środa, 13 marca 2013

Pisadło XIV

Pozwalacie wybrać? Oh kochane wy ^^ Ok., więc ja proponuje wielki mix. Wszystkiego po trochu J

Alviene upewniwszy się że Charlene odeszła powolutku sięgnęła do kieszeni i wyjęła  jej zawartość. Lśniąca broszka z rubinowym kamieniem zaparła jej dech w piersiach. Alviene nigdy nie widziała takiego cudeńka. Tym bardziej zastanawiała się dlaczego obca dziewczyna podarowała  mu takie cudu. Ale zaraz, nie do końca obca. Alviene nieznała jej ale czułą jakby przyjaźniły się od dawna. Przyjrzała się broszce jeszcze raz. Rubinowy kamień i małe złote listeczki. Niby zwykła rzecz, ale Alviene postanowiła jej strzec jak… No właśnie, jak co?

Charlene przyglądała się scenie zza drzewa. ,,Twoja kolej’’ pomyślała. Ale wiedziała że najpierw musi pogadać z Ruby.

Rzeczona wiedźma siedziała sobie w starym garażu pod czujnym okiem Kota. Rozmyślała o swojej przeszłości. A o jej przeszłości można by  napisać książkę. Grubą i ciekawą książkę.
Pamiętała jakby to było wczoraj. Zwykle wiedźmami zostają sieroty, dzieci ulicy, pozbawione środków do życia i matczynej miłości. Ale nie Ruby (wtedy jeszcze Charlotte Jones) Ona miała wszystko. Tata biznesmen, właściciel ogromnej fabryki, mimo wszystko dla rodziny zawsze miał czas, kochająca mama zawsze w domu. Roześmiana, znająca życie gotowa zawsze służyć radom. Dwie oddane przyjaciółki, Elizabeth i Tammy, młodsza siostra, starszy brat, świetne oceny, mały piesek rasy York*. Żyć nie umierać co nie? Otóż nie. Każda z wymienionych wyżej osób była dobra i miała w sobie mnóstwo miłości,  z panem Pimpusiem  na czele.  Każda z wyjątkiem Charlotte, która choć wychowana w atmosferze o jakiej każdy marzy, była zła do szpiku kości. Około dwa lata temu zło zaczęło się uwalniać. Charlotte była opryskliwa i nieznośna, ale świat wokół wierzył że to tylko dorastanie i te sprawy. Ale nie. Uciekła z domu. Tak nagle. Nie przemyślała tego. Po Prost dzień przed Wielkanocą wyskoczyła przez okno i pobiegła przed siebie. Wtedy go spotkała, Wysoki jego mość, typowy dżentelmen w czarnym cylindrze, z monoklem i idealnymi manierami. Tak się jakoś stało że zainteresował się tym rudym chytrym dzieckiem. Zawarł z nią pakt, którego każda szanująca Się osoba, wystrzegała się jak ognia. Pakt dawał Ruby życie wieczne i moce nadprzyrodzone. Ale… w tym świecie nic za darmo. Miała załatwić Baltazarowi 7 niewinnych dusz. Miała rok. Rok Mijał a ona… nie miała nikogo. No prawie, dzięki tej szurniętej i naiwnej Charlene . Pięć dusz z łatwością stało się własnością Baltazara. (w pewnym sensie) Ale jeszcze dwóch brakowało. Weźmie tego… tą dziewczynę i …. Charle.
Głupio tak zdradzać wspólniczkę ale Ruby nie miała skrupułów. Rozmyślanie przerwała jej Charlene.
-Słuchaj, a dostarczenie dziewczyny jest konieczne:?
-Absolutni. Znikaj i nie wracaj bez niej!

Charlen biegła. Zobaczyła Alviene zmyśloną. Siedziała na huśtawce zamyślona.


Żaneta w tym czasie przebudziła się w podobnej scenerii do Britt. Las, cisza i szare niebo. Z tą różnicą że obudziła się na drzewie. Usłyszała wycie w oddali. Pomyślała o wilkach, i w tym momencie zamarłą, stało przed nią coś. Coś wyglądało jak koza. Było całe z piasku i miało niebezpiecznie ostre rogi. Żaneta postanowiła spróbować dyplomacji. Zaczęła delikatnie przywitaniem i przedstawieniem się. Nic to jednak nie dało. Piaskowa-koza  zaczęła uderzać w drzewo z całych sił. Żaneta choć nie była dobra w te klocki, musiała zdać się na sprawność fizyczną.. Musiała skakać z drzewa na drzewo. Zastanawiała się czy to kiedyś się skończy. W pewnym momencie pojawiło się światełko w tunelu. Rzeka! Wystarczyło przeskoczyć z drzewa na którym się znajdowała na drzewo po drugiej stronie. Ale koza stała tuż pod nią. Jeden niewłaściwy ruch i będzie musiała zdać się na łaskę potwora. Ostrożnie doszła do końca gałęzi. Od tego skoku zależało jej życie. Chwila napięcia. Z całych sił odbiła się od drzewa i poleciała. Lot nie trwał długo. Po chwili biedna Żaneta mogła zejść z drzewa i pomachać kozie. Jednak jak miała w zwyczaju wykazałą się niezdarnością i schodząc upadłą boleśnie. Za sobą usłyszała śmiech. Bała się odwrócić.


Britt obudził śpiew. Cichutki ale śpiew. Zadziwiona wsłuchała się.

,,Where is the moment we needed the most? 
You kick up the leaves and the magic is lost 
They tell me your blue skies fade to grey 
They tell me your passion's gone away
And I can’t need no carryin' on ‘’

Teodor? Zapytała sama siebie. Wyjrzała przez okno domku i zawiodła się widząc papugę siedzącą na gałęzi. Śpiewała identycznie jak Teodor.
-Potrafisz mówić ptaszku?
-Naturalnie – odpowiedziała papuga głosem angielskiego dżentelmena –w czym mogę Ci służyć panienko?
-Mogę Cię zapytać gdzie nauczyłeś się tej piosenki.
-Z chęciom panience pokaże.
Na polance na której się znaleźli siedział sobie Teoś i podśpiewywał.
Zajadał jagody , które najwyraźniej znalazł w lesie. Britt ucieszyła się.  Teodor również. Papuga również.
-Czy państwo jesteście parą?
-Nie! – odpowiedziało szczerze oburzone towarzystwo.
- Naturalnie. Panicz wygląda na szczęśliwego a panienka jak widzę tęskni. Nie wiem za kim ale tęskni tak że aż przykro patrzeć


Wiatr łagodnie łaskotał twarz Charlene. Siedziała sama na ławeczce w parku. Spojrzałą w niebo. Nie zobaczyła chmur.  Spojrzałą więc na zdjęcie wyświetlające się teraz na ekranie jej telefonu. Przedstawiało ją i Alvina kiedy byli jeszcze młodzi. W sensie mali.  Nienawidziła się za to że zniszczyła mu życie i postawiła w tak trudnej sytuacji.  Zaniechała próby porwania Alviene i zostawiła ją na huśtawce. Poczuła impuls. Pobiegła w stronę huśtawki. Ale Alviene tam nie było.
 

 Teodor i Britt siedzieli przy ognisku i rozmawiali z papugą.

Pisało miało być dłuższe ale komputer mi siada więc boje się  że w każdej chwili może się potegować L


No to dobra

1.     Czym było coś za Żanetą?
2.     Papuga wie gdzie są  i jak się  stąd wydostać
3.     Gdzie jest Szymon?
4.     Co zdecyduje Alviene?


*Kocham te kudłacze <3

** Kius Ju had a Bad dej
Ju tajking on dałn
Ju sing a sad song dżust turn it erałnd!
Ju sej ju don’t noł
Ju tel mi don’t laj
Ju work At a smail  and ju go for a raid
Ju had a bad dej
De kamera don’t laj
Ju koming bak dałn and ju rilli don’t maid
Ju had a bad dej
Ju had a bad deeeeeeeeeeeeeej! <3

10 komentarzy: