miało być?
-Czy twoje oczy dobrze działają?To OCZYWISTE! Przecież to wujek Harry!
-A ty skąd to wiesz?
-Y-Bo może mu się przypatrzyłem?! I przysłuchałem?!?! Miał przecież głos taki sam jak my!
-Tego nie wiesz-wtrąciła Britt-przecież miał taki dziwny ochrypły głos pijaka.
-Ale czy słyszałaś,by pijak kiedykolwiek krzyczał tak wysoko?
Po tym zdaniu wiewiórki wymieniły się spojrzeniami.Wszyscy wiedzieli co się właśnie stało.Wujek Harry już wyszedł z więzienia i jest na wolności.Na pewno chce dopaść dzieciaki!Po chwili wiewiórki krzycząc z przerażenia pobiegły w stronę Dave'a.Alvin nie widząc gdzie biegnie wpadł na nogę Dave'a,a po nim pozostali.
-Hej co jest grane?-zapytał
Jednak nic nie zrozumiał,bo wszyscy krzyczeli jak opętani.To Alvin wymachiwał rękoma,to Eleonora zaczęła skakać,to Theo zaczął szarpać Dave'a.
-Spokój!Spokój!-Dave starał się opanować sytuację
-Jak mamy być spokojni,gdy na wolności grasuje najgorszy złoczyńca?!?!-krzyknął Alvin
-Czy może pan zapanować nad tą sforą?-wtrącił się pan w kurtce.
-Czy może pan najpierw się przedstawić?-wtrąciła nieśmiało lecz pewnie siebie Żaneta
-To nie wasza sprawa kim jestem.Chciałem tylko oskarżyć ochroniarza za to jak się sprawuje!Wczoraj nastąpiło włamanie do waszych szatń!Ukradziono wasze kostiumy na przebranie a także kosmetyki dziewcząt i peruki!
-A na co nam peruki?-spytał Szymon
Nagle przez korytarz przebiegła młoda dziewczyna i wrzasnęła,że występ się zaczyna!
Brohoof!derp!Chipmunk!