czwartek, 12 września 2013

Nk-munks rozdział V

 
Trudno się zbiera wspomnienia z przed kilku lat , a ułożenie ich w porządku chronologicznym jest wręcz makabrą . I powoli robi się z tego Moda na Sukces -.-
 
A jednak pisanie tego zaczyna sprawiać mi realną przyjemność, bo moim zdaniem tylko 1 rozdział udał się na piątkę :\ Staram się wyrobić jakąś normę ale to trudniejsze niż pisanie zwykłych rozdziałów i postawiłam sobie poprzeczkę wysoko .
 


 

Jennifer siedziała w piwnicy i rozglądała się niepewnie . Przed nią bulgotała w olbrzymim garnku jakaś tajemnicza ciecz , a po ścianach spływała woda . W różnych kątach tkwiły kufry pozamykane na klucze . Cała sala była kształtu nieregularnego kwadratu , przy czym jedną całą ścianę zastawiały szafy z książkami i buteleczkami jak po lekarstwach , a druga była zakryta kotarą . Za tą zasłoną siedziała właśnie Jennifer . Po chwili kotara rozsunęła się , a do środka wnęki weszła młoda osoba zawinięta w ciepły szal którym okryła prawie całą głowę , z błyszczącymi bransoletami na rekach i długimi kolczykami . W jednej z rąk trzymała buteleczkę z różowym płynem .
- Przez jedną dobę nie wolno ci nic jeść, tak samo po wypiciu . Tu chodzi tylko o zdrowie : mogłabyś rozchorować się od tego a nie mam więcej tej mikstury . Musisz użyć jej odpowiednio .
Jenny pokiwała głową , ale miała jeszcze kilka pytań .
- Czy to będzie działało na zawsze ? W sensie , wiem że cofnie upływ czasu dla mnie ale czy potem ten czas nie przyspieszy nagle ?
- Tylko wtedy gdy będziesz tego sama chciała . Wtedy przyjdź a powiem ci co robić .
- Czy mogę się tym zatruć ?
- Nie gwarantuję że jest smaczna , ale moja mikstura nigdy nie truje . To ci mogę obiecać .
- No i co z umysłem ? Czy będę pamiętała wszystko ?
- Oczywiście że tak . Ale będziesz te wspomnienia widziała już inaczej , bo twój umysł też się odmłodzi i będzie trochę inaczej funkcjonował .
Jenny uśmiechnęła się .
- Dziękuję . Ile płacę ?
 
Następnego dnia w nocy siedziała na łóżku i przyglądała się migocącej miksturze . Minęło już spokojnie 24 godziny od jej ostatniego posiłku a pomimo to wahała się . Co jeśli nie zadziała , lub zrobi jej krzywdę ? Co jeśli sa jeszcze inne skutki uboczne o których twórczyni jej nie mówiła bojąc się że zrezygnuje z zakupu ?
Potrząsnęła głową . Znała ją krótko ale wiedziała że można na nią liczyć . Usiadła na podłodze i oparła się plecami o łóżko by mieć lepsze podparcie . Odkręciła korek i powąchała substancję . Nie miała zapachu , nie wyglądała na niebezpieczną .
- Prawie jak Julia – szepnęła uśmiechając się nerwowo – Muszę być dzielna ! To dla niego … teraz będziemy mogli być razem !
,,Dla ciebie mój luby
Spełniam ten toast  zbawienia lub zguby ‘’
 
 
Olivia zmywała właśnie naczynia w domu … jak ona nie lubiła tego robić ! Samo przebieranie rękami w brudnej wodzie w której nieraz można się natknąć na jakiś kawałek … czegoś (!!!) napawało ją obrzydzeniem . Ale nie stać ją było aktualnie na zmywarkę , no i nie było nawet jednego czystego kubka , więc chcąc nie chcąc musiała się zabrać za znienawidzoną robotę .
Drzwi do domu otworzyły się bez pukania i do przedpokoju wmaszerował Xavier . Było to dla niego dość niespotykane zachowanie więc Olivia wyjrzała z kuchni zdziwiona .
- Tata , cześć  ... coś się stało ? - spytała zapraszając go gestem do środka i wycierając ręce o fartuszek . Xavier usiadł przy stole ze zmarszczonym czołem .
- Cześć Olivia . Tak , stało się . Nie wiesz może gdzie to podziewa się twój synek ?
Olivia otworzyła szeroko oczy .
- Nie wiem ... pewnie gdzieś się kręci z Jennifer jak zwykle . A o co chodzi ?
Xavier wziął głęboki oddech ... i uśmiechnął się posępnie .
- Gdybyś nie była moją córką to bym tu przyszedł z policją - oznajmił . Olivia skamieniała ze ścierką w ręce .
- Mów . Niech no on się tylko zjawi w domu - odnajmiła równie chłodnym tonem .
 
...
 
Telefon zadzwonił nagle i niespodziewanie .
- Jennifer ? - odezwał się w głośniku chłopięcy głos , nie do końca znany .
- Tak , a kto mówi ?
- Tony . Pamiętasz , poznaliśmy się w mieście i ... nie miałabyś ochoty wyjsć gdzieś na spacer , teraz ?
 
...
 
W Munk-City niepisaną tradycją było że mało kto ważne sprawy załatwiał w murach swojego domu . Większość na poważną rozmowę z kimś , na randkę czy po prostu spotkanie z przyjacielem umawiała się na spacer po mieście , na pobliską plażę czy w inne podobne miejsce . Mniej więcej w godzinach popołudniowych , nie dało sie wyjśc z domu żeby nie spotkać kogoś znajomego na ulicy . Często taka gromadka zbierała się powoli by na końcu drogi osiągnąć rozmiary dochodzące do 15-20 osób , podczas gdy zaczęła się od jednej czy dwóch . DJ Scaffi też był zwolennikiem tego sposoby spędzania wolnego czasu i akurat włóczył się uliczkami z kumplem . Co jakiś czas któryś wtrącał niewybredny komentarz pod adresem mijającej ich osoby a drugi wybuchał psychopatycznym śmiechem , ale dla osób znających ich było to normalne . Chodzenie i nabijanie się z innych znudziło ich jednak bo postanowili wybrać się na piwo . Gdy stali już przed drzwiami knajpy , coś niebiesko-czerwonego przefrunęło im przed oczami i wylądowało na piwnicy wzbijając tumany kurzu .
- Ptak , samolot ? - spytał Andrew .
- Niee , to tylko Adrian - stwierdził Scaffi * . Lekko podchmielony chłopak podniósł się z chodnika .
- O ja ... - jęknął masując się po głowie - Mój łeb ... o , cześć . Jak widzicie wywalili mnie , chamy jedne ! Szlachty się nie wywala ! - wrzasnął jeszcze do środka , a Scaffi i Andrew wymienili spojrzenia , po czym wzięli Adriana pomiędzy siebie i pomaszerowali do innego pubu . Kumpla przecież samego nie zostawią w potrzebie no nie ?
 
 
*Scaffi to po prostu DJ Simon .
 
---
 

 
Xavier Lexville
Zdjęcie nie mojego autorstwa
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz